Odgrażałem się, że napiszę coś w domu rodzinnym… I nie udało się. W sumie nawet miałem czas, ale komputer stoi u brata w pokoju i to w pozycji tak niewygodnej, że korzystałem z niego tylko „na chwilkę”, żeby sprawdzić pocztę czy grono. I tyle. No i czytałem co na JejPerfekcyjnosc.blox.pl piszą. Bo tam się można sporo o sobie dowiedzieć :)

Oczywiście się rozchorowałem. Jak zwykle, gdy mam wolne. I wiem kiedy. Pojechałem w poniedziałek po południu do Szczecina z bratem i mamą na zakupy. Mama chciała wspomóc swojego homosyna i kupić mu kurtkę czy inne buty. I prawie się udało. To znaczy pokłóciliśmy się trochę i w końcu nic mi nie kupiła, bo skapitulowałem, ale za to ja wydałem na torbę kilkadziesiąt zł. Ale to jeszcze nic. Dzwoni do mnie przewodniczący Komisji Rewizyjnej z Samorządu UW i mówi, że o 18:30 jest posiedzenie, na którym będzie mój protest rozpatrywany. A była godzina 17:30. Więc mówię, że nie dam rady dotrzeć. „No cóż… to są twoje prywatne sprawy” Zabił mnie. Zapytałem czy nie jest to pogwałcenie regulaminu. Nie, nie jest. Wkurwiłem się. Zapytałem kiedy mogę w takiej sytuacji się chociaż zapoznać z protokołem. Jutro powinien być gotów. Wkurzyłem się. Bardzo. Nie chciałem rozmawiać z nikim, mama dopytywała, mimo że prosiłem, żeby tego nie robiła. Wkurzyłem się potem. I wyszedłem. W sensie, że poszedłem na stację i czekałem dobre 45 min na jakiś pociąg. I chyba wtedy się przeziębiłem ostatecznie.

Oczywiście 1 listopada na cmentarzu byłem. Ale na chwilkę. Źle było. Padało. W sumie to całe szczęście. Od lat krytykuję obchodzenie tego święta w sposób, jaki zwykło się to u mnie robić. Kilka godzin spędzonych na cmentarzu na licytowaniu się kto kupił więcej ładniejszych zniczy i delikatnym wytykaniu, że nieobecni już kupili brzydsze kwiaty czy coś. Przynajmniej mniej się denerwowałem.
A potem pojechaliśmy do cioci jednej na wieś. Megaobiad był. Taki przeobfity. I dzieciaki biegające wszędzie. Czworo okołodwulatków :) Po prostu domowe przedszkole. Słodko.
Oczywiście mój starszy chrześniak jest przykładem prawidłowego rozwoju psychoruchowego. Chciałem to tylko podkreślić. A babcia twierdzi, że gadane ma po mnie. Gówno prawda, ale zawsze fajnie to brzmi, nie?

Miałem się z Kaśką zobaczyć, ale się nie zobaczyłem. Najpierw z powodu zmiany daty, potem nic nie miałem na koncie, a ona nie dzwoniła. No, trudno. Stało się.

We wtorek dostałem maila. Że jednak posiedzenie Komisji Rewizyjnej odbędzie się 7 listopada. I że mnie zapraszają. Czyli jednak udało się. Będę mógł bronić protestu. I postanowiłem już, że jeśli się uda i będą powtórne wybory – staruję do Parlamentu Studentów. Fakt, może nie znam się tak całkiem na jego funkcjonowaniu, ale łatwiejsze to, niż kierowanie całym Zarządem Samorządu Studentów. Bałbym się na razie takiej odpowiedzialności. A na socjologii się uprawomocniły wybory – jestem już oficjalnie członkiem w dwu ciałach. Uwielbiam to mówić.

Miałem wczoraj jechać na imprezę do Szczecina a potem prosto z imprezy do pociągu. Nie dałem rady. Chory. Nie lubię tego. Zresztą – kto lubi. Fervex musi pomóc. Musi. Bo w poniedziałek muszę być na zajęciach. Muszę, bo nie byłem tydzień temu.

Mam wypełnione dokumenty o kredyt studencki. Pójdę w poniedziałek z pytaniami do Miłej Pani w Punkcie Obsługi Klienta Indywidualnego, czy jakkolwiek to nazywają. Będę miał kredycik. A co mi tam.

Wracam sobie dzisiaj rano Chrobrym… I przed samą Warszawą dzwoni Łukasz (ta przegięta ciota). Czy jestem już w stolicy. Nie, ale będe zaraz. Bo oni z Marcinem zgubili klucz do domu i tak się zastanawiali… Jasne, że możecie wpaść. No i tak się zlożyło, że odebrali mnie z centralnego i podjechali do mnie, żeby się przespać po całonocnych hulankach do czasu, aż właściciel udostępni im klucz zastępczy. To jest chyba jakieś osiągnięcie – mieć gości przed powrotem do domu. Oczywiście cieszę się, że zwrócili się właśnie do mnie. Wiadomo – wtedy ludzie czują się potrzebni, uzyskują poczucie akceptacji i utwierdzają się w swojej roli społecznej. Socjologiczne rozumowanie. Co nie zmienia faktu, że miło. Zasugerowałem, że na przyszłość powinni mieć jeden klucz u znajomych – Marcin stwierdził, że da mi :) Niechaj i tak będzie.

Dzisiaj powinienem oddać telefon. Ten mój Beng Siemens. Mój, nie-mój tak naprawdę. No i się właśnie firma upomniała. Chyba będę musiał wrócić do mojego przedpotopowego aparatu, który ostatni raz używałem w lipcu jakoś. Szkoda. No, ale cóż – taka dola, taka praca. No właśnie – a propos pracy, zapłacili mi za poprzedni tekst. Mogę powoli zacząć spłacać kartę kredytową.

Czy powinienem dzisiaj gdzieś iść? Byłoby miło, ale po 1. nie chcę się męczyć, a po 2. nie chcę się całkiem rozłożyć…
Ciocia musi myśleć racjonalnie.

Zmiana piosenki.
Jesse McCartney – „Right Where You Want Me”

Girl
There’s somethin’ ’bout me that you oughta know
I’ve never felt the need to lose control
Always held on back and played it slow
But not this time

Baby, don’t be gentle,
I can handle anything,

Baby take me on a journey
I’ve been thinkin lately
I could use
A little time alone witchu
Crazy, let’s do something maybe
Please don’t take your time
You’ve got me right where you want me

Woo hoo hoo
Right where you want me

Girl
I’m gonna let you have your way with me
When you move like that it’s hard to breathe
I never thought that it could be like this
But I was wrong

Baby, don’t be gentle,
I can handle anything,

Baby take me on a journey
I’ve been thinkin lately
I could use
A little time alone witchu
Crazy, let’s do something maybe
Please don’t take your time
You’ve got me right where you want me

Can’t explain it
How you swept me off my feet
Unexpectedly
In slow motion
My imagination’s runnin tryin to keep my body still
Oh, I can hardly stand the thrill

Yeah

Well,Baby, don’t be gentle,
I can handle anything,

Baby take me on a journey
I’ve been thinkin lately
I could use
A little time alone witchu
Crazy, let’s do something maybe
Please don’t take your time
You’ve got me right where you want me

Baby take me on a journey
I’ve been thinkin lately (oh yeah)
I can use
A little time alone witchu (a little time alone witchu)
Crazy, let’s do something maybe
Please don’t take your time
You’ve got me (whoa whoa)
You’ve got me
Right where you want me

Wypowiedz się! Skomentuj!