Tym razem ja planowałam wieczór. Najpierw LaF. Okazało się, że najlepiej nie było. Więc się szybko do Taawy przenieśliśmy. A tam: ładnie, muzycznie ciekawie, z małym przytupem. Więc nie ma co narzekać. A na deser: Kokon. Myślałam, czy się na Kitsch znów nie porwać, ale nie. Chłopcy się musieli dobrze bawić tej nocy :) Poznałam barmana z Kokonu, pięknego Michała. Ale na brak ładnych chłopców tej nocy narzekać nie można. Było kilku naprawdę, ale to naprawdę pięknych. Artur, Szwed i jeszcze ci, co ich nie poznaliśmy i im ksywek nie daliśmy. Dziękuję tym, którzy znają mnie z sieci i do mnie podeszli się przywitać :) To miłe! :) Szkoda mi dja z małej sali. Tak dobrze grał! A mało kto tam tańczył i docenił. Potem zszedł co prawda w jakieś takie dziwne klimaty, ale ogólnie to dawał radę na maksa!
Dodaj komentarz