Co prawda podczas dni świątecznych przebywać
będziemy w tym samym 23tysięcznym mieście i
się widywać będziemy, ale wypada się jakoś
pożegnać. W biegu wpadłam zatem do mej
przyjaciółki Gacek (złego słowa o niej nie
powiem), bo jej b.s.p.s. Kuba zrobił na
tę okazję ciasto (bez kalorii, bo jest na
Nałęczowiance!) i posiedziałam u nich
jakieś 40 minut, by pobiec na UW na
posiedzenie Komisji Rewizyjnej…

A ciasto było pyszne!!!

Mały kawałeczek…
Wypowiedz się! Skomentuj!