As I sit and watch the snow…
Och, tydzień mija.
Zweryfikowałem moje słowa i miałem rację. Nikt nie wierzy, gdy naprawdę proponuję seks.
Może i lepiej – nic mnie nie skusi przynajmniej. So now, it’s official.
Właściwie nic specjalnego się nie działo. Nawet uczestniczę w zajęciach, nawet robię na czas jakieś tam raporty, nawet, nawet – jakoś leci. Nie chodzę na część wykładów, bo są nudne, bo są jałowe i bo są nijakie. Więc robię tylko to, co muszę.
I oczywiście zarabiam. Okazuje się, że w tym tygodniu zarobię na korkach jakieś 240 zł. No, ciut mniej może, bo mi wypadły jedne. I ludzie są naiwni. Bo gdy potrzebuję kasy, to zapowiadam maturzyście, że nic z tego, że za tydzień musimy mieć dwie godziny, bo są duże zaległości/pewna ważna rzecz do przećwiczenia/taki problem do omówienia – niepotrzebne skreślić. Fakt, to na pewno im pomaga, bo jeden z moich uczniów (Dominik, 13 lat, VI klasa) cały czas się chwali rodzicom jakie to on postępy robi dzięki mnie. Ostatnio dostał z dyktanda 4-, co przy jego dysgrafii, -ortografii i innych dys-funkcjach jest naprawdę sukcesem. I’m so proud of myself. Dzisiaj też do niego idę. Dam mu jakiś teścik, poćwiczy sobie. A ja odpocznę przed długim weekendem.
To znaczy jako tako, bo w sobotę korki, we wtorek korki…
Nie, nie wyjeżdżam nigdzie. Planuję za to iść 2 maja na zakupy do Arkadii i będę tam siedział tak długo, aż kupię sobie spodnie. Tzn. muszę jechać rano, jeśli na 16:00 mam być na korkach ;) Przełożę je na 17. Będzie się luźniej jechało komunikacją miejską.
Poza tym nie planuję nic. To znaczy w sumie to mam nowego pornola i może to jakoś zajmie mi czas. W końcu ściągnąłem „Stancję Wawa”. To jest taki zabawny film! I biedny Red Rex, któremu każą grać, a on przecież nie umie. I się męczy w za dużej marynarce, udając wieśniaka. No, ale konia można przy tym walić.
Dziś mam poprawkę kolokwium z psychologii społecznej do napisania. Ostatni termin w sumie. A jeszcze wciąż przede mną drugi rezerwowy termin poprawkowy (sic!) kolokwium zaliczającego semestr ze współczesnych teorii socjologicznych i egzamin z filozofii. Co do pierwszego z nich – podchodzę pierwszy raz i dobrze, że mam tak późno (10. lub 17. maja), bo zaraz egzamin z tego materiału, więc będę miał mniej do nauki. A filozofię trudno zaliczyć, więc jeśli się nie uda ustnie na socjologii, to podejdę na dziennikarstwie i tam pisemnie zaliczę i każę przepisać. Easy.
Powoli muszę zacząć planować egzaminy na tę sesję. Na razie wiem tylko, że nie zaliczę najnowszej historii Polski w terminie czerwcowym. Co to, to nie. Mam tam jakieś 5 książek do przeczytania, więc nie ma szans.
Ach, no i muszę napisać o tym, jak to środową noc spędziłem poza domem. Bo zaraz po korkach u Dominika (he is so popular here!), spotkałem się z Moni na pl. Bankowym. No i śmy pojechali do jej dziadków do mieszkania, kupując po drodze pół litra Absolut Kurant. Zamówiliśmy pizzę średnią (druga gratis, niestety…) i tak zaczęła się nasza impreza.
Jesteśmy słabi. Bo wypiliśmy może z 3/5 butelki. Czyli jakieś 300 ml. Wiem, wiem – mało. Ale Moni mogła więcej, tylko ja hamowałem ją swoim tempem. Przepraszam, ale ja nie będę czystej wódki pił. I sok był średni, to może dlatego. Tak, czy owak – poszliśmy spać koło 2. Razem, ale osobno. I raniutko na zajęcia. I dzień ładnie poszedł cały, jeszcze zarobiłem na korkach 50 zł. Wiem – jestem niezniszczalny. I fajne fotki porobiliśmy. Czekam tylko aż Moni mi je wyśle, obrobię i na lansProfile powstawiam.
Muszę w końcu tę pracę licencjacką zacząć pisać. Bo skoro dzisiaj wracam późno, jutro korki a termin mam do końca niedzieli, więc czas się sprężyć. Niby tylko 30 stron, ale te 30 stron trzeba napisać.
I w sumie nie mam o czym pisać. Dziwne. Bo jakoś taki jestem wypompowany.
Nie, to złe słowo.
Taki… sflaczały. Nie tyle, że zmęczony, bo właśnie raczej wypoczęty… ale taki… no jakiś nieswój. Nie podoba mi się to.
Zastanawiałem się wczoraj, co robiłem rok temu o tej porze. Sprawdziłem bloga. I wiem już, co robiłem. To.
Chcę przespać lato. Do zimy.
Ja jednak wierzę. Mówię Ci.
I do szkoły nie poszedłem, bo jałowy dzień.
Korki to wbrew pozorom bardzo dochodowa sprawa.
no tak te korki przynosza jednak pewne profity-pieniezne i nie tylko(nie mysli sie nad glupotami hehe)
-> niewyzyty
Po czynach ich oceniajcie, nie po słowach.
Nie tyle dochodowa, bo żeby mieć z tego dochody, musiałbym zrezygnować z jednego kierunku. Rekordziści na 4 i 5 roku robią ponoć nawet do 2 tys. zł miesięcznie.
-> Czeremis
Owszem, dają wytchnienie od myślenia. Ale to nic. I tak pozostają godziny.
Nie mam nic na koncie, byłem na prowincji, odetchnąć. Odetchnąłem. Po powrocie od razu zadusili mnie tu swoją beznadzieją. Sentymentalnie przeczytałem rok-temu. :)