Musiałam iść do BUW. Z dwóch powodów – żeby coś sobie
wypożyczyć, ale też żeby spotkać się z młodzieńcem, który
ode mnie książkę brał. Wszystko fajnie, idę, idę i co się
moim oczom ukazuje? Dom na drzewie. Prawie taki
jak dom dla ptaków, ale wielkości „ludzkiej”. To
najpewniej jakaś akcja artystyczna, o której
nie dane mi było słyszeć, ale wrażenie jest
naprawdę fajne. BUW jest po prawej
stronie od drzewa z domem :)

Wypowiedz się! Skomentuj!