Dobrą imprezę poznaje się po tym, że nikt nie narzeka na muzykę, bar jest
cały czas oblężony, momentami nie ma się gdzie ruszyć i wszyscy mają
na twarzach uśmiech. Naturalny (choć wszyscy wiedzą, że to sztuczny
świat, plastikowi ludzie) uśmiech. I tak właśnie było minionej nocy
w Utopii. Nobis tak porządnie dał czadu, a chłopcy razem z nim
grający – dopełnili tej całości. Wspaniałe towarzystwo. Kacper
się zjawił (nie wiem jak dotarł z Lublina) i miałam okazję też
jego przystojnego b.s.p.s. poznać nareszcie. Szkoda za to
że nie poznałam takiego Patryka 18letniego offowego. I
nic to, że Paweł Kaktus nie wytrzymał tłumu. Ja dałam
radę i do rana skakałam. A potem, przepraszam, ale
McD zaliczyłam. Mocne postanowienie: koniec z
tym (ale tym razem tak poważnie). Co prawda
nie tyję ostatnio, ale mnie to wkurza. Było
naprawdę dobrze. I trochę szaleństwo.

Maksiu, Gacek i Przemek
Mihał, Burges (bardziej w tle) i Gacek (znów)
Tłoczno! Lubię to!
Na pierwszym planie Kacperek ze
swoją koleżanką. W tle jego b.s.p.s.
Doooobrze grali :)
Mihał i Maciuś
Najlepsi na świecie barmani na barze
Ten, no… McŚniadanie
Pani umarła. Ale kawę zamówiła!
Wypowiedz się! Skomentuj!