Nie spodziewałam się, że tak szybko to wrócę. A jednak,
jestem znów. I znów na seminarium naukowym. Trudno
mi było w niedzielę o 5 rano (!) stawić się pod PKiN,
ale i to się udało. Dzień minął nam na wyczerpującym
bardzo zwiedzaniu oraz jednym wykładzie. Wieczór
zaś, jak zawsze… na jakimś piciu. Skromnym, bo
jutro Marsz Żywych a poza tym… wyczerpanie
daje się we znaki i nie tak łatwo pić, nie-spać.

Znów w tym miejscu, tym razem napis
jest nieautentyczny

Znów oprowadzała nas ta sama pani

Megatłumy wszędzie

Nasz pokój

Praca wre

Wieczór nadchodzi
Wypowiedz się! Skomentuj!