Nie zwykłam chodzić na imprezy studenckie. W życiu mi
się to dwa razy zdarzyło – na połowinkach oraz raz, gdy
organizowaliśmy Mikołajki i to na mojej głowie była ta
impreza. Teraz był trzeci raz. Otrzęsiny tegoroczne. A
więc zamieszanie było. Miło, bo nie tylko mnóstwo
ludzi, co ich dawno nie widziałam, ale i nowi jacyś,
co podchodzili i się przedstawiali oraz mówili, że
mnie znają i pozdrawiają :) Szybko jednak się
musieliśmy zmyć, bo Gacek i Damian.be się
nudzili. I w ten oto sposób dotarliśmy sobie
do Toro. A tam występ Dorosińskiej i to
zdecydowanie lepszy niż poprzedni, co
w Łodzi widzieliśmy. A potem już
było jak zwykle. I alkohol.

Wypowiedz się! Skomentuj!