Jak już będę Dużym Socjologiem, to zajmę się tym tematem. Bo póki co, mam wrażenie, że wszyscy moi bliżsi i dalsi znajomi odczuwają niezwykłą chuć w czasie karnawałowego miesiąca tego roku. Ciekaw jestem, czy tak jest co roku czy też jest to zbiego okoliczności.
Oczywiście, ja także zaliczam się do tych, którzy ową chuć odczuwają. Radzę sobie z nią jednak bezproblemowo, wykorzystując moją olbrzymią i wciąż rozrastającą się kolekcję filmów porno oraz niezawodny oczywiście czat na czateria.pl. Wyładowuję się wykorzystując tak popularne dziś zastępcze środki elektroniczne. And I’m not ashame of it.

Długo nie pisałem, bo nic się najpierw nie działo. Te kilka wolnych dni, które miałem między sylwestrem a czwartkowym porankiem w Instytucie Dziennikarstwa minęły mi głównie na nic-nie-robieniu. Nie licząc oczywiście siedzenia na GG, pisania jakiś bzdur (nawet dla wirtualnemedia.pl nie pisałem w tym czasie…) i korepetycji w środę po południu. Z tym korkami to w ogóle sprytnie zrobiłem, bo w związku z tym, że mi się plan piątkowy przesunął i póki co, kończę o 13:30, to postanowiłem z soboty przenieść na piątek zajęcia i… będe miał wolną sobotę! A to oznacza, że nie muszę wracać nad ranem z imprez! Mogę wracać nawet i po południu! Alleluja!

Jednakowoż od czwartku wróciłem do mojego normalnego trybu funkcjonowania. Poszedłem na zajęcia, potem spotkanie z Ilonką, potem z Moniką… Zaliczyłem BUW, namówiłem Monikę do złego – obie były u mnie w domu, a trasę Krakowskie Przedmieście-Woronicza pokonałem tego dnia ze 4 razy.

Piątek też miło, fajne zajęcia (poza filozofią, z której zaliczenie i egzamin coraz bardziej mnie przerażają…) a potem… Potem to dłuższa historia. Bo okazało się, że Miłosz rzucił Adama (Miłosz i Adam są doskonale znani tym z Was, którym przedstawiłem Napalonego i Jego Faceta, bo zawsze stosuję wówczas formułkę: „To jest Napalony i Jego Facet – oni mieli czworokąta z Miłoszem i Adamem”). No i Adam ze zrozumiałych powodów nie jest w najlepszym stanie psychofizycznym. Zorganizował u siebie więc spotkanie, na które poza sąsiadami i znajomymi ze studiów, zaprosił cioty – czyli Napalonych właśnie i mnie. Zawitaliśmy więc tam (Ciocia Duży eF w kurteczce cieniutkiej, ale za to świetnie wyglądającej!) i posiedzieliśmy jakiś czas. Po zjedzeniu tego, co było do jedzenia (ja oczywiście nie jadłem, bo w Cosmo napisali, że o tej porze się już nie jada!), pooglądaliśmy FashionTV (bo co innego mogą robić cioty, prawda?) a potem zdecydowaliśmy się jechać do Ciotopii. Adama podrzuciliśmy do Tomba Bomba i sami pomknęliśmy przez ulice Warszawy wprost do centrum Polski, czyli na Jasną.

Pierwszy plus – ochroniarze nie czekają już na Daniela, jak nas wpuszczają. No alleluja! Kolejna sprawa – baaaardzo sympatyczna impreza. Był Michał Rasmus, ten jego znajomy Radek i w ogóle impreza jakaś taka sympatyczna. Wszystko byłoby okej, gdyby nie fakt, że Napaleni się pokłócili. Bo ten tu spojrzy, ten spojrzy tam, ten coś powie, ten odpowie, alkohol robi swoje i zaraz jest gotowa kłótnia. Więc oni jadą do domu. Zacząłem się już żegnać, na co Michał w przpływie dobroci zaproponował, żebym został a on mnie odwiezie, bo przyznać trzeba, że mieszkam stosunkowo niedaleko od niego. Przystałem na ową propozycję, wyjątkowo łamiąc Zasadę Wyjścia-Wejścia, która mówi, że z klubu wychodzę z tymi osobami, z którymi tam przyszedłem. W sumie tak chyba było lepiej, bo moja nieobecność przyspieszyła godzenie się chłopaków. Gdybym ja był, to zaraz zaczęliby się nawzajem oskarżać, tłumacząc mi swoje stanowisko i oczekując przytakiwania i rozwiązania problemu, co też jest niemożliwe, bo tylko oni sami mogą to zrobić. Wiem to od dawna, ale nadal dość często muszę usiłować ich pogodzić :)
No więc dalsza impreza była super. No i taki jeden śliczny chłopiec – męski taki i w ogóle. On by nie pytał na pewno, on by brał. A tego potrzebuję.

Chyba jakoś po piątej dotarłem do domku i oczywiście jeszcze posiedziałem na necie (wiem, że to uzależnienie, ale to mi w ogóle nie przeszkadza). Krótki sen a potem na korepetycje. Ostatni raz w sobotę na Lotnisko Bemowo! Ha!
W międzyczasie wymieniałem wiadomości na gronie z jakimś chłopcem, który do mnie napisał. Nie wiedziałem nawet za bardzo jak wyglądał, bo skrył swoją tożsamość za przekształconymi komputerowo fotkami. Ale ponieważ potrafił mnie zaskoczyć słownie – dyskusja trwała w najlepsze. I trwałaby dłużej, gdyby nie zaproponował spotkania. No w sumie, czemu nie. Przecież Postanowienie Marcowe mówi, że mam poznawać nowych ludzi, prawda? Więc się z nim umówiłem wieczorkiem.

Daily Cafe przy Marszałkowskiej jest idealne, bo niedaleko od Metro Centrum, a jednocześnie nie na Nowym Świecie (bo wszystko jest na Nowym Świecie, albo w jego odnogach). Posiedzieliśmy tam 45 minutek… no, może ciut więcej. Poprzeginaliśmy się podczas dyskusji o babci Madonnie i innych członkach naszej rodziny oraz dyskutując na temat tego, czy kartę Visa Infinity dobrze jest eksponować w dopasowanym kolorystycznie pokrowcu zawieszonym na szyi na łańcuszku wysadzanym kamieniami od Svarowskiego… Takie tam ciotowskie pogaduchy.

O 22:15 byłem umówiony z Moniką na Metro Centrum. Pomaszerowaliśmy sobie do Barbie Baru. Och, jak mnie tam dawno nie było! Nie to, żeby coś się dramatycznie zmieniło, ale to nic. Przy wejściu nadal Grzegorz. On mnie chyba nie pamięta, ale ja mu zrobiłem scenę pt. „och, co tam u Ciebie?”, zadając różne pytania wskazujące, że zaiste się znamy.
W środku… milutko. Ci wszyscy śliczni, młodowyglądający chłopcy… Ach, to jest to… Uwielbiam!!! Bawiłem się jak dawno już się nie bawiłem! Muzyka świetna, ludzie śliczni, towarzystwo odpowiednie… Och, ach, żyć nie umierać. Za tydzień też wpadnę. Nie ma bata. A, no i na dwie fotki trafiłem :) Są w sieci, ale oczywiście tradycyjnie nie podam adresu, chcąc zachować choć pozory anonimowości owego bloga.
No a potem przyjechali Napaleni. I mnie wzięli. Do Tomba Bomba. Przyznaję, że to mój pierwszy raz tam. No i Michał Rasmus, który wpisywał na listę gości m.in. Napalonych – nie wpisał mnie. Co też mnie oburzyło, mimo że przygotowany byłem psychicznie na płacenie. Oczywiście zamieniłem dwa zdania (dosłownie chyba nawet?) z Mikołajem przy wejściu. Był niezwykle poważny i wyważony. Aż dziwnie.

Na początku było dość… drętwo. Oczywiście wewnątrz znajomi – Kacper, Michał Rasmus ze swoim Przemkiem, Radek od Michała, Adam, Miłosz ze swoją nową połowicą… No, ciotki się lansują w nowym modnym miejscu. Trzeba, trzeba! Muzyka rzeczywiście electro. Początkowo jednak zbyt electro. Dopiero potem się rozruszało sympatycznie.
No i przeżyłem najbardziej nieprzyjemną sytuację w moim życiu. Stoję sobie spokojnie… No, dygałem troszkę. I podchodzi do mnie niewysoka dziewczyna w długiej spódnicy i pyta mnie niemal szeptem, czy mam może do sprzedania jakieś pigułki… Boże… czy ja naprawdę jak diler wyglądam?! Oburzenie i skandal były tym większe, że ona mnie zapytała, czy nie wiem może kto ma do sprzedania. Mówię, że nie. A ta stoi. Dopiero jak się odwróciłem, to sobie poszła. Ja tutaj prawie święty – nie palę, nie piję, nic złego nie robię a ta mi tu z takim czymś… Eh…

Posiedzieliśmy w Tomba Borba ze dwie godzinki i gdy Michał z Przemkiem uciekli do domu, postanowiliśmy jechać do Ciotopii. Mieliśmy jeszcze ze sobą Radka od Michała. A w U miłe przywitanie przy wejściu z Danielem.
– Dobry wieczór – rzekł on.
– Teraz już dobry, skoro cię zobaczyłem – odparłem.
– Oj, ty naprawdę dobrze mówisz – ripostował.
– Prawda? Podlizywanie plus dziesięc punktów!

I nie mogłem dalej się bawić, bo podbiegł do mnie pijany dość znacznie David i zaczął usiłować mnie ściskać i cmokać. Oczywiście broniłem się jak mogłem. Przedstawił mnie swojej koleżance, o której wielokrotnie mi wcześniej opowiadał. I tak byśmy mogli stać dalej i gadać przy wyjściu, ale musiałem się rozebrać.
W Uto oczywiście sympatycznie, różowo i och, ach. Sporo znajomych w tym Grzegorz. Poszalałem sobie troszkę. Bardzo późno wyszliśmy. Tzn. jak na Napalonych to bardzo późno, bo jakoś po 4 chyba. Wybawiłem się za wszystkie czasy. W domku oczywiście posiedziałem znów na necie jeszcze.

Niedziela minęłaby mi na nic-nie-robieniu, ale się wkońcu za gazetę wziąłem. No i w sumie 10 stron mam już gotowych a dwie pozostałe są do dokończenia. Jestem raczej zadowolony. Może nie to, że bardzo, ale zadowolony. Jak na pierwszy numer – wygląda nieźle. I mam fajną okładkę, a to najważniejsze. Gorzej, że nic się nie pouczyłem. Muszę lektury nadrobić. Spróbuję dziś wieczorkiem jeszcze coś poczytać.
Spróbuję, ale nie obiecuję.

W miniony weekend wydałem stanowczo za dużo kasy. STANOWCZO. Dlatego w przyszłym tygodniu tylko Barbie i Utopia. W sobotę chyba z Moniką do Barbie (bo jej się spodobało po tym jak chłopiec, który mi wpadł w oko, a który mimo bardzo młodego wyglądu miał 23 lata zaczął ją podrywać…). W piątek może Il wyciągnę do tego przybytku szczęścia i różowej radości. A ona tam by wymiotła ;) No i tradycyjnie pewno z Napalonymi do Uto. Och, tak, tak! Karnawał trwa!

Wiele mam innych przemyśleń, ale aktualnie słyszę internetowe radio Deep FM, gdzie ładny housik leci i nie czuję potrzeby zmiany tego klimatu także w moim nastroju.

Zmiana muzyki na blogu. Na coś bardzo pasującego do mojego nastroju od początku roku.

Beyonce – Check on it (feat. Slim Thug)

[Slim Thug]
You need to stop playing round with all them clowns and the wangstas
Good girls gotta get down with them gangstas
Go head girl put some back and some neck up on it
While I stand up in the background and check up on it

[Chorus]
Ohh Boy you looking like you like what you see
Won’t you come over check up on it, I’m gone let you work up on it
Ladies let em check up on it, watch it while he check up on it
Dip it, pop it, twork it, stop it, check on me tonight

If you got flaunt it, boy I know you want it
While I turn around you watch me check up on it
Oohhh you watchin me shake it, I see it in ya face
Ya can’t take it, it’s blazin, you rock me it amaze me
You can look at it, as long as you don’t grab it
If you don’t go braggin, I’ma let you have it
You think that I’m teasin, but I ain’t got no reason
I’m sure that I can please ya, but first I gotta read you

[Chorus]
Ohh Boy you looking like you like what you see
Won’t you come over check up on it, I’m gone let you work up on it
Ladies let em check up on it, watch it while he check up on it
Dip it, pop it, twork it, stop it, check on me tonight

Ohh Boy you looking like you like what you see
Won’t you come over check up on it, I’m gone let you work up on it
Ladies let em check up on it, watch it while he check up on it
Dip it, pop it, twork it, stop it, check on me tonight

I can tell you wanna taste it, but I’m gone make you chase it
You got to be patient, I like my men patient
More patience, you take might get you in more places
You can’t be abrasive, have to know to pace it
If I let you get up on it, you gotta make a promise
That you gone put it on me, like no ones put it on me
Don’t bore me, just show me, all men talk but don’t please
I can be a tease, but I really wanna please you

[Chorus]
Ohh Boy you looking like you like what you see
Won’t you come over check up on it, I’m gone let you work up on it
Ladies let em check up on it, watch it while he check up on it
Dip it, pop it, twork it, stop it, check on me tonight

Ohh Boy you looking like you like what you see
Won’t you come over check up on it, I’m gone let you work up on it
Ladies let em check up on it, watch it while he check up on it
Dip it, pop it, twork it, stop it, check on me tonight

[Slim Thug]
I’m checking on you boo, do what chu do
And while dance I’ma glance at this beautiful view
I’m keep my hands in my pants, I need to glue em w/ glue
I’m in a trance all eyes on you and your crew
Me and my mans don’t dance, but to feel ya’ll bump and grind
If won’t hurt if you gone try one time
They all hot, but let me see this ones mine
Its slim thug and DC outta H town

[Chorus]
Ohh Boy you looking like you like what you see
Won’t you come over check up on it, I’m gone let you work up on it
Ladies let em check up on it, watch it while he check up on it
Dip it, pop it, twork it, stop it, check on me tonight

Ohh Boy you looking like you like what you see
Won’t you come over check up on it, I’m gone let you work up on it
Ladies let em check up on it, watch it while he check up on it
Dip it, pop it, twork it, stop it, check on me tonight

Ohh Boy you looking like you like what you see
Won’t you come over check up on it, I’m gone let you work up on it
Ladies let em check up on it, watch it while he check up on it
Dip it, pop it, twork it, stop it, check on me tonight

Ohh Boy you looking like you like what you see
Won’t you come over check up on it, I’m gone let you work up on it
Ladies let em check up on it, watch it while he check up on it
Dip it, pop it, twork it, stop it, check on me tonight

Wypowiedz się! Skomentuj!