Lot do Eindhoven okazał się przyjemny. I na lotniskach
nie pilnują już tak bardzo z tymi wszystkimi płynami i
w ogóle… Więc chociaż tyle pocieszenia. Jeszcze w
w poczekalni okazało się, że mój znajomy Michał
też do Eindhoven leci, więc było pogadać z kimś
poza Adrianem :) Na miejscu Michał też lepiej
się orientował w komunikacji. Wsiedliśmy do
autobusu akurat, gdy ruszał. Podobnie na
dworcu – od zakupu biletu do wejścia do
pociągu mieliśmy 3 min i zdążyliśmy! :)
|
Małe, ale jare |
|
Podróż do Rotterdamu umilały nam ładne widoki |
|
Metrem podróżujemy z Kacperkiem do domu |
|
Nie, nie był jeszcze pijany |
|
Prezenty w Polski |
|
Wojtek gotów do spania, bo rano miał mieć jakiś pokaz |
|
Mieszkanie chłopców… |
Nie przyjechaliśmy tam jednak jeździć pociągami ;) Więc
Kacperek się z nami na Rotterdam wybrał. Pokazał nam
3 bary gejowskie (jeden z nich – ten chyba najlepszy –
był wielkości mojego pokoju, jeden był pusty i chyba
do ruchania a trzeci był nudny) oraz jedno offowe też
miejsce, gdzie była najlepsza muzyka a ludzie chyba
z konkursu na Strój Lady Gagi uciekli. Było miło,
ale po 3 zamykali bary… Więc się do domu też
jakoś dostać musieliśmy. Zmokliśmy całkiem
niemiłosiernie, za to u Kacperka było miło
już, ciepło i sucho. Wstaliśmy jakoś po
14 chyba. Ogarniawka i pojechaliśmy
na dworzec, co by do Amsterdamu
się dostać, zwiedzając po drodze
trochę jednak Rotterdam.
|
Bar był tęczowy nie tylko z nazwy |
|
Ludzie szaleli trochę |
|
Kacperek |
|
Niepozozwane |
|
Komunikacja nocna |
|
Nasze legowisko :) |
|
Wojtek śpi gdy wstajemy |
|
Ogródek chłopców |
|
Łapiemy internet w McD |
|
Zwiedzanie |
|
Uśmiech! |
|
„Gay & Night” stał się naszą mapką i przewodnikiem |
|
|
Podróż z Rotterdamu do Amsterdamu trwa jakieś 90 minut |
Amsterdam ma dwa główne miejsca, gdzie skupione są gejowskie
lokalizacje. Odwiedziliśmy obie. Ponieważ jednak barów miałam
już dość, to uparliśmy się na kluby (które są w tej dalszej jednak
lokalizacji). Dotarliśmy tam, podziwiając nocny Amsterdam i te
tłumy ludzi na ulicach. Klub Air jest wypasionym, wielkim na
może nawet 1000 ludzi miejscem. Electro, trash, te klimaty.
Wstęp 17,50 euro plus wszystko na jakąś śmieszną kartę,
co trzeba ją sobie nabyć. Drogo, ale to place-to-be, co
jednak nie dziwi. Po kilku godzinach wylądowaliśmy w
pobliskim Roque, które wielkością przypominało bar,
ale było tam strasznie miło i dobra muzyka. Taki w
sumie house, ale mocno komercyjny i zmieszany
z popem jakimś. Ciasno, że nie było jak nawet
fotki zrobić. Strasznie dużo pedalstwa :)
|
Dworzec Amsterdam Centraal |
|
Zwiedzanie nocą |
|
Czerwone latarnie przyciągają absolutne tłumy (matki z dziećmi też) |
|
Jeden z imprezowych placów |
|
W Air tłoczno |
|
Jeden z barów |
|
Djka |
|
Jest szaleństwo, prawda? |
|
Wizualizacja to te serduszka. Kula zaś była autentycznie świecącym nad ludźmi okrągłym czymś |
|
Bar w Roque |
|
Ludzie na imprezy przyjeżdżają rowerami. Tutaj my na tle lustrzanego logo po wyjściu z klubu |
Całą niedzielę spędziliśmy szwędając się po Amsterdamie.
Głównym miejscem był dla nas dworzec Cetraal, co się
dość śmieszne zrobiło, bo niczym bezdomni w sumie
się szlajaliśmy od McD do Burger King, żeby tam
się napić herbaty a potem WC za 50 centów na
dworcu zaliczyć :) Niemniej, dzień był miły. A
o 19:01 EuroNight Jan Kiepura ruszył zgodnie
z planem w stronę Warszawy. Osobiście,
całą noc przespałam. Całe 14 godzin :)
|
Burger King na centralnym |
|
Nasze pożywienie |
|
Zwiedziliśmy kawałek Amsterdamu w niedzielę. Spory kawałek |
|
Znalazłam Utopię |
|
Pożegnanie z naszym ulubionym placem z perspektywy kawiarni Coffee Company |
|
Adrian w Janie Kiepurze usypia |
Dodaj komentarz