No więc tak: drugi turnus się zakończył. Wyjechała Gosia, Mira, Francuz i mój ulubieniec. Są nowi ludzie, nowe podejście do wszystkiego i nowy ja. Bo byłem u fryzjera. Fryzura w sumie bez zmian – z małym upgrade’m i nic poza tym. Ale czuję się odświeżony. Teraz mam mnóstwo pracy, jak to zwykle na trzecim turnusie i jak to zwykle na początku każdego turnusu. Wypatrzyłem sobie dwu ładnych chłopców i mają u mnie chody. Nie wiedzą tego jeszcze, ale jak nadejdzie czas, to pewno odczują to sami.

Poza tym Rewal bez zmian. Pogoda trochę nie dopisuje, więc się w końcu muszę na solarium wybrać – czas najwżyszy. Poza tym bawię się dwoma służbowymi telefonami, wysyłam MMSy i w ogóle. Teraz siedzę w pracowni komputerowej, bo jutro od rana musi w radio iść nowa reklama. Przygotowałem, nagrałem, zmontowałem i zainkasowałem opłatę. I jazda.

Dzieciaki w sumie fajne. Taka dość żywiołowa grupa i jak zwykle mam swoją ulubienicę. Tym razem tym takiej, co to uważa się za świetną i idealną, a daleko jej do tego stanu. Bardzo daleko. Ale spoko, lubię takie. Radzę sobie z nimi.

Wiecie, miło być rozpoznawalnym. Dzisiaj dzieciaki poszły rozmawiać w amfiteatrze o wywiadzie z Verbą i co im powiedziano? Żeby poszły i żeby potem zadzwonił ten pan w okularach, co zwykle. Więc zadzwoniłem i co chciały, załatwiłem. Szef ratowników wybrzeża rewalskiego wpada do nas i jak się zapowiada? Że on z chęcią wpadnie, ale czy będzie wiadomo kto… I tak co chwilę, i tak na każdym kroku. To naprawdę miłe. Bawię się, wypoczywam, pracuję i ogólnie jest miło. Choć czuć, że powoli, powoli sezon zaczyna wygasać. Raz, że pogoda. Dwa, że już widać po zachowaniu restauratorów. Już oszczędzają na reklamie, już nie zależy im tak bardzo, już sezon chyli się ku końcowi. Po 15 sierpnia w ogóle będzie ciężko, więc zobaczymy. To znaczy – ciężko, jak zwykle o tej porze.

Z Łodzi dostaliśmy dzisiaj MMSy i telefony od Gosi i Miry, które się spotkały na wspomijsbfsnm… Tak, tak – pijane są jak trza :) Śmiesznie ich tak słuchać. Ja zaś teraz grzeczny jestem jak nigdy. Zero, null, keine. Nic z tych rzeczy, bo pani szanowana proszę ja ciebie kierownik jest pod tym względem świętojebliwa. A i dobrze. Odpocznę sobie. Kładę się ostatnio wcześnie spać i już koło 1 jestem w łóżeczku. Wstaję tradycyjnie o 7:15, więc snu mam aż w nadmiarze.

Trochę już chcę do Wawy. Ale trochę. Bo jak sobie pomyślę, że wracam do moich finansowych problemów, niezaliczonych egzaminów i wypakowywania się po przeprowadzce… To mi się nie chce. Po prostu nie. Tutaj nie mam problemów. Wszystko idzie raczej spoko i w miarę gładko.

Wracam więc do roboty. Czas na to.

Wypowiedz się! Skomentuj!