To była naprawdę dobra impreza. Muzycznie wspaniała, atmosferycznie podobnie.
Okazało się, że walentynki i ostatki jednego dnia ściągnęły do Utopii naprawdę
kosmiczne liczby ludzi. Skąd oni się wszyscy wzięli? I jakim cudem wszyscy
się tam zmieścili? Nie wiem, ale wiem, że było naprawdę dobrze. Dałam
kilku ładnym chłopcom cukierki-gumy specjalnie dla nich przygotowane.
W tym m.in. Olafowi, który poszalał tak generalnie. Anatol się zjawił,
ku mojemu zaskoczeniu. To się robi skomplikowana sprawa i nie
Lubię to. Wydałam za dużo kasy – muszę zacząć zmuszać się do
oszczędzania, nie ma co. Po b4ze małym u mnie (przyszli do
Michała znajomi a do mnie po 1 Tomeczek i Paweł wpadli)
wszyscy się w U znaleźliśmy. Zabrakło, oczywiście, mojej
przyjaciółki Gacek i jej b.s.p.s., bo mieli romantyczny
wieczór walentynkowy. Generalnie: jeśli tak ma się
kończyć karnawał, to ja chcę jeszcze raz! :)

Dj Hugo wymiatał i pomiatał nami przez kilka godzin. Cudnie!

Tłumy, szaleństwo, zabawa!

Ścisk był niesamowity, tyle ludzi przyszło.

Przygotowany na walentynki korytarz w VIP roomie

Nawet żyrandole były walentynkowo ozdobione.

Do samego końca trwała zabawa. Wyszłam jakoś przed 8.00.

Wypowiedz się! Skomentuj!