Impreza zapowiadała się grubo i taka też była. I wcale nie jest to przytyk w
stronę dja, który – przyznać to trzeba – nie należy do najprzystojniejszych
na świecie… Nic jednak nie szkodzi. Swoim graniem nadrabiał wszystkie
te mankamenty. Grał mocno, progresywnie a momentami agresywnie.
Było bardzo, bardzo ciekawie. Inaczej niż zwykle, a to jednak jest
też ważne. Mi się podobało. No i – co ważne – nieźle idzie mi mój
plan odchudzania – wypiłam przez całą noc tylko 1 drinka no i 1
kamikaze. Więc nie jest źle – alkohol przecież tuczy! Dużo było
znajomych, jak zawsze. Kaktus nawet się wbił na imprezę! A
to, jak wiadomo, miła niespodzianka. Miał być Anatol i był
chyba nawet, ale wyszedł zanim ja się zjawiłam. Szkoda i
dziwnie jakoś. Ja w stroju z lat 80. XX wieku – to też
się chyba podobało. Generalnie: było bardzo si! :)

dj Jordan Evane

Gacek i W.H.

Piękne tłumy

Ładny chłopiec
w offowej marynarce

Szaleństwo!

Mężczyzna całuje W.H.
(fot. Kuba Bojko)

Slave i Kubuś
(fot. Kuba Bojko)
Wypowiedz się! Skomentuj!