Z tygodniowej nieobecności. Więc trzeba się było zobaczyć,
pochichrać, pochodzić, polansować i w ogóle. Śmiesznie,
bo cały czas krzyczymy „gdzie jest krzyż?!” i ludzie nie
wiedzą o co chodzi. Dotarliśmy jakoś do Złotych
Kutasów, gdzie doskonale działa klimatyzacja i
gdzie zjedliśmy posiłek w Wayne’s Coffee.
Spotkaliśmy się z Pawłem, który walczy
ze strojem dla mnie na sobotę. Było
bardzo sympatycznie, choć jak dla
mnie – zdecydowanie ZA ciepło.

Namalowane na Chmielnej

Moja przyjaciółka leży na ulicy

Odwiedziliśmy dopiero-co-otwarty
ogródek w Utopii

Czas na ochłodę?
Wypowiedz się! Skomentuj!