Dawno już nie zdarzyło się, że w weekend nie byłam na
imprezie. Ostatnio pewno jakoś ze 3 lata temu, jeśli nie
dawniej. Ale raz, że chora jestem mocno a dwa, że nie
ma czego żałować, bo się w Warszawie nic zadziać
nie chce. Więc nie żałuję, tylko zdrowieję. Goście
znów za to odwiedzili. Adam spędził u mnie cały
dzień (już jest chory), Mateusz na chwilkę tylko
do domu zniknął. Potem dołączył Filip (i został
na noc ostatecznie) oraz wpadli Gacek i Pola.
Oni nie zostali, dzięki czemu udało mi się
zapanować nad tym, że nie było znów
meliny. Melinka, co najwyżej.

Barłóg

Gacek wygląda na rozmownego

Pola znów wyrywa

Filip jeszcze trzeźwy
Wypowiedz się! Skomentuj!