Poranek po piątku
Już nie pamiętam dokładnie jak to się stało, że
Mateusz wpadł do Melina po imprezie. Ale
się stało. Po drodze jakieś jedzenie się
udało nam kupić i po konsumpcji (z
mojej strony w zasadzie tylko) do
łóżka się położyliśmy. Ale tylko
na chwilę, bo Mateusz zaraz
stwierdził, że nie uśnie i
musi iść. I poszedł.
Wypowiedz się! Skomentuj!
Dodaj komentarz