Mam trochę problem z tymi Świętami, powiem wam szczerze. Bo nie do końca wiem jak się w nich odnaleźć. Genialny jest komentarz redaktor naczelnej "Exclusive” – o tym zresztą chyba pisałam. I w MMSach świątecznych wysłanych w niewielkiej ilości, cytowałem go oczywiście. O tym, że są to Święta, podczas których wierzymy, że całoroczne zaniedbania uda się nam nadrobić podczas kilkudniowej konsumpcji. Oczywiście, że się nie da. Ale są to też Święta ważne, bo musimy zastanowić się ile dla nas znaczy tradycja i czy kompromis oznacza hipokryzję. Bo przecież przez te kilka dni, nowomieszczuchy wracają do swoich małomiasteczkowych oaz, by udawać, że nie palą, nie są gejami i lubią kompot o smaku grzybowym. Ucieczką jest Internet i palenie w lasku za domem. No tak po prostu jest.
Byłem u spowiedzi. Pierwszy raz od kilku miesięcy. I chyba po raz pierwszy w życiu tak naprawdę nie zastanawiałam się nad ową spowiedzią. Może także dlatego, że byłem o 5:45 rano w kościele, żeby jeszcze tradycyjnie wziąć udział w roratach. Czemu to robię? Nikt mi nie każe. Nie muszę. Nie mam chyba nawet takiej potrzeby. Chociaż… może i mam? Po prostu Święta oznaczają dla mnie, że chociaż raz muszę być na roratach. Pamiętam, że jeszcze jak mieszkałam na Mokotowie, to byłem też tam w kościele na roratach a potem w rodzinnym domu znów. Zresztą nie jestem pewien, czy i w ubiegłym roku nie byłem w kościele w Warszawie. Nie będę sprawdzać, bo blotkę piszę off-line w swoim pokoju. Potem pójdę do brata i podłączę się do Jego komputera, żeby ją zamieścić. Bo neostrada jest do niego podciągnięta, a ja tworzę z jego komputerem sieć i w ten sposób korzystam z netu. Nieważne. Ważne, że muszę zastanowić się co dla mnie wynika z tych Świąt. Nie przeżywam ich. Tym bardziej, że w mojej rodzinie to nigdy nie było wydarzenie religijne, tylko konsumpcyjno-pokazowo-towarzysko-plotkarskie. Żarcia jest w bród. Na tyle, że zawsze zostaje i zawsze powtarza się, że za rok zrobimy mniej. I zawsze nikt o tym nie pamięta przed Świętami i znów scenariusz się powtarza. Liczy się licytacja, czy więcej ciast zrobiła siostra mamy czy ja. I ile kto potrafi zjeść pierogów. (Kiedyś, gdy byłem młodsza i grubsza, ścigałem się z moim chrzestnym, które z nas zje więcej.) Nie było nigdy śpiewania kolęd. Ostatnio babcia z mamą próbują ten zwyczaj reaktywować. Tata ostentacyjnie kontestował Święta. Nie chciał dzielić się opłatkiem, a poza tym czasem nie przychodził, bo bił pijany gdzieś-tam. Od jego śmierci trochę się zmieniło, ale… coraz bardziej „świeckie” są te Święta. Więc może stąd też wynika mój ambiwalentny do nich stosunek. Z jednej strony – dawniej wzruszały mnie pewne momenty w Kościele. Ja naprawdę uwielbiam niektóre psalmy i pewne elementy liturgii. Ale dziś na tych roratach w ogóle nie przeżywałam. Tym bardziej, że nie było „Oto Pan Bóg przyjdzie, z rzeszą świętych nam przybędzie. Wielka światłość w dzień ów będzie”. A ta pieśń mi się zawsze najbardziej z oczekiwaniem na Boże Narodzenie kojarzyła.

Jutro pójdę, oczywiście, do Kościoła. Pewno na 9. Chociaż mam już pewien problem. Bo po spowiedzi powinienem powstrzymywać się od grzechu ciężkiego (a więc każdego popełnionego świadomie i z premedytacją), a nie udało mi się. Bo jako czatowa Ola mam takiego wielbiciela 15letniego z kamerką. No i jak żyć… Grzeszę z nim via Internet codziennie. W domu mam na to czas, tym bardziej, że brat sypia u swojej nieślubnej partnerki, więc w jego zinternetyzowanym pokoju mogę spokojnie siedzieć po nocach. Kto wie, może dzisiaj też siedzieć będę?
To mi przypomina o sprawie sylwestra. Mam propozycje, nie powiem. Nawet dość ciekawe. Bo z jednej strony – Kuba który wciąż nie ma dopowiedzenia na blogu, ale o którym coraz częściej mówią Nowy albo Ruchacz (to ze względu na to, że większość moich znajomych poznała go właśnie jak wkraczał w pewien związek już istniejący jakby „na trzeciego”) z całą sympatią dla jego energii i uśmiechu. Z drugiej strony – zawsze jest ta Utopia kochana i niechciana zarazem. Skoro mam zaproszenie na jedną z najlepszych ponoć imprez jakie w ciągu roku się tam odbywają… No i ostatnio Damianek z Piotrkiem wymyślili, że u nich też coś będzie. Ale coś mi się to nie podoba. W sensie, że żadnej z tych imprez nie czuję. Póki co, wciąż najbliższy jestem temu, żeby czas świąteczny spędzić na czacie, jak rok temu. Jasne, mówcie, że to żałosne czy cokolwiek. Wiem, że na pewno będę miał dużo rozrywki, zarazem odpocznę i zrelaksuję się. Poza tym – bądźmy szczerzy, czat jest moim partnerem seksualnym. A teraz, gdy mam jeszcze Karola, Tomeczka i Violettę, to już w ogóle może być ciekawie. No nie wiem. Ale wiem na pewno, że zaraz po Świętach naprawdę biorę się za siebie. Przytyłam i widzę to. I mówcie co chcecie – że jestem chudy, żebym nie przesadzał. I don’t care. Jestem gruby ostatnio, a wiadomo, że Święta nie sprzyjają odchudzaniu. Zaraz po Świętach biorę się znów do porannych ćwiczeń i w ogóle. Czas najwyższy, kurwa.

Skoro o Piotrku była mowa, to jestem z nim umówiona w czwartek. Wcześniej pewno zobaczę się z Kaśką i być może z Iwoną. Nie poszliśmy z Kaśką na spotkanie naszej byłej klasy ostatecznie. Bo – co najważniejsze – stwierdziliśmy, że naprawdę mamy ich gdzieś i wcale a wcale nie interesuje nas co u nich słychać, a poza tym ja osobiście nie mam ochoty uśmiechać się i udawać heteroseksualnego studenta w Warszawie. Nie, bo nie. No a poza tym, jak to moja klasa, już się pokłócili o to kiedy i gdzie ma być spotkanie. Więc w ogóle odpada.
Za to z Kaśką się widziałam. W sobotę czy jakoś tak. Miło znów ją zobaczyć. Kaśka jest dla mnie pewnym fenomenem. Przede wszystkim – że jest taka… zdystansowana z jednej strony, wyluzowana z drugiej, a jednak zaangażowana z trzeciej. No a poza tym, że wciąż ma taką swoją supermłodzieńczą energię. Jasne, mi też jej nie brakuje, ale wiadomo – odkąd stałam się Damą, jedyne co mi wypada robić z rzeczy nieprzystających Damie, to bekanie. Co wiąże się z pewną filozofią, ale to już inna historia. A Kaśka, mimo że stała się kobietą, wciąż jest taka dość… swojska. Rubaszna.

Zrobiłem trzy ciasta, wysłałam MMSy świąteczne. Nic poza tym. Obijam się, wstaję koło 10-12. Nie śpię, siedząc na czatach do drugiej w nocy. Opierdalam się, najzwyczajniej. I jest mi z tym strasznie dobrze, naprawdę. Tego potrzebowałem – nie musieć nic. Super.

I dziękuję za wszystkie życzenia świąteczne SMSami i MMSami wysłane. Najbardziej za te bez opcji „Wyślij do wielu”, bo traktuję je ze szczególną atencją. Przepraszam, jeśli do kogoś, kto oczekiwał, nie wysłałam tych życzeń. Prawdę mówiąc, długo analizowałem, do kogo napisać. I miałem z tym nie lada kłopot, bo nie wiem czy wszyscy obchodzą, czy wypada, czy mają ochotę dostać ode mnie, czy ja mam ochotę wysłać. Czasem wolałam nie ryzykować.
Wczoraj jeszcze kończyłem pisanie rozmowy z Rafalalą. Nie było łatwo, ale wszystko poszło do redakcji, mam nadzieję, na czas.

Czas odpocząć po megaobżarstwie wigilijnym.

Nowa piosenka na blogu.
<b><i>50 Cent, Justin Timberlake (feat. Timbaland) – „She want sit (Ayo technology)”</b></i>

Something special,
Unforgetable,
50 Cent (cent),
Justin (tin),
Timbaland (land) ,
god damn (damn)

She she, she want it, I want to give it to
She know that, it’s right here for
I want to, see her break it down
I’m ballin’, throw’n money around

She work it girl, she work the pole
She break it down, she take it low
She fine as hell, she about the dough
She doing her thing out on the floor
Her money money, she makin’ makin’
Look at the way she shakin’ shakin’
Make you want to touch it, make you want to taste it
Have you lustin’ for her, go crazy face it
Now don’t stop, get it, get it
The way she shakin’ make you want to hit it
Think she double jointed from the way she splitted
Got you’re head fucked up from the way she did it
She’s so much more than you’re used to
She know’s just how to move to seduce you
She gone do the right thing and touch the right spot
Dance in you’re lap till you’re ready to pop

She always ready, when you want it she want it
Like a nympho, the info, I show you where to meet her
On the late night, till daylight the club jumpin’
If you want a good time, she gone give you what you want

Let me talk to ya

Baby it’s a new age, you’re like my new craze
Let’s get together maybe we can start a new phase
The smokes got the club all hazy, spotlights don’t do you justice baby
Why don’t you come over here, you got me saying

Aayoo
I’m tired of using technology, why don’t you sit down on top of me?
Aayoo
I’m tired of using technology, I need you right in front of me
Ooh, she wants it, uh uh, she wants it
Ooh, she wants it (soo), I got to give it to her
Ooh, she wants it, uh uh, she wants it
Ooh, she wants it (soo), I got to give it to her

Your hips, your thighs, they got me hypnotized, let me tell you
Your hips, your thighs, they got me hypnotized, let me tell you
Your hips, your thighs, they got me hypnotized, let me tell you
Your hips, your thighs, they got me hypnotized, let me tell you

Got a thing for that thing she got
The way she make it tick, the way she make it pop
Make it rain for us so she don’t stop
I ain’t got to move, I can sit and watch
In her fantasy, there’s plain to see
Just how it be, on me, backstrokin’, sweat soaking
All up in my sex sheets
When she ready to ride, I’m ready to roll
I’ll be in this bitch till the club close
Watching her do her thing on all fours
Now that that shit should be against the law
From side to side, let the ride, break it down (down down)
You know I like, when you hike and you throw it all around
Different style, different move, damn I like the way you move
Girl you got me thinking about, all the things I do to you
Let’s get it poppin’ shorty we can switch positions
From the couch to the counters in my kitchen

Let me talk to ya

Baby it’s a new age, you’re like my new craze
Let’s get together maybe we can start a new phase
The smokes got the club all hazy, spotlights don’t do you justice baby
Why don’t you come over here, you got me saying

Aayoo
I’m tired of using technology, why don’t you sit down on top of me?
Aayoo
I’m tired of using technology, I need you right in front of me
Ooh, she wants it, uh uh, she wants it
Ooh, she wants it (soo), I got to give it to her
Ooh, she wants it, uh uh, she wants it
Ooh, she wants it (soo), I got to give it to her

Your hips, your thighs, they got me hypnotized, let me tell you
Your hips, your thighs, they got me hypnotized, let me tell you
Your hips, your thighs, they got me hypnotized, let me tell you
Your hips, your thighs, they got me hypnotized, let me tell you

Wypowiedz się! Skomentuj!