Jan Paweł II mi się objawił. Na koncie. Dwa razy :) Mówiąc inaczej: przyszły stypendia. No i jako, że mam też już kasę z redakcji otrzymaną – miesiąc luty, jeśli idzie o dochody, mogę uważać w sumie za zamknięty. No, jeszcze może jakaś stówka za maturę czy coś, ale to już grosze. Może pod koniec miesiąca przyjdzie kasa za kolejny miesiąc w gazecie. Ale to nie wiadomo, bo tam musi odpowiedni czas minąć od momentu podpisania umowy. Niemniej, spłaciłam kartę kredytową, zapłaciłam rachunki zaległe i jeden nawet na przyszłość. Jestem „na cacy”. A ponieważ mam kasę – wymienię sobie szkła w okularach i kupię upragniony puder i podkład, bo mi się kończą. Byłem już w Sephora dwa razy, ale raz się spieszyłem a raz nikt do mnie nie podchodził. Więc wyszedłem. Dzisiaj w Douglas byłem i pani od razu do mnie podbiegła. Co prawda nie z Clinique ale z Estee Lauder, ale może być. Zachęcała, namawiała, dała próbkę podkładu. Jak się sprawdzi, kupię sobie. Inny, ciut droższy, ale przynajmniej widzę, że pani zależy na tym, żeby mi wcisnąć. Więc niech ma. Dzisiaj wieczorem albo jutro sprawdzę.
No, a że kasa jest, to zacząć trzeba mój wielki plan niewielkiego oszczędzania. Wczoraj w mBanku sobie otworzyłam rachunek oszczędnościowy eMax plus czy jakoś tak. Nieważne, ważne że mogę co miesiąc sobie coś-tam wpłacić a w ostateczności wypłacić w dowolnym momencie. Oprocentowanie nie powala, bo to jakieś 5,05 proc., ale nie mam tam jakiejś megakasy, więc nie zależy mi na odsetkach. Bardziej na tym, żeby było miejsce, gdzie kasa jest odłożona. No i mam. Teraz co miesiąc kilkaset złotych i na czas wakacji, gdy nie będzie JP2, będę miał za co żyć.
Skoro o JP2 mowa, to jeszcze dodam, że wczoraj dzwonił do mnie pan, żeby się umówić na wtorek-środę. Wysłałam dzisiaj maila z proponowanymi terminami i jakoś się zgadamy. Nie wiem do końca w jakiej sprawie. Bo jedną jest badanie, jakie dla nich chcę zrobić, a drugą – konferansjerka. Muszę zaliczyć sobie jakieś działanie wolontariacie na konto Centrum JP2, więc się zgłosiłam. Jak mnie przyjmą, to mam poprowadzić im w marcu jakąś uroczystość związaną z rozwiązaniem konkursu czy coś tam. Konkursu dla licealistów, oczywiście :)
A że nie tylko dla zmarłego papieża działam, to wczoraj odebrałam od przedstawicielki Banku Żywności S.O.S. umowę o wolontariat zaległą, no i przy okazji dostałem zaświadczenie „rekomendację”, kubek firmowy i koszulkę „do spania”, jak przyznała Marta. Ogólnie, spoko. Spotkanie krótkie, rzeczowe, chwila do pogadania, takie tam. Nieważne, ważne, że mam to za sobą.

Co poza tym? Drugi semestr ruszył. Dobrze, że nie z kopyta. Jest dość spokojnie. Część zajęć to takie „rozgrzewkowe”, część się nie odbywa, sympatycznie. Dopiero kolejny tydzień będzie inny – konkretny. Już wiem o czym są zajęcia „problemy konfesjonalizacji w kościołach nowożytnych”. Chodzi o czasy po reformacji w Europie. Dość sympatyczny prowadzący chyba. Za to boję się, że na „Rosja po 1991” umrę z nudów. Jeśli będzie nadal zajmował się analizowaniem danych statystycznych, jak dzisiaj, omawiając je i robiąc megadługie pauzy, to usnę. Nawet mimo tego, że na małej sali siedzi jeden utopijek i taki ładny chłopiec z dziennikarstwa, co ma loczki słodkie. Po prostu nudził dzisiaj. Mam też za sobą pierwszy OG-UN „Socjologia rodziny”. Chyba będzie banalnie, ale nie szkodzi. Najważniejsze, że w auli jest Internet bezprzewodowy. Więc słucham jej, robię notatki, ale jednocześnie siedzę na tlenie i odpowiadam na maile. To mi odpowiada.

Czekam też aż mi odpowiedzą dziekani i dyrektorzy. Po środowym Senacie UW, poświęconym sprawom studenckim, postanowiłem zacząć działać. Skierowałem do dziekanów moich i dyrektorów pisma z pytaniem czy da się umieścić przepisy wszystkie jakie wydają w internecie. Bo to jedna z bolączek, na jakie narzekają studenci. Ja zresztą też.
Wciąż nie mam oficjalnej odpowiedzi na poprzednie pismo skierowane do dziekana Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych, ale – o czym chyba jeszcze nie pisałam – moje pismo sprawiło, że zorganizowano na wydziale drugą rejestrację! A więc, niech się dzieje, co chce – mam wpływ na to, co się dzieje na UW. Wysłałem informacyjnie pisma te, które do dziekana i dyrekcji dziennikarstwa skierowałem, także do przewodniczącej Zarządu Samorządu Studentów – w dwóch celach: żeby wiedzieli co się dzieje i żeby wiedzieli, że coś robię, nie śpię. Co więcej: dopiero się rozgrzewam. Jak w przyszłym roku będę miała czas, to dopiero zadziałam :)

A będę miała czas, bo skończę socjologię. W niedzielę idę na rozmowę z transseksualistką. Ona, mam nadzieję, pomoże mi dotrzeć do kolejnej. Potem dwie drag-queen, to już banał. Dopisanie brakujących części pracy zajmie mi, mam nadzieję, trzy weekendy góra. Potem poprawki i viola! Gotowe!
Zajmę się potem Janem Pawłem II. I tym drugim Janem Pawłem II też. A w wakacje – zlecona praca. I w ten sposób zakończę to jakoś. Daleko planuję, nie? Ale co się dziwić. W marcu widzę się z Grzegorzem Bobrem. Najdalej zaplanowane spotkanie w kalendarzu mam jakoś w maju. A może w czerwcu też coś? Ja po prostu lubię wiedzieć co się stanie jutro, zanim nadejdzie owo jutro. Im dalej zaś mogę przewidzieć, tym lepiej.

Tak jak teraz – wiedziałam od rana, że Piotrek z Damianem nie przyjdą. Bo Piotrek kombinował już podczas porannej rozmowy przez telefon i od tamtego momentu wiedziałem. Oczywiście, jak dzisiaj byłam z Damianem Cipcią w BUWie i potem na kaweczce, to mówiłam, że oczywiście, że wpadną, że wiem. Ale to było oczywiste, że nie. Dlatego Tomeczek ma być i – być może – Maciej Bieacz Biurwa Jebana. Widziałam się z nim zresztą wczoraj w kinie. Z nim, z Cipcią Damianem, Piotrem, Kubą 69 i jeszcze miał być Paweł zwany Pawłem od Kaktusa Różowego… Ale się spóźnił. Bo mieliśmy o 20:15 się zobaczyć, film ruszał o 20:30 a ja czekałam do 20:40 prawie i już musiałam wejść. Bo nie ma reklam zazwyczaj na przedpremierowych. Tutaj były – w sensie, że zapowiedzi filmów jakiś a potem… włączyli zły film! Ponoć w Atlanticu to im się zdarza dość często. Na szczęście się skapnęli po kilku minutach filmu. Ostatecznie obejrzeliśmy „Operacja Świt”. Nawet niezły, ale… nie. Jestem na nie. Bez czegokolwiek nowego, ot historia jakich wiele już było.

Kolejne wyjście do kina chyba w czwartek jakoś. Ale wiem, że tego dnia mam też Parlament Studentów. I zajęcia się zmieniły – w sensie, że miało być na 10, a jest na 18. W sumie bez różnicy, ale zobaczymy jak to się ułoży. A! I w poniedziałek mam posiedzenie komisji parlamentu a w czwartek posiedzenie komisji senatu… Kurwa, nic, tylko posiadywać ;)
Ale trzeba, trzeba, trzeba. To ważne dla mnie.
Ostatnio naczelna zapytała mnie: dlaczego to robisz. Kurcze, nie wiem. To trudne. Lubię, jak coś się dzieje. Lubię mieć wpływ na swoją rzeczywistość. Lubię chyba mieć poczucie jakiejś władzy (mimo wszystko, jest to jakaś władza). To dla mnie bardzo ciekawe i kształcące doświadczenie, naprawdę. No i tak po ludzku: to dobrze wygląda w CV. Ostatnie najmniej ważne, bo CV mam wystarczająco ładne.

Aha, i chciałam powiedzieć, że jestem gruba.

Gazetę chcę w weekend zrobić. Nie będzie łatwo. Zaraz się zdrzemnę, potem popracuję. Potem Tomek. Jutro wstanę późno, jak zwykle i trzeba będzie porządnie popracować nad tym. Maturę miałem napisać w weekend. Najpóźniej w poniedziałek. A do niedzieli skończę gazetę, bo potem rozmowa i jeszcze na koncert Loli Lou do Milcha chcę iść z Kubą Dużym.
Zawsze chodziłam z Damianem Be. Brakuje mi go. Mam z nim trochę kontakt, to mnie pociesza. Jak dobrze pójdzie, to na kolejny koncert Loli pójdziemy razem. No i na Floor-Sitting Party 14 marca musi zdążyć! Już mu to powiedziałam. I niech sobie nie myśli, że mu pozwolę nie przyjść.
Swoją drogą, będzie DJ. I chcę odmładzać środowisko, bo lato idzie. Wykorzystam w tym celu znajomość z Kubą Dużym, z DJem i może z młodymi dziewojami w Utopii. Wypadałoby, nie? Bo mnie już denerwuje stagnacja w tej kwestii.

Zastanawiam się, czy działo się coś innego, wartego odnotowania. Poza tym, że siedzę na uczelni znów od 10 do wieczora, to nic. W poniedziałki i czwartki będę miała na 12, w pozostałe dni – na 10. Może być, jestem zadowolona.
Muszę sprawdzić, czy prowadzący, który nie przyszedł ani razu na zajęcia, wpisał mi zaliczenie już w indeks. I idę spać, odpocząć przed nocą, bo wczoraj jakoś do 2 pisałam teksty a potem wstałam o 6:20.

[Blotka krótka, nie? ;) ]

Wypowiedz się! Skomentuj!