Czas jechać do domku. Jest 10:30, co oznacza, że za 3 godziny będę już jechał od pięciu minut. Cudownie.
Naprawdę czas do domku. Odpocząć. Zaplanować wszystko. Nażreć się na Święta. Wiadomo, że to lubię. W kocu też po to te Święta są. No a poza tym – chwilkę odsapnąć od zmartwień i zastanawiania się.

Wczorajszy koncert Loli Lou w Między Nami – śliczny. Taki nastrojowy i sympatyczny. Nawet jak śpiewała „Love Genreation”, to było jakoś tak inaczej. Nie wiem, może to ta choinka, może ciepłe kakao, które piłem… Było naprawdę miło. Towarzystwo Jędrka i Kuby tylko poprawiło sytuację. Mimo tego, że Kuba nie lubi drag queen i mówi, że w takich chwilach zastanawia się dlaczego jest gejem. Bo nie zinternalizował jeszcze tego, że geje są różni, jak hetero. Profesor też może zastanawiać się dlaczego jest hetero, gdy patrzy na dresów i punków. Nie ma jednego wzorca geja, bo to tylko kwestia orientacji nas łączy. Jak kolor oczu. Albo płeć. Albo wzrost. Duperela.

No, nieważne. Na koncercie Loli miałem też być w sobotę w Eternal. Ja wiem, że to marne miejsce, ale występowała tam a propos jakiejś akcji charytatywnej czy coś. Nie dotarłem w końcu, bo zaczęło padać. A ja nie miałem parasolki, a na taksówkę nie zamierzałem wydawać po piątku. Zresztą bawiłem się na tyle dobrze w Barbie, że nie chciałem wychodzić jakoś szczególnie. Przyznaję, znów prawie poczułem klimat Barbie. Prawie, bo wiadomo, że nigdy nie będzie jak dawniej. Bawiłem się dobrze, sporo młodych chłopców… Choć prawda jest taka, że pierwsze Barbie-pokolenie już wybyło z tego miejsca i bawi się świetnie w Utopiach, HotLach i innych takich. Owszem, są nowi. Ale to już nie to samo. Mimo tego, że ten przegiętasek w szelkach i krawacie, czy ten w czarnej bluzie z doczepianym dredem byli słodcy. Nawet bardzo. Ale Ciocia już chyba powoli przestaje patrzeć na takich. Bo – nie ukrywajmy – staję się też coraz starsza i z biegiem czasu coraz trudniej będzie nawiązywać znajomości z tak młodą młodzieżą. Jakiekolwiek kontakty. Życie.

Oczywiście po Barbie poszedłem do Utopii. I oczywiście byli znajomi. Ja trochę zmęczony, ale Michał, który dołączył do mnie w Barbie z Izą i Adą (koleżanki jego z liceum, które spędziły u nas weekend) bawił się świetnie. Letko był pijany ;)
Wróciliśmy jakoś tramwajem koło 4:30, czy coś.

Nie to, co noc wcześniej. Wtedy bawiłem się w Utopii do jakiejś 5:30 czy coś. I wracałem taksówką. Tak samo jak dostawałem się do klubu. Ale to z powodu tego, że miałem na sobie rajstopki i rybaczki czarne. Wiadomo, ciocia wprowadza zamieszanie. Zresztą powiem wam tak szczerze, że w sobotę z koralami moimi za 12 zł na ręku też czułem się czasem nieswojo. Mimo, że to Utopia, wciąż nie wszyscy potrafią mnie po prostu tolerować. Owszem, koło chuja mi to lata. Będę nosił co mi się podoba. Oczywiście dopóki sam czuję się w tym dobrze. Bo przecież wiadomo, że nie pojawię się w bikini. Zabiłbym wszystkich takim widokiem, a tego nie chcę. A tym bardziej, że Jurek był. W piątek i w sobotę. Eh, Jureczek jest śliczny :)
Wiem, że powtarzam to co tydzień. Ale zobaczycie, jeszcze będę go miał na liście znajomych na gronie. Jakem Ciocia Duży eF.

W sobotę przed Barbie i takimi tam miałem oczywiście korki. Z tym ślicznym gówniarzem. Mówię gówniarzem, bo mnie wkurzył. Coś tam gadamy jak wychodzę, a on wspomniał (wiadomo, że aby się pochwalić), że bawił się w Cinnamonie. Głupi. Za młody na takie miejsca. Ja w jego wieku…
Gówniarz :)

Napaleni byli wczoraj. Wpadli na godzinkę-i-trochę. Nie na długo. Tak, nadal jestem obrażony. I tak, nadal zachowuję chłód w naszych relacjach. I trudno.

Piotrek w2lich wczoraj wysłał mi SMSa z pytaniem co robię na sylwestra. Wszyscy zaczynają o to pytać. Monika proponuje narty gdzieś-tam za granicą (pojebało?), mam zaproszenia na domówki, ktoś tam co chwilkę o Utopii wspomina… Łorewa. Chciałem więc poinformować wszystkich, tak jak poinformowałem wczoraj Piotra, że sylwestra spędzam w domu (czyli, że w Warszawie) przed monitorem komputera waląc konia. Dziękuję za uwagę.

Obiecałem Michałowi, że napiszę na blogu o tym, że jak wczoraj wypiliśmy końcóweczkę jego żubrówki to przyniósł mi wodę i szklankę, bo mi się nie chciało. W ogóle jako ciocia to mam dobrze z Wami, wiecie? Bo ja naprawdę doceniam, że dbacie o mnie, że chodzicie mi do baru w Utopii i w ogóle.
Tak, piłem z Michałem wczoraj. Piłem to dość duże słowo zważywszy na to, że tam nawet 200 ml nie było na dwóch, ale co mi tam.

Nie wiem kiedy wracam. Jak nadejdzie pora. W sensie, że 28-29 grudnia? Jakoś tak. Nadejdzie czas.
Nadal nie mogę znaleźć oprawek do okularów. Przeszukałem kolejne Vision Express. I chuj. Nic z tego.
Prawie złamała mi się karta debetowa. W sensie, że jest nadłamana w środku i jak złamanie dojdzie do końców, to się rozpadnie. Dlatego wypłaciłem kasę wczoraj, zamówiłem duplikat i czekam cierpliwie. Powinien być, gdy wrócę z domu rodzinnego.

Nie wiem, czy będzie mi się chciało w domu coś pisać. Tym bardziej, że zajmować się będę głównie przygotowywaniem Świąt i pracą nad badaniami moimi. Bo biorę trochę lektury i mam zamiar się edukować nadal. Tak w ogóle to już jakieś 2 miesiące szykuję się do tej pracy. Nieźle, nie? Jestem w końcu prawiesocjologiem.

Kocham Was. Naprawdę. I kiedyś zrozumiecie, że nie są to słowa tak ot, rzucane. W sensie, że jak mówię, że kocham, to nie dla zastąpienia wyrażenia „bardzo lubię”, tylko naprawdę kocham. I tym, co obchodzą, życzę Wesołych, Radosnych, Pełnych Odpoczynku, Obfitych i Ciekawych Świąt. Ja mam zamiar odpocząć. Wam też tego życzę. Będę o Was myślał.
A!!! I miałem przekazać, że mam prośbę do wszystkich moich znajomych. Żebyście w trakcie Świąt zwalili choć raz konia i potem pomyśleli o mnie. To będzie najmilsza rzecz na świecie, jaką możecie dla mnie zrobić podczas tych Świąt.

By the way… I wish you would!

Wypowiedz się! Skomentuj!