Plan na imprezę był zupełnie inny. Miało się zacząć o 23.00 i też
skończyć najpóźniej o 6.00. I miałam nadal nie pić. Ale się nie
udało. O 18.30 wpadli do mnie Kaktus i Kuba Po Prostu, bo
pili na smutno (rozstania, te sprawy) i zmusili mnie, żebym też
z nimi wypiła. I pizza była (a nawet dwie). Poszli najebani, a
ja zebrałam się do Centrum do Glam. Tam ludzi w chuj, bo
koncert jakiś, ale było miło. Dużo młodych chłopców a to
fajne. Szkoda, że część naćpana, bo tego nie lubię. Jako
że się impreza zaczęła starzeć, a Burges oferował nam
podwózkę, to zgarnęłam Łukasza, którego nie znałam
i pojechaliśmy z Tomeczkiem. W Toro, no jak to w
Toro. Ale promocja na Whiskey Sour, więc było
miło. O 6.15 dotarliśmy do domu na after. Ja z
Łukaszem, bo Tomeczek do pracy na 24 h! I
after z wódką, parówkami i zabawą trwał do
17.00, kiedy się obudziliśmy i do 20.00 to
pociągnęliśmy jeszcze. Okej, może i dobę
w plecy jestem, ale było miło i warto :)
|
Kaktus i pizza |
|
Druga pizza 80 proc. taniej |
|
Kuba może i smutny, ale nadal piękny :) |
|
Kaktus padł i usnął |
|
Potem chciał się schować pod łóżko |
|
Burges w Glam |
|
Tomeczek |
|
Tristan |
|
Tomeczek i Jacek |
|
Z fleshem |
|
Toro |
|
Ciemno, ale jakby szaleństwo jakieś |
|
Huberta spotkaliśmy |
|
Łukasz |
|
Impreza w Toro się kończy |
|
Nie ma sensu ukrywać się, bo fotkę zrobię i tak. Lepiej przyjąć pozycję ładną i już |
|
Lekko pijany? ;) |
|
Wódkę skończyliśmy jakoś koło 10 |
|
Palacz |
|
Poranna toaleta o 20.00 |
Dodaj komentarz