Plany oczywiście się udały. Wpisiki są, zaliczenia są, egzaminy są. Wszystko wszystko jest.
Więc ogólnie mogę powiedzieć, że zakończyłem drugi rok akademicki. I pierwszy znowu też. Teraz tylko zaliczyć i będę happy. Do zaliczenia zaś jeden krok, jeden jedyny krok – nic więcej.

Mam doby humor, jak widać.

Oczywiście w piątek wieczorem byłem na imprezie. Before Parade Party w Barbie Barze. Była DJ-ka drag queen. Grała średnio, ale show robiła niezłe. Więc ogólnie jestem zadowolony, choć na nadmiar ładnych chłopców nie narzekam ;) W sensie, że bywało lepiej. Dużo lepiej. Spotkałem w Barbie Sis i Rudą. Sobie pobaunsowaliśmy. Muzyka niezła i w ogóle nie ma co narzekać, prawda? Pawła widziałem. Kubę spotkałem i nawet się przywitał, mimo że oficjalnie mnie ignoruje, co zakrawa na małą ciotodramę.

Potem do Utopii. Miałem wpaść na chwilkę, ale oczywiście spotkałem Marcina Egde i Łukasza (tą przegiętą ciotę), który teraz każe mówić o sobie Mo (czytaj: moł). Nie, no było fajnie. I byłem ten chłopaczek fajny. Paseczek. Mmm… Jak on dobrze wyglądał w tym podkoszulku…
Miałem napisać coś więcej, ale w sumie nie ma o czym ;) Poza tym nie chce mi się, bo już żyję wczorajszą imprezą. Dodam tylko, że okazało się, że Ruda zna Paseczka i spoko, coś załatwię w związku z tym.

W sobotę oczywiście pobudka o 11, żeby zdążyć się na Paradę pomalować i przyszykować. Miałem śliczną różową koszulkeczkę. Piotr zaproponował towarzystwo, więc ładnie się zgraliśmy czasowo (plan był oczywiście mojego autorstwa) i dojechaliśmy cudownie idealnie na pl. Trzech Krzyży.

Pod Sejmem mnóstwo znajomych z socjologii i nie tylko. Wyrażam ubolewanie, że znów moi najbliżsi znajomi zawiedli i pojawili się w bardzo nielicznej obsadzie. Spotkałem Rafała Zakochasia, Maćka Rademesa (nasze pierwsze widzenie live), Borysa i Andrzeja i jeszcze kilka osób. Oczywiście, zgodnie z zapowiedzią – szedłem w drugim rzędzie. Nie od razu, bo najpierw trzymałem flagę tęczową z mnóstwem innych ludzi (ok, przyznaję, że głównie z powodu tego młodzika po drugiej stronie materiału), ale potem ruszyliśmy z Piotrem do platformy. Z tyłu platformy przyczepiona była mniejsza flaga, którą trzymały jakieś dziewczyny, a my szliśmy zaraz za nimi. Drugi rząd, jak się patrzy.

Atmosfera była super. Bawiłem się fenomenalnie. Muzyka, barwy, taniec na ulicy, życzliwość, radość, mnogość. Super, super, super. Naprawdę świetnie się bawiłem. I opaliłem kark sobie. I się wytańczyłem.

No, owszem, były jakieś bojówki. Ale oni mi nie przeszkadzali. Ja naprawdę czuję się w Polsce bezpiecznie. Mówcie co chcecie, opowiadajcie, jak was zaczepiły dresy i w ogóle, a mnie to nie rusza. Ja wierzę, że policja i inne służby są w stanie zapewnić mi bezpieczeństwo. Nie tylko na Paradzie. Owszem, leciały jajka. I to naprawdę sporo pod Parkiem Saskim. I dwa kamienie, które widziałem. Ale wiem, że taki „urok” Polski i mnie to nie rusza. Poza tym szybko zgarnęli tych, co rzucali i spoko było.

Podobało mi się hasło „Módl się w domu po kryjomu” i „Trwajcie mocni w tolerancji”. Poza tym śmieszne też było, jak przechodziliśmy koło nielegalnego wiecu NOPu, pokazywaliśmy im znak V a oni nam oczywiście środkowy palec. Na co ktoś z platformy rzucił, że ich znak pokoju brzmi dla nas jak obietnica :)
It was so sweet :)

Ogólnie, ogólnie muszę powiedzieć, że Parada była udana. Dla mnie przynajmniej :)
Cieszę się, że poszedłem. Cieszę się, że tyle nas było. Cieszę się, że wszystko się udało. To była dobra manifestacja.

Uwaga! Tutaj apel do wszystkich znajomych! Gdybyście wyłapali mnie gdzieś na fotkach albo nagraniach z Parady – wysyłać koniecznie do mnie!!! Koniecznie! Będą nagrody ;)

Po Paradzie dość szybko wróciłem do domu. Chwilka przygotowań, pitu, pitu i na korki do Dominika. Na szczęście tylko godzinkę chciał :) Więc tym lepiej dla mnie. Króciutkie zakupy w Carrefour Bemowo i wróciłem do domku. Tutaj z kolei też nie za długo zabawiłem. Pooglądałem fotki z Parady, poczytałem, co media wypisują i zaraz musiałem iść.

Do Barbie oczywiście. Z Piotrem się umówiłem. Znów mój plan idealnie wypalił. Zbiegliśmy się w metrze i dojechaliśmy do Centrum. W Barbie sporo ludzi, ale bywało więcej. Impreza całkiem udana muzycznie. Ładnych chłopców nie za wiele, ale za to fotki sobie porobiliśmy. I ogóle było okej. Ja naprawdę lubię ten klub.

Po 1 wyszliśmy i poszliśmy do Marcina i Łukasza (tej przegiętej cioty), który każe teraz mówić o sobie Mo (czytaj: moł). Oczywiście walnąłem sobie dwa Rushh’e, chłopcy pokazali mi swoje przebogate kolekcje na wyprzedaży w Allegro, pogadaliśmy, poprawiliśmy mejkapy i zaraz była taxi. Dojechaliśmy do Ciotopii. Był oczywiście Danielek. A w środku mnóstwo ludzi. Przyjezdne ;)

Była Sis, Grzegorz (który wyszedł bez pożegnania), Damian, Marhef… Potem dotarli jeszcze Robert (który też wyszedł bez pożegnania) i Jego Facet, który był wcześniej na domówce Roberta.
Ogólnie bauns był zajebisty. Naprawdę – jedna z lepszych imprez. Muzycznie bardzo bardzo fajnie, a poza tym takie miłe ciotowarzystwo, że oby tak więcej, oby tak częściej. Naprawdę. Fakt, jestem przegiętą ciotą. Ale kocham wszystkie moje kochane ciotki i mam nadzieję, że oni chociaż trochę też kochają ciocię. Brakowało mi, owszem, kilku osób… no, ale nie można mieć wszystkiego.

Marcin i Łukasz (ta przegięta ciota), który każe teraz mówić do siebie Mo (czytaj: moł) namówili mnie na Kamikadze (i będę tak pisał, bo tak jest po polsku). A potem na drugie. Mimo usilnych ich próśb – dalej nie udało się im zmusić mnie do szaleństw. Ale let’s face it – dwa takie malutkie Kamikadze na moje siedemdzie… yyy… sześćdziesiątkilka kilogramów to jak woda ;)

Był ten ładny niewysoki chłopiec, którego kiedyś z Napalonym wypatrzyliśmy i koło którego tańczyliśmy, a którego widziałem kiedyś na przystanku Rondo Radosława :) Muszę go jakoś krócej określać. Był w każdym bądź razie, tańczył, wyglądł cudnie i w sumie tyle :) Się gapiłem na niego tak, żeby widział. Widział. Więc mrugnąłem. A potem, jak wychodziłem, zrobiłem mu słodkie „papa” :)

Bo potem pojechaliśmy taxi do Tomba Tomba. Namówili mnie, mimo, że już prawie gotówki nie miałem. Najpierw była jednak scena z panem taksówkarzem. Bo Marcin Edge obrzygał, za przeproszeniem, samochód podczas jazdy. I pan stwierdził, że w związku z tym zaokrągli z 16,40 zł do 30 zł :/
Nigdy więcej tą korporacją. Z tym, że nie pamiętam jaka to była… Spoko, chłopcy mają paragon, to mam nadzieję, że komentarzach napiszą :)

W Tomba za długo nie zabawiłem. Byłem już zmęczony. Cały dzień maszerowania, korkowania, tańczenia, baunsowania, przeginania… Nie, nie… Już wystarczy.

Z Jego Facetem wsiedliśmy w jakiś 192 i dojechałem, usypiając, do domu. I czy ktoś mi powie, dlaczego o 6 rano w niedzielę autobus jest pełny?!

Podsumowując, to powiem tylko, że było fajnie. Naprawdę udany weekend. A we wtorek na 90 proc. jadę do domu. Wrócę w niedzielę. Co prawda w piątek mam kolokwium, ale se zwolnienie załatwię od lekarza.

I miałem napisać… Bo ostatnio przytyłem 2 kg, ale to przez moje problemy z defekacją (o których ponoć nigdy nie piszę?)… Więc dzisiaj rano te 2 kg schudłem. Nie, no, musiałem o tym napisać.

Tak mi obiecują różni chłopcy, że mnie na kawę zaproszą… Ciekaw jestem kiedy naprawdę ktoś mnie zaprosi?

Groove Coverage – „21st Century Digital Girl”

I got Brustimplants,
payed by my boyfriends.
I got a botoxinjection under my skin.
I only play with sex, but I don´t let them in

I got Brustimplants,
payed by my boyfriends.
I got a botoxinjection under my skin.
I only play with sex, but I don´t let them in

I got fake nail, tell men to rull it.
I am a sillicon valley wakling on two legs,
what surpise of the world I hear what a Chick.

Cause I´m a 21st Century digital Girl,
I don´t know how to love, but I live in this world.
My daddy is a workaholic millionair, my mommy is on drugs,
but I don´t really care, yeah yeah yeah

I got a pussycat,
right in my Guccybag,
I´ve got a firstclass-ticket, everythings permitted,
cause I can have it all

Cause I´m a 21st Century digital Girl,
I don´t know how to love, but I live in this world.
My daddy is a workaholic millionair, my mommy is on drugs,
but I don´t really care, yeah yeah yeah

Cause I´m a 21st Century digital Girl,
I don´t know how to love, but I live in this world.
My daddy is a workaholic millionair, my mommy is on drugs,
but I don´t really care, yeah yeah yeah

coś mi w tych słowach nie pasuje, ale lepszych nie znalazłem ;)

Wypowiedz się! Skomentuj!