Wszyscy w Azji są gejem
Chcę nową piosenkę na bloga wstawić. Starą, przyznaję, ale mam teraz na nią fazę. To remiks, który Freemasons zrobili Beyonce „Green light”. Jest super, zresztą piosenka w oryginale też. Wyguglujcie sobie na jujub – jest mega. Zwłaszcza te ich obcasiki – super!
Właśnie obejrzałem „C.R.A.Z.Y.” Pierwszy raz widziałam, chociaż Michał od dawna namawiał. Ja wiem, że się wzbraniałam, ale to dlatego, że nie wiedziałam co tam… tzn. o czym jest ten film. Mówił, że pedalski. Nie kłamał, choć nie do końca tez mówił prawdę. Ani jednej sceny nie ma erotycznej. Nie licząc tej jednej, gdy Zac wysiada z samochodu i poprawia sobie penisa przez spodnie a z drugiej strony wysiada ten pedałek taki. Obejrzyjcie, jeśliście nie widzieli. Momentami nawet smutny, ale z Michałem jesteśmy już tak sarkastyczni, że nas nic nie smuci takiego.
Zanim ów film obejrzeliśmy, byłem na zakupkach. Tomeczek chciał sobie kupić coś do ubrania. Skończyło się na torbie, do której dorzucił bluzeczkę. Zakupy szybkie, jak nigdy. Po H&M pro forma do P&B. A potem kaweczka w Wayne’s Coffee. Oczywiście za darmo. I ze zniżką jakieś kanapeczki.
Damianek był z nami, oczywiście. I mnie denerwował, bo wyglądał bardzo dobrze. I zamiast oglądać się za mną (bo miałem bardzo dobry makijaż), to się za nim oglądali. Uważam to za skandal i nie chcę z nim więcej chodzić! Nie po to człowiek spędza pół godziny przed lusterkiem, żeby potem on wyszedł jakkolwiek ubrany i nie-koniecznie-zrobiony, żeby się potem na niego gapili a nie na mnie.
Zauważyłem też, że pewni siebie, ładni chłopcy denerwują mnie, jeśli nie są moimi znajomymi. Chyba, że idą samotnie – to po prostu są ładni i mi się podobają.
To dość skomplikowana myśl, ale chciałam się nią podzielić.
No i Damian jest w Play od dzisiaj. Na razie tylko tak testowo, tzn. ma starter w Play Karta i czeka na jakiś-tam telefon, żeby na abonament przejść. Ale ma 200 SMSów darmowych do wszystkich sieci przez rok. Ostatni dzień promocji dzisiaj był, więc skorzystaliśmy. No i ma Play. Ja promuję tę sieć nie tylko dlatego, że mam 1000 minut miesięcznie do wykorzystania do Play, ale też dlatego, że naprawdę uważam, że są dobrzy. Mnie zadowalają, a to ponoć niełatwe.
Zanim z Damiankiem wpadliśmy do Złotych Kutasów, gdzie czekał już Tomeczek – chodził ze mną po UW. Zobaczył miejsca, których przeciętny student nigdy nie ogląda. Nie dlatego, że nie może, ale dlatego, że nie chce i nie wie o ich istnieniu.
Zobaczył Biuro Spraw Studenckich, biuro Zarządu Samorządu Studentów i ogólnie Pałac Kazimierzowski. No i redakcję „Studenckiej”, gdzie zmuszono mnie do zjedzenia drugiego tego dnia pączka. Pierwszego do śniadania kupiłem po prostu. Bo wypada. Ale zanim o śniadaniu, to – cofając się – muszę napisać, że wpadłem dzisiaj na Karową na chwilkę po podpisy i jakieś kserówki. A wcześniej miałem dwa egzaminy w tym samym czasie. Łatwy z etyki na socjologii i dziwnie ponoć oceniany z technologii informacyjnych mediów na dziennikarstwie. Ponieważ nie opanowałam zdolności bilokacyjnych – wybrałem dziennikarstwo, jako bardziej zaskakujący ponoć egzamin. A na socjologii zdam w sesji poprawkowej po prostu. Jasne, nie?
Oczywiście do egzaminu uczyłem się tyle, że makijaż zajął mi więcej czasu. Łorewa.
A rano zakupki zrobiłam, wydając ostatnie pieniądze prawie jakie miałam. Mam teraz jakoś tak finansowo moment kryzysowy. Tzn. już nie mam, bo jest po północy i mam na karcie kredytowej jeszcze trochę. Ale mnie wkurwia wydawca, że jeszcze nie przelał kasy. Już czas. Następnym razem mu powiem co o tym myślę. Bo to ciut denerwujące, prawda?
Tym bardziej, że zgodnie z umową (którą zgubiłam… i zdarzyło mi się to po raz pierwszy w życiu!) powinien około 25 stycznia przelać.
Wczoraj z kolei cały dzień bimbania i nic-nie-robienia. Ale mam prawo, sesja jest. Nawet mieszkanie całe odkurzyłem i pokój posprzątałem. I Piotr wyjechał do domu. Ma wrócić jakoś koło 11 lutego – wtedy mi się oficjalnie ferie zaczynają chyba.
Wieczorem wybrałam się do kina tylko na „Pociąg do Darjeeling”. Był Pawełek, Jędrzej, Plastik i David. A film, jak film. Całkiem udany. Barwny, ciepły, z happyendem. Więc wiadomo, że amerykański. Przynajmniej w formie. Adrien Brody i tam inni. Śmieszny momentami, czasem smutny. Czyli dobra, amerykańska produkcja.
Po filmie chciałam do McDonald’sa iść. Po pierwsze dlatego, że miałam ochotę. Po drugie, bo dawno nie byłam. Po trzecie, bo po kinie się tam chodzi. Ale nie, ciotki się uparły (poza Plastikiem, który poszedł sobie), że nie. Że gdzie indziej. No to poszliśmy do Muzy. Łorewa. Ale ja naprawdę ani nie miałem ochoty, ani nie miałem natchnienia na tamto jedzenie – o finansowym przygotowaniu nie wspomnę. I dlatego wziąłem Colę Light. Bez lodu. Panie obok mnie wkurwiły trochę, ale im to ostentacyjnie okazałem, zasłaniając ręką twarz. Nie chce mi się tłumaczyć.
Bo dążę do tego, że Pawełek powiedział, że… moje ciasto na F-SP nigdy nikomu nie smakuje i ludzie albo się zmuszają do jedzenia, albo wyrzucają. Jędrek częściowo mu przytaknął. I ja rozumiem, że Paweł może mówić różne rzeczy, bo widział mnie bez makijażu i spał ze mną. Ale Jędrek?!
Tak czy owak, o ile Jędrzej próbował się ratować, o tyle Paweł – nie. I to mnie już całkiem zniszczyło. Stwierdziłem, że nie robię w tłusty czwartek planowanych faworków. I że na F-SP już też raczej ciasta nie planuję. Nie smakuje, nie będzie.
Wtorek spędziłem też częściowo na uczelni. Wpadłem do Dyrekcji Instytutu po podpisy pod sprawozdaniem Koła Naukowego (które złożyłem właśnie w tłusty czwartek, bo to był ostatni możliwy dzień). Byłem też w dziekanacie Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych. Złożyłem pismo, które narobi pewno burdelu. Trudno, trzeba było przepisów nie łamać. Zdenerwowałam się i teraz będą mieli za swoje. Ja się tak nie dam. Byłem też w rektoracie, złożyć pismo do szanownej jej magnificencji w sprawie dyskryminowania mężczyzn podczas prezentacji na Senacie UW ostatnim. Zaliczyłam BUW, na szczęście i Centrum Myśli Jana Pawła II, bo musiałem tam zostawić „oświadczenie stypendysty” dotyczące numeru konta i takich tam. Podnieśli mi stypendium przecież, więc warto. Wszystko udało mi się załatwić.
No i dodatkowo – egzamin miałem. Zaliczyłem na 4,5 ucząc się jakieś 45 minut – w tym 20 w tramwaju. Nie jest źle.
Byłem też we wtorek w Utopii. Odebrałam kalendarze utopijne, które mi dała Królowa Matka. Już jest na jejperfekcyjnosc.blox.pl konkurs. Trwa do niedzieli i można 12 kalendarzy wygrać. Królowej się konkurs spodobał. Bo jak mi dawała kalendarze, to powiedziała, że mogę je rozdysponować jak chcę. Mam kilka dla najbliższych znajomych a resztę mam tak właśnie rozdysponować. Przez chwilkę tylko miałem obawy, czy wszystko wypali, ale ilość zgłoszeń mnie pozytywnie zaskoczyła. Czas jest do niedzieli, jeszcze macie szansę!
Utopia w dni powszednie wygląda ciekawie. Naprawdę inaczej. No i Jasiu był.
A skoro o młodych chłopcach mowa. Zaczepia mnie na gronie jakiś 15latek azjatyckiego pochodzenia. Że go interesuję i w ogóle. Mówi niegramatycznie, bo polski zna pewno od niedawna. Ale tak czy owak, to miłe, że stara tran setka jeszcze kogoś może interesować, prawda?
Tym bardziej, że miałam taki wieczór jeden, gdy przez dobre 8 minut zastanawiałam się nad swoim życiem! A wiadomo, że takie zastanawianie nigdy do dobrego nie prowadzi, prawda?
Poniedziałek był dniem opierdalania się. Mam prawo, mam sesję! Więc czas na odpoczynek. Napisałem jakieś teksty do gazety, coś tam uzupełniłam i tyle. Odpoczynek, opierdalanie się, nic nie robienie. Sesja, kocham.
W niedzielę też pisałam. Pracę zleconą do 2 w nocy. Nie to, że musiałam, ale ponieważ się wyspałem, to miałem czas i siły na siedzenie i pisanie. Zresztą zależało mi na kasie, to pisałem. Tym bardziej, że we wtorek musiałem oddać Maćkowi pożyczone 50 zł.
A pożyczyłam w sobotę na imprezę. Było krejzi. Najpierw wpadli do mnie Tomeczek z Damianem i Ewą. Piotrek w tym czasie gdzieś-tam się bawił. Łorewa. Było miło, posiedzieliśmy. Spokojniej niż dzień wcześniej, zdecydowanie. Może i dobrze.
Ubrałem moją najładniejszą nową sukienkę karnawałową. Srebrna. Do tego złoty łańcuch, czarne rękawiczki, złota bransoletka. Bosko, mi się podobało. No i do Utopki, oczywiście. Dość wcześnie chyba wpadliśmy, ale ludzi sporo. No i ten DJ jakiś-tam grał. Chociaż powiem szczerze, że nieprzyzwyczajona do takich dźwięków, bawiłam się dobrze dopiero od 5, gdy to zaraz trzeba było jechać. Ogólnie, noc była krejzi. Kuba 69 podrywający Kacpra przez telefon, Pawełka zaś na żywo. Maciej Bieacz Biurwa Jebana wyjątkowo z nami się bawił, bo nie było Jurka. Paweł dobrze wyglądał i – uwaga! – postawił mi wodę! Nie wiem czy to nie pierwszy raz w życiu mi coś postawił. Jest taka szansa, choć ręki sobie nie dam uciąć. Widać, że się powodzi ;) Chociaż nie będę wspominała o małym epizodzie, gdy w Muzie po kinie karta nie działała ;)
Ponieważ weekend był dawno, to pewno jakiś szczegółów nie pamiętam… Ale pamiętam, że mi na początku sukienka spadała z ramion, bo miałem za słabo naciągnięte i mi moje przyciotki pomogły. Za co im dziękuję. Damian się sprawdził jako portfel-portmonetka ;) Za co też dziękuję.
No i ogólnie impreza na „tak”. Oby więcej, w sumie. Szkoda, że karnawał się kończy. Tym bardziej, że Jej Wysokość wyjeżdża do Australii chyba i obawiam się, że może nie być bez jej czujnego oka tak krejzi. Ale, zobaczymy.
Walczę też wciąż i nadal o publikację sprostowania na gaylife.pl. Czekam cierpliwie, wysyłam mailem ponaglenia, ale zaczynam tracić cierpliwość. W przypadku dalszego braku reakcji, sprawą zajmie się prokuratura. Bo mi się nie chce czekać.
Załączam wersję Freemasons i Beyonce jaką mam, ale może ktoś z Was ma lepszą? MadonnaToMojaBabcia[at]tlen.pl ;) Czekam na mp3.
Sprawa jest już nieaktualna :) W tle słychać już poprawioną wersję piosenki :)
Beyonce "Geen Light"
Give it to mama
Give it give it
Give it to mama mama (oh)
Give it
Give it to mama mama
For some strange reason (huh)
You done pleasin me like it’s ok (Oh oh ooooh)
Like a perm that’s been left too long
It’s like a burn
The result is it just won’t take (Oh oh ooooh)
I can see
Now it’s all coming so clear to me now
I can see
Misinterpreted all of my naiveness
Was just thinking if I had no you
Than I can’t do
My stock just went up over 2 million
So if you want to (uh uh huh uh uh)
You got the green light (uh uh huh uh uh)
So if you want to (uh uh huh uh uh)
You got the green light (uh uh huh uh uh)
So if you want to (want to, want to) (uh uh huh uh uh)
You got the green light (uh uh huh uh uh)
So if you want to (uh uh huh uh uh)
You got the green light (uh uh huh uh uh)
Give it to mama
Go go go goooo
Go go go goooo
Go go go goooo
Go go red light (ah) green light!
Some sillies say I should be trophied
Cuz it gets no stronger (Oh oh ooooh)
Ladies ya’ll know (yea girl ya’ll know)
This pimp ish gets no older
Is that a threat (what’s another threat)
Yep! (that’s another threat)
From you, you can get no colder
You got the green light (whoa)
And you can’t ride (whoa)
You holdin up traffic
Green means go!!
Go go go goooo
Go go go goooo
Go go go goooo
Go go red light (ah) green light!
So if you want to (uh uh huh uh uh)
You got the green light (you got the green light babe!) (uh uh huh uh uh)
So if you want to (go!) (uh uh huh uh uh)
You got the green light (ooh!) (uh uh huh uh uh)
So if you want to (want to, want to) (uh uh huh uh uh)
You got the green light (uh uh huh uh uh)
So if you want to (uh uh huh uh uh)
You got the green light (uh uh huh uh uh)
Give it to mama
Oh no problem you can go
I’m gon’ find somebody else
So why not move along
You want a green light…so you can…GO!! (go, go, go)
Go go go goooo
Go go go goooo
Go go go goooo
Go go red light (ah) green light!
I gave all I could give
My love, my heart (my heart)
Now we’re facing the end (the end)
of what you did from the start
My love
So if you want to (WHOA oh oh!) (uh uh huh uh uh)
You got the green light (WHOA oh oh!) (uh uh huh uh uh)
So if you want to (WHOA oh!) (uh uh huh uh uh)
You got the green light (WHOA oh oh!) (uh uh huh uh uh)
So if you want to (Go!) (want to, want to) (uh uh huh uh uh)
You got the green light (Go go go go!) (uh uh huh uh uh)
So if you want to (uh uh huh uh uh)
You got the green light (uh uh huh uh uh)
Give it to mama
Oh no problem you can go
I will find somebody else
So why not move along
You want a green light…
so you can…GO!! (go, go, go)
Go go go goooo
Go go go goooo
Go go go goooo
Go go red light (ah) green light!
jak zawsze bardzo objętościowo :) przeczytam jak wrócę z egzaminów. pozdrawiam.
współczuje twoim przyszłym studentom. oceny sobie możesz mieć zajebiste. ale kogo ty chcesz uczyć później? z jaką wiedzą? z czym do ludzi? troche wiedzy i pokory.
ja bym zrezygnowała ze studiów. jakbyś miał mnie uczyć. ale chwała bogu na anglistyce jeszcze oceniają wiedzę.
no i ze zdjęć twoje ciasto wygląda chujowo. więc pewnie i tak smakuje. kup sobie 'gotuj z pascalem’.
-> marcin
Jak zawsze – pierdy ;)
-> blackberry 4life.
Tzn. nie rozumiem. Bo skoro „na anglistyce jeszcze oceniają wiedzę” to co oceniają na socjologii?
socjologia jest o wiele mniej wymagającym kierunkiem.
i mam do ciebie mariuszy pytanie; po co/w jakim celu chwalisz się że tak krótko uczyleś się do danego egzaminu czy zaliczenia? czesz się dowartościować? zaimponować komuś?
szczególnie że wracając do np. socjologii to tam 90% materiału zalicza się nie ucząc się. dziennikarstwo pomine. bo to gówniany kierunek.
po pierwsze primo.
mam tez pytanie. odnośnie nazwy tego bloga. śmiesz to o czym tu piszesz nazywać dużym formatem/zyciem w dużym formacie? jest multum ludzi. którzy osiągneli/dostali więcej niż ty potrafisz wyobrazić. swoim ograniczonym do jeżdżenia na nudnym już zaskoczeniu. umysłem. a zachowuja się o wiele skromniej niż ty.
po drugie primo.
-> fragiskos alvertis.
Zważ, że na blogu opisuję swoje życie. Na nie składa się także uczenie do egzaminów. Stąd też relacjonuję także to. Poza tym, ponieważ jest to mój blog, piszę na nim co mi się tylko podoba. Jestem tu bogiem ;)
Rozumiem, że masz bogate doświadczenie w studiowaniu socjologii?
Jako osoba niezwykle wykształcona, oświecona i mądra – możesz dowiedzieć się jaka jest geneza nazwy bloga, studiując jego historię.
A jeśli tak bardzo ci nie odpowiada, nie czytaj. Przecież nie zmuszam, prawda, kochanie?
C.R.A.Z.Y oglądałem w tym tygodniu na Canal+.Fajny.Też byłeś miłośnikiem urody młodego francuskiego aktora?
myzle ze ze studiami to jest tak, ze ja jednych trzeba sie uczyc, a na innych trzeba myslec. anglistyka to kucie, a socjologia to myślenie. tak jak z maturą podstawową (wykute info) i rozszerzoną (myślenie).
jeśli myślisz że anglistyka to kucie to masz zajebiste pojęcie o studiach generalnie. ;D
a socjologia. no cóż. wiele myślenie to tutaj nie ma. pardon. ale przedmiot jak 'socjologia miasta’ to śmiech na sali. wiem. bo narzeczony robi licencjat w tym roku. ;)
mariusz. jesteś niestrudzony w swoim zajebaństwie, co tu dużo mówić. ;>
i nie zapomnij zapisać wszystkich którzy byli w utopii dzisiaj! bo piekło cie pochłonie.
Nieprawda to absolutna, ze to pierwszy raz. No bo to bylo tak, ze ja kiedys stwierdzilem, ze Cie sponsoruje (jak bylismy razem) i kupilem Ci cale dwie kole. A potem jak wszystko przepilem stawiales mi piwa do konca imprezy. To chyba bylo sto lat temu w tym klubie, co do niego prowadza wszystkie drogi i jego nazwa nie zaczyna sie na U. Na szczescie karta juz dziala :D
ps. jeszcze nie trafilem na dobre ciasto na f-sp :P
właśnie. jesteś tu bogiem. tu. dokładnie tu.
tak. mam bogate doświadczenia w studiowaniu. socjologii też.
jesteś zbyt brzydki. żebyś mówił do mnie 'kochanie’.
A mnie ciasto zawsze smakowało! jak nie będzie ciasta to ja na fsp więcej nie przychodze ;-)!
jeżeli zaś chodzi o wiedze i socjologie to wystarczy spojrzeć kto komentuje wiekszosc zjawisk politycznych i społecznych…np. w tvn24
socjologowie studiujący problemy społeczne są oskarżani o zajmowanie się tym co jest oczywiste…tylko, ze kiedy te oczywistosc podda sie krytyce, przestaje byc oczywistoscia.
Oraz mam rade dla Ciebie…anglisto?;) Przed napisaniem kolejnego komentarza napij się duzo wody! Po pierwsze wtedy mozg lepiej pracuje a po drugie rozcieńczy to ogromna ilość jadu, którą masz w sobie.
Pozdrawiam, chłopcze
cin. chłopcze. anglistka. a nie anglista.
Czytałem i pisałem szybko ;-) ale wyobraziłem sobie Ciebie jako cherlawego chłopca z pryszczami, ogromnym tornistrem i wieloma kompleksami. I chyba trudno będzie mi się przestawić. Możemy zatem iść na kompromis. Zgadzasz się być anglistką z penisem?
Oraz! cieszy mnie, że wyciszyłaś swe emocje ;-)
a co to za anglistyczna hołota sie tu panoszy? co za chamstwo. ja wiem – warszawa (duze miasto), kompleks małomiasteczkowości i napływ plebsu, ale na uw strasznie duzo sie zrobilo bylejakości. nie?
wez ty sie lepiej lalunia nie odzywaj, bo sobie obciach robisz.
Przypominam, że nie toleruję w komentarzach mojego bloga wpisów, które obrażają innych komentujących.
Będę takie wpisy usuwać.
powtorze raz jeszcze – ja ciasto zjadałem, mimo ze galaretki nie lubie (o czym uprzedalem na gronie). co inni z nim robili – ich sprawa… no i ciasta :]
a co tak sie ostro zrobiło?
Wow! Rozpisujesz się bardziej niż ja na moim blogu (a myślałam, że to już nie możliwe)! Co do notki, to nie znalazłam w niej wytłumaczenia jej tytułu. Jeden zagadujący Cię Azjata, nie oznacza tego, że wszyscy są homoseksualni (co z pewnej strony mogłoby być ciekawe). W Twoim życiu sporo się dzieje. Gratuluję odwagi z jaką wypowiadasz się o sobie i walczysz o swoje prawa. Pozdrowienia ;)