W zasadzie zawsze się cieszę na jego widok. Ale tym razem
radość była jeszcze większa. Bo raz, że bardzo dobrze
wyglądał. Dwa, że chciał mi poopowiadać o diecie
białkowej, którą teraz stosuję, a którą jego mama
przeszła a trzy, że przyniósł mi trochę chłodnika,
który jest zrobiony tak, że mogę go zjeść! A
więc radość wielka. I wdzięczność. Miło
było go znów posłuchać, jak opowiada
i mnie przekonuje. Chyba tęskniłam.

Zrobiłam mu też jedno z
ukrycia, ale wyszedł bardzo źle

Ważna lektura :) Chociaż w diecie
białkowej kalorie mają mniejsze znaczenie

Dla Marcinka piwo, dla mnie chłodnik
Wypowiedz się! Skomentuj!