Obiad postawiony przez Marcinka miał być formalnie
formą rekompensaty za pewną rzecz, którą za niego
zrobiłam. To, oczywiście, tylko pretekst. Miło było.
Znów poszliśmy do tej restauracji, którą kiedyś mi
pokazał Marcinek. Padało, więc w poszukiwaniu
kawy potem lekko zmokliśmy. Ale potem się na
tyle rozpogodziło, że mogliśmy spacerować.
W sumie z obiadu zrobiło się kilka godzin
fajnie spędzonych i zakończonych mini-
zakupami w Złotych Kutasach. Przy
okazji – zdjęcie Marcinka jest na
tym fotoblo zdjęciem 3000!

Grill Mix Deska czy jakoś tak ;)

To NIE jest najlepsze
zdjęcie Marcinka
(zdjęcie numer 3000!) 
Wypowiedz się! Skomentuj!