To jedna z najśmieszniejszych rzeczy, jaka mi się w życiu
przytrafiła. Przychodzę do domu i co znajduję? List od
Rzeczniki UW. A odnosi się w nim do sprawy, co do
której w zasadzie chyba nie ma za wiele z nią do
czynienia – mojej skargi do Wojewódzkiego
Sądu Administracyjnego w Warszawie na
bezczynność Przewodniczącego Zarządu
Samorządu Doktorantów UW poprzez
nieudzielnie informacji na wniosek o
o takowe w trybie dostępu do
informacji publicznej. Odpiszę,
bo mi dała dużo śmiechu,
więc należy się jej to.

Jak ktoś ma zły humor, to
polecam poczytać :)
   
Wypowiedz się! Skomentuj!