To nie będzie blotka o Utopii. A właściwie trochę o niej też. Ale przede wszystkim o moim Third Floor-Sitting Party 'New Begining 2006′. Było. Oj, było. Jestem bardzo zadowolony z efektu. Impreza udana, choć ostatecznie przybyło mniej osób, niż się zapowiedziało. Zabrakło Moni, Przemka, Sebastiana, jego Michała i kilku innych osób. Nie wszystkim byłem w stanie zaprosić… Wiadomo, pewne ograniczenia jednak istnieją. Sąsiedzi byli mili, dopiero koło pierwszej dres z mieszkania obok zjawił się i coś tam Piotrowi powiedział. Ja nie wychodziłem, bo byłem w spódniczce. I nie tylko…

To, co mi się podoba w moich F-SP, to że goście zaczynają naprawdę angażować się w dress-code. No bo skoro zamawiają na Allegro (Il, jesteś boska), czy wypożyczają w wypożyczalniach… to już coś znaczy. Dziękuję Wam za to, kochani. Naprawdę. To wiele dla mnie znaczy, a i myślę, że pozwala nam się zdystansować do siebie samych i siebie wzajemnie. Kilka nowych osób się pojawiło i choć trochę na początku były nieśmiałe, czy coś, to mam wrażenie, że też dobrze się bawili. W ogóle to mam wrażenie, że raczej wszyscy się dobrze bawili. No, może poza Piotrem… ale mam nadzieję, że to z powodu tego bólu w kolanach a nie z powodu atmosfery w mieszkaniu.

Godziny przygotowań, sprzątania, depilowania, tygodnie załatwiania stroju, dziesiątki złotych wydane na niego – chyba się opłaciło. Uważam, że było nie tylko miło, ale po prostu tak, jak chciałem żeby było.

Podniecać się teraz będę tą imprezą także dlatego, że kocham moich gości za to, że mnie akceptują. Bo co w domu, to w domu. Ale fakt, że nikt ze znajomych nie unikał mnie w Utopii, gdy poszedłem w swoim stroju był dla mnie naprawdę ważny. Powiem szczerze – miałem pewne obawy. Co do reakcji Daniela, co do reakcji Ciotek-Utopijek, po prostu miałem obawy. Ale jak zobaczyłem Danielka, promieniującego na mój widok – wiedziałem, że będzie okej. I było. Było świetnie. Dziękuję, po stokroć dziękuję. I to, co Paweł powiedział – że myślał, że się nie odważę i on by tego nie zrobił. A potem mi pogratulował. To miłe. Tym bardziej, że naprawdę nie była to najłatwiejsza decyzja w moim życiu.

Nie tylko za Utopię. Także za to, że chcecie wpadać do mnie jednak na te moje Floor-Sittingi. Dzięki temu wiem, że warto głowić się czym by was tu zaskoczyć, jak upiec ciasto, nie mając piekarnika (dziękuję, Maciuś!) i ogólnie opłaca się robić całe to zamieszanie.
No i zadowolony jestem strasznie z sesji, jaką mi Piotrek zrobił. Jest po prostu dobra. Taka, jaka miała być. Dzisiaj wstawiłem kilkanaście fotek na grono. Jedno na bloxa. Ja po prostu lubię czasem ubrać sukienkę czy spódnicę. Po prostu lubię. Oczywiście zastanawiać się można, czy jestem transwestytą. Może jestem. Co za różnica? Jestem więc homoseksualnym efebofilnym transwestytą. Albo bywam. Szufladki mnie nie interesują.

Jak tylko Piotr wróci z pracy, dam fotki z imprezy na stronę, wyślę informację do gości, żeby mogli zajrzeć i pooglądać to, co się wczoraj działo. W sumie obyło się przecież bez zniszczeń. Poza tym, że Jego Facet wylał 4 świeczki na Iwonkę, Kubę, siebie, podłogę, szafki i lodówkę – wszystko było okej. Jednak plastikowe talerzyki i kubeczki są niezbędne. Zdecydowanie.

No i cóż ja bym zrobił bez Il, Kuby i innych, którzy pomagali mi załatwić strój… Nie stać mnie na to, żeby kupować sobie sukienki i spódniczki na jeden raz. Muszę jakąś wypożyczalnię znaleźć. Tak, czy owak – bez nich nie dałbym rady.

Jestem radosny. Bardzo. Jeszcze tylko kilka rzeczy musi mi się udać, jeśli idzie o życie towarzyskie. Muszę się w końcu spotkać z Damianem sam-na-sam, z Sebastianem i Michałem na jakąś kawę pójść i zaprosić kilka osób na kolejne F-SP… I chyba będę całkiem szczęśliwy. Bo nie ukrywam, że na minioną imprezę chciałem więcej osób namówić na przyjście, ale sam się ograniczyłem, bo wiem, że mieszkanie ma ograniczoną pojemność, a sąsiedzi – ograniczoną wytrzymałość. Jednak karteczki z informacją na korytarzu to był dobry pomysł. Wszyscy byli uprzedzeni o tym, co się będzie działo.

Jak coś robię, lubię robić dobrze. Wszyscy to wiedzą. Więc mam nadzieję, że było dobrze. I naprawdę chcę, żebyście mnie traktowali jak swoją ciocię. Kubie Maciek zalał spodnie świeczką, więc pożyczyłem swoje ulubione. Pijany nad ranem musiał do mnie wracać po klucz, więc spał u mnie. Jak zwykle oczywiście – gość na łóżku, ja na ziemi. No, od tego jestem. Czy słowa Sebastiana, który co prawda nie był wczoraj na F-SP, ale spotkaliśmy się w Utopii. Że ode mnie zawsze promieniuje radość dla innych. Dziękuję, to bardzo miłe. Naprawdę miłe. Bo mi o to chodzi, żeby wam dawać powód do jakiejś radości. Albo chociaż uśmiechu. Życie samo w sobie zaskakuje nas przecież tak smutno, że nie ma co. Trzeba się uśmiechać.

Jutro do domku. Dzisiaj muszę bratu komputer przygotować. Wczoraj wpadłem na pomysł, że chcę knedle ze śliwkami. Od razu od Maćka (bo u niego akurat cioasto piekłem) zadzwoniłem do babci z prośbą o ich przygotowanie. „Oczywiście, dla ciebie wszystko”. Kochana babcia. A dziaij megaimpreza w Utopii – urodziny Grzegorza. Jeszcze dodatkowo zlot GayLife w Galerii i koncert Duran Duran, na który mnie Napaleni ciągną…

Życie, życie jest nowelą. Musiałem to napisać.

[E]

Wypowiedz się! Skomentuj!