Gdyby nie one, nie byłoby mi tak łatwo przetrwać ten
trudny czas leżenia w łóżku. Ewidentnie też ten dzień
był tym, w którym mi się najbardziej poprawiło. Bo
i gardło przestało mnie boleć, i ostatecznie udało mi
się chyba temperaturę pokonać. Siły powoli też
odzyskuję i humor. A więc nie jest źle! Będę
żyć (to zła wiadomość dla niektórych z was,
wiem to). Rano wpadł do mnie słodki Filip,
który bułeczki mi przyniósł na śniadanie.
Potem Arek z sokiem i planami swymi
na przyszłość posiedział a chwilę po
nim Kaktus wpadł, jak zawsze w
szaleńczym tempie i z nowym na
Berlin planem. A na koniec mój
dom odwiedziła Gacek, moja
przyjaciółka, o której złego
słowa nie powiem z Kubą,
którego dawno nie było
mi dane zobaczyć. I
to Gacek namówił
mnie na wyjście.

Filipek

Sebastian-Arek

Kuba i Gacek

Moja przyjaciółka

Coś przedsięwziują

Kuba muzycznie chciał porządzić
Wypowiedz się! Skomentuj!