Pojechaliśmy do Łodzi. Nie wiadomo dlaczego. Po prostu
chcieliśmy się coś inaczej pobawić. Ja i Damian.be. Miał
z nami jeszcze Krzysiek się wybrać, ale mu się to jakoś
nie udało :( Szkoda. Oczywiście sami sobie też daliśmy
radę. Najpierw szwędaliśmy się trochę po Manu i
w jej okolicy, gdzieśmy w parku biforowali sobie.

Damian pije pod bankiem

Po spożyciu pewnej ilości alkoholu, poszliśmy do Berdoomu.
To chyba nadal w Łodzi place-to-be. Na pełnej kurwie się
tam chwilkę pobawiliśmy, poskakaliśmy. Muzycznie było
dość miło. Potem pojawiły się – wzorem Opery, która
jest natchnieniem dla Bedroomu – skrzypce na żywo
do muzyki house’owej. Ale było źle. Nie wiem po
co ktoś echo dodał do nich?! No i dołączył do
nas Łukasz, co jest znajomym Damiana.be.

Bedroom designed by Opera Club

Dużo lu!

Łukasz i Damian.be

Na samym końcu trafiliśmy do Narraganset. A tam
jak zwykle :) Muzycznie bez komentarza, sporo
ludzi, ale ładnych chłopców nie za wiele. Coś
tam się udało znaleźć, ale szaleństwa nie było
więc trudno. Pobawiliśmy się trochę, mi się
zdarzyło rzucać pieniędzmi w Damiana.be
i krzyczeć, że to „Miliony monet”. No i
takie tam różne robiliśmy, łącznie z
wołaniem „Ładny barman!” do
chłopca, co tam pracował. I
nadeszła pora powrotu.

Występy drag queen w trakcie imprezy

Na pełnej kurwie zmokliśmy. Złapała nas w trakcie
spaceru na dworzec taka ulewa, że musieliśmy
się schronić gdzieś. I kebaba opierdoliliśmy
dla lepszego samopoczucia. Pociąg się
okazał stary, ale przynajmniej cały
przedział dla nas i można spać.

Wypowiedz się! Skomentuj!