Czeski błąd
Dużo myślę nad sobą. Nad swoim postępowaniem, nastawieniem do świata. Socjologia dużo mi tu daje, bo mam szerszą perspektywę na pewne rzeczy. Siebie odnajduję teraz w tym, co Bauman nazywa ponowoczesnością, czy też płynną nowoczesnością. Po prostu mogę odkryć dlaczego pewne rzeczy dzieją się tak a nie inaczej.
Co nie zmienia faktu, że nie ma tam słowa o tym, czym ja się staję. Czy może czym chcę się stać.
Chcę być pomocną dłonią dla Was. Bo może to uchroni nas od budowania powierzchownych znajomości. One są dziś takie powszechne. One są znakiem naszych czasów. A mi one nie zawsze odpowiadają. Owszem, nie muszę od razu z każdego czynić mojego przyjaciela.
Chcę umieć Wam pomóc, nie narzucając Wam moich poglądów. Po prostu wiem, że doskonale znacie odpowiedzi na swoje pytania i wątpliwości. A moja pomoc ma polegać tylko na zadawniu pytań. One wystarczą. Bo będziecie musieci odpowiedzieć mi – i sobie zarazem.
Zrobiłem sobie dziś nowe fotki. Ja w stroju Madonny.
I bądźmy szczerzy – nie są to jakoś szczególne udane zdjęcia. Bo i daleko mi do Madonny. A jednoczęściowy damski strój kąpielowy nie jest tym, w czym wyglądam najlepiej. Bo w nim widać wszystkie moje mankamenty. Za grube uda. Brak mięśni wszędzie. Fałdy na brzuchu. Po prostu widać mnie.
Więc po co dałem te zdjęcia na wszelkie możliwe lans-profile?
Bo mnie ośmieszają. Nikt, patrząc na nie, nie wyobrazi sobie mnie jako obiekty seksualnego, erotycznego. Co najwyżej pośmieją się. Pomyślą sobie, że ot, kolejny popierdolony transwestyta. Raczej mnie zbędną śmiechem niż czymś poważniejszym. I o to mi chodzi.
Ośmieszam się. Z premedytacją. I jeszcze podpis do całej sesji „I wanna be MADONNA”. To ma wyglądać wręcz żałośnie.
Myślę, że psycholog mógłby powiedzieć, że jest to forma karania siebie. Nie wiem za co. Ale może jest w tym trochę racji. Może ja potrzebuję poczuć się poniżony? Może jest w tym coś z dzieciństwa? Nie wiem. Ale ostatnio zastanawiam się, czy taka nie jest geneza mojego SDS. I w sumie nie miałoby to znaczenia, gdybym był z tym całkiem pogodzony.
Czy więc nie jestem? W sumie jestem. Ale tylko w sumie.
Bo przecież zdarzają się takie momenty, jak np. miniona sobota w Barbie, gdy patrzę na tych wszystkich chłopców i smutno mi, że nigdy nie będzie mi dane dotknąć któregoś z nich. Albo np. jak wtedy, gdy tańczyłem z tym Marcinem i on złapał mnie za rękę.
Nawet nie wiecie, jak dawno nikt nie trzymał mnie za rękę…
Nikt. Od jakiś conajmniej 8 miesięcy, jeśli nie dłużej.
Jutro jakoś miną też trzy miesiące od mojego ostatniego kontaktu z mężczyzną bliższego niż przywitanie poprzez podanie dłoni.
Przecież ja nawet witając się z ciotami, podaję rękę jak kobieta, którą powinno się w nią pocałować. Specjalnie.
No właśnie, gdybym był z tym pogodzony zawsze. Ale są te godziny.
Tak, te właśnie. A to oznacza, że powinienem myśleć dlaczego tak jest. Owszem, racjonalizuję to, wmawiam sobie że po prostu musze się z tym oswoić. Że to jak kalectwo. Najpierw się człowiek buntuje, ale potem po prostu przywyknąć trzeba i żyć dalej. Normalnie.
A co jeśli tak nie jest?
Co jeśli się mylę? Co jeśli podstawy mojej całej teorii są złe?
Chyba pierwszy raz spisuję te myśli. Bo zazwyczaj je odrzucałem. Wiadomo… to oznaczałoby, że jestem w błędzie od kilkunastu miesięcy. Od ponad roku. Że to wszystko nie tak powinno być. Że niepotrzebnie płakałem, nie mogłem spać, nie wiedziałem co ze sobą robić. Że to wszystko, te setki tysięcy liter, setki dni, tysiące godzin… Że to wszystko było niepotrzbne i na marne. Że zmarnowałem tyle czasu.
Dlatego boję się o tym myśleć.
Wolę brnąć dalej. Unikać kontaktu, zachowywać dystans, podawać dziwnie dłoń, nie prosić nikogo o pomoc w obawie przed narzucaniem się.
Przeczytałem ostatnie dwa zdania. Ja pierdolę, ale jestem samolubem. Przecież ludzie mają większe problemy niż to, jak zachowuję się przy przywitaniu. Pewno nikt nawet nie zauważył tego, że tak podaję dłoń. Idiota.
I dlatego będę dawał fotki, które raczej będą śmieszyć i obrzydzać, niż zachęcać do kontaktu. Mam być raczej cyrkowym zjawiskiem. Bo i po co mnie poznawać? Ciekaw jestem co obcy ludzie myślą, jak na mnie patrzą. Na te moje profilowe fotki. Widzę ich potem np. w Barbie. I wiem, że mnie zauważają i kojarzą. Nie wiem za to co myślą.
Z resztą, nieważne. It’s too late.
Banalnie i zwyczajnie. Za późno.
I nawet nie wiesz, Pawle, ile dla mnie znaczy to, że do mnie dzwonisz, gdy nie masz do kogo, bo Makusza zajęta. Schlebia mi to. Dziękuję.
a może brak Ci pewnosci siebie??
lans.. te wszystkie zdjęcia.. prowokacje.. to krzyk „zobaczcie mnie!”..
ale zaraz.. Ty przecież nie masz powodów do kompleksów..
ten Marcin za rękę Cię złapał.. więc.. może normalność (ta wizualna) jest tym co jest najcenniejsze??
można by napisac więcej, ale nie wszystko powinno mówic się publicznie :P
ale kto by tam słuchał nieco-starszego-już pana.. hihihihi..
:P
-> rasmus
Nie rozumiesz :) Po prostu nie rozumiesz :)
Tak, brak mi pewności siebie, jeśli w grę wchodzić ma w jakikolwiek sposób mój wygląd.
Mam kompleksy. Wszyscy to wiedzą, bo nie raz o nich mówiłem i pisałem.
Krzyk, jak krzyk. To sposób na odwrócenie uwagi.
I co z tego, że złapał mnie za rękę? Czemu do banalnych gestów zawsze dorabia się filozofię?
Napisz więc prywatnie.
skoro nie rozumiem, to nie bede się wypowiadał :P
chyba troche trudno zrozumieć tak do końca.
powodzenia w przemianach.
It’s never too late, my dear :)
wiec przeczytalem to co najwazniejsze dla mnie-dwa ostatnie dni.tak mnie wkrecilo ,że musze przeczytac i te wczesniejsze rzeczy ,informacje znaczy :D.
nie !
nie !
nie !
obiektywnie rzecz ujmując to owe profilowe zdjęcia mnie nie odrzuciły … a ja nie znam Cię osobiście ! wiem jedno, że wolę Twoje zdjęcia … nazwijmy je „z pomysłem” od opalonej dupy jakiegoś chłopca, który tak się promuje na portalu :)
chęć dotyku jest nieodzowna i nie ma powodu by tego unikać … (z resztą co ja mówię sam tego unikam przez kompl)
przynajmniej powinno się próbować nie unikać !
och ! a do barbie kiedyś razem pójdziemy i Ci udowodnię, że połowa z tych ludzi Ci do pięt nie dorasta !
ku pokrzepieniu :D
-> niewyzyty
nie, jeśli się mnie zna dłużej. :)
-> B
jakich przemianach? nic się nie zmienia przecież :)
-> Pawełek
wiesz dobrze, że to nie prawda…
-> Marcin(ten)
witaj. i smacznego. wkroczyłeś do miejsca, gdzie dzieją się różne rzeczy.
-> j.
1. who r u?!
2. wolałbym móc pokazać opaloną dupę :) ale to chyba tak jest, że chcemy zawsze to, czego nie mamy.
3. ja wolę unikać. żeby nie ryzykować tego, że będzie mi tego brakować jeszcze bardziej.
4. wielu próbowało mi wiele udowadniać. a i tak wychodzi na moje. ja mam czas, możesz być kolejnym, który mi będzie udowadniał ;)
Nie-e! „Za późno” to pojęcie bardzo względne. Poza tym co do zmiany wizerunku, to myślę, że przy dużych staraniach nigdy nie jest za późno. Rili.
-> Pawełek
Owszem, względne. Ale teraz jest już po prostu za późno :)
I kto tu mówi o zmianie wizerunku? Mój wizerunek zmieniam dość często, choćby poprzez nową stylizację na lansProfilu
„Kompleks – zbiór myśli, słów, wyobrażeń silnie skojarzonych z pewną inną ważną i silnie zabarwioną emocjonalnie myślą, która zwykle bywa wyparta ze świadomości, stłumiona. Powrót tej myśli do świadomości wywołuje zwykle nieprzyjemne afekty, takie jak lęk, niepokój, wstyd. Z tego względu ISTNIEJE SILNA TENDENCJA DO JEJ UNIKANIA,ZAPOMINANIA a także wszystkich innych myśli i słów, które na drodze skojarzeń mogą przywieść do świadomości niechcianą, wypartą myśl.” wiec nie nazywaj kompleksem tego co nim nie jest.
i chyba jest to jednak krzyk „zobaczcie mnie”
Ciebie widać a niektorych nie widać bo tacy chudzi jak Np ja i wiatr z nimi robi to co chce…!!!;
To ośmieszanie się to może wyprzedzanie faktu, do którego mogłoby dojść przez kogoś innego – Wyprzedzasz to czego się najbardziej obawiasz…;
Mnie nikt nie trzymał za rekę od 19 październiak…;
Ja zauwazyłem Twój sposób podawania dłoni, w pewnym sensie to Twoja cecha rozpoznawalna, która wpisała się w Twoje zachowanie i nadaje Ci to w pewnym sensie charakter;
-> Iza
Izuniu, uwielbiam Cię za Twój młodzieńczy wprost zapał do używania Jedynej Słusznej Definicji. Na byle-jakich studiach humanistycznych dowiesz się, że pojęcia abstrakcyjne mają wiele definicji i żadna nie jest lepsza od pozostałych :)
Kompleks – układ skojarzeń silnie zabarwionych emocjonalnie, zwykle nieświadomych, przejawiających się w różnego typu dążeniach, obawach, zahamowaniach, wpływających na nerwicowe reakcje, na zachowanie się i przyjmowanie określonej postawy wobec innych; poczucie winy, niepewności, niższej wartości
Kompleks – pojęcie wprowadzone przez S. Freuda i C.G. Junga, oznaczające zespół silnie naładowanych emocjonalnie treści (wyobrażeń, tendencji) tkwiących w podświadomości jednostki i wywierających wpływ na jej zachowanie; do podstawowych kompleksów Freud zaliczał kompleks Edypa i kompleks Elektry…
Nie muszę krzyczeć. Widać mnie.
-> Maćko
Maciej, nie widziałeś tych fotek, więc nie wiesz o czym mowa ;)
Wiem, że podaję dłoń charakterystycznie i robię to naumyślnie :)
ale w każdym z tych przypadków kompleks jest czymś czego ludzie się wstydzą, a juz napewno nie afiszują się z tym. swoim zachowaniem wykraczasz poza ramy jakiejkolwiek definicji kompleksu.
widać Cię, bo krzyczysz.
czytając psychoanalize Freuda doszłam do wniosku że nie będę się nigdy podpierać słowami tego człowieka :)
-> Iza
Nie widziałaś fotek, nie wiesz nawet o czym mowa :)
Freud był geniuszem.
Chcesz powiedzieć, że ogłoszenie całemu światu co jest kompleksem danej osoby sprawia, że nie mamy już kompleksów?
widziałam fotki
chce Tobie pokazać że to co nazywasz kompleksem w rzeczywistości nim nie jest.
-> Iza
Ponieważ kompleks, to coś, co sami definiujemy w sobie – ty nie możesz siłą rzeczy wiedzieć czy coś jest, czy nie jest moim kompleksem.
Ujawnianie tego, co uważam w swoim ciele za wielce niedoskonałe ma cel: w sposób masochistyczny karzę sam siebie. Ok?
i te biczowanie z samego rana… :) just kiddin’
ajajaj, „czeski” zle mi sie kojarzy
ajajaj, „czeski” zle mi sie kojarzy