Dziś rano przypomniałem sobie, dlaczego nie nawiązuję przelotnych znajomości o charakterze matrymonialno-erotycznym na codzień.
Bowiem właśnie dziś rano mój francuski współlokator, leżąc obok mnie mówił mi, jaki to jestem zakłamany robiąc to, co robię i pisząc to, co piszę. I od tej pory wiem, że czas zmienić pokój. Gdy tylko pojawi się taka możliwość i gość wyjedzie z mojego stałego jednoosobowego pokoju – wracam tam. Tak będzie lepiej.
Znów mam nauczkę – Ciocia Duży eF nie powinna angażować się w jakiekolwiek bliższe niż podanie dłoni relacje z mężczyznami. Zapamiętać.

Nie mogę się już doczekać wyjazdu do domu. Dzisiaj oficjalny koktajl kończący turnus, potem jeszcze tylko jutro i mogę jechać do domku. Na chwilkę, na krótko, na sekund kilka, ale bardzo tego potrzebuję. Bardzo.

Nawet nie wiecie, ile bym dał, żeby móc na jeden weekend wyrwać się do stolicy. Naprawdę. I wydać się to może dziwne, bo przecież kocham Rewal i dwa miesiące przed wakacjami tylko o tym mówię i myślę w sensie dni, kiedy odpocznę, ale… czasem przychodzi ten moment, kiedy po prostu mam dość. Powiedzmy, że mam dość szumu morza.
Tak po prostu jest, że przebywając ze sobą niemal 24 godziny na dobę przez 6 tygodni miewamy też słabsze dni. I przez to właśnie chciałbym wpaść na sekund kilka do Warszawy na dobrą pedalską imprezę, żeby móc odpocząć.

Wczoraj mój ulubieniec (mam na myśli jednego z uczestników), zabrał mnie na naleśnika. Bo przegrał zakład. Oczywiście powiedziałem mu, że tak nie może być, że to nie tak i że koniecznie w takiej sytuacji, jako opiekun nie mogę dopuścić do tego, żeby od mi stawiał i dlatego jutro (w sensie, że dzisiaj), to ja go zabiorę na naleśnika. Tak też się stanie.

Morze jest takie cudowne, gdy wieje silny wiatr…
Ludzie są zbyt wrażliwi na punkcie swojego „ja”. I lubią oceniać w kategoriach prawda/fałsz zdania oceniające.

Wypowiedz się! Skomentuj!