Czyli kawa z Filipem we W Biegu Cafe przy pl. Zbawiciela (baaaaaardzo
dawno tam nie byłam – nie wiedziałam, że jeden „mój” poseł pracuje tam
od listopada!). Bardzo miłe spotkanie, jak zawsze z ładnym, młodym
chłopcem. Choć nadal twierdzę, że Filip się mnie boi i nie chce ze
mną rozmawiać o masturbacji (no co?), to generalnie było – jak
dla mnie – fajnie. I chyba nie dłużyło się też jemu, mimo że na
początku dziwił się, że „aż tyle czasu” (w sensie, że jakieś
2 godziny) dla niego zarezerwowałam w kalendarzu.

Filip siedzi i opowiada
Wypowiedz się! Skomentuj!