Dziś to do mnie dotarło. Nad ranem. Może jakoś koło 4.
The saddest thing I have ever thought.

Bo w ogóle z Piotrem się w miarę wyjaśniło. Oczywiście mój ciotofoch szybko mi przeszedł, bo nie potrafię się gniewać na kogokolwiek a zwłaszcza na ładnych chłopców. Poza tym przeprosił, a to najważniejsze było dla mnie. Mimo, że próbował wmówić mi początkowo, że to moja wina, że się nie spotkaliśmy i w ogóle. Bla bla bla. No, to nie ma znaczenia.

Miałem jakieś egzaminy, kolokwia, poprawki. Bla bla bla. Pierdy.

Wieczorem pojechałem do Napalonych z Michałem Rasmusem i jego Przemkiem. Fajnie było. Jego Facet przygotował pyszne jedzonko i w ogóle. Się poprzeginałyśmy – fajnie znów mieć weekend. Kacper też był. No i Adam od kuchni. I Kaśka jego koleżanka z Kubą, swoim kolegą. No takie tam.

Potem pojechaliśmy do Utopii.
Ou – nie, topos – miejsce. Nie-miejsce. Utopia. Miejsce, którego nie ma.

Fajnie się bawiłem, Napaleni i Kacper zresztą też. Był Piotrek, przywitaliśmy się i w ogóle. Tańczył niemal cały czas. Nie rozmawialiśmy za wiele. Ale tak miło mi się zrobiło kiedy kilka razy podszedł, stanął bardzo blisko i… warczał, to chyba najlepsze słowo, mi do ucha. Potem wyjaśniło się, że miało to oznaczać, że mnie pożąda.

No super, ekstra i w ogóle. Cmoknął mnie w szyję a ja nie protestowałem.
Podniecam się głupotami, prawda?

Ale potem. Gdy tak na niego patrzyłem na tym podeście. I widziałem wszystkich tych facetów koło niego i tych, którzy stali na parkiecie i się na niego gapili… W tym Kacper. Zrozumiałem.

Idiota. Kretyn. Naiwniak. Marzyciel.
Oooo, jakie to smutne. Ciocia Duży eF teraz pójdzie spać i sobie popłacze w poduszeczkę nad swoim marnym losem?
Biedna Ciocia.

Odkryła, że nie dla psa kiełbasa.
I wtedy mi się humor skończył. Napaleni chcieli mnie odwieźć taksówką. Ale Kacper mnie wkurzał swoją natarczywością w pytaniach bzdurnych. Więc mu powiedziałem, że nie mam ochoty z nim na rozmowę. Nie zrozumiał. „Ja też nie mam, ale…” I tłumacz takiemu. Więc się wkurzyłem. Odpyskowałem coś i się odwróciłem.
Pewno teraz jest zły na mnie i będzie rozpowiadał jaki to ja jestem straszny. Oooh, so sad. Mam to w dupie.

Ciociu, jesteś kretynem, wiesz?
Boże, chyba czas iść spać. Jest 6:37 a ja o 12:00 mam korki gdzieś tam.
Babcia Madonna śpiewała kiedyś: „I’m so stupid”. Well, yes I am. Zwłaszcza gdy słucham rad ludzi, którzy nie próbują się wczuć we mnie, tylko po prostu mówią. Debil.

Wypowiedz się! Skomentuj!