Pytanie dnia: czy ja potrafię kontrolować flirt? To znaczy to, dokąd i jak szybko zajdzie?
Bo właśnie trzy minuty temu uświadomiłem sobie, że ja chyba zacząłem kolejny flirt. Boże…
Nie powinienem. Nie umiem. Nie powinienem. Nie dam rady. Nie powinienem. Nie nie nie! Ale co ja na to poradzę…? Póki co, jest miło, nawet jeszcze nie dwuznacznie. On ma już adres bloga, więc na razie nie używam imienia. I sam owego bloga znalazł.

Poza tym… Studia lecą. Nie zaliczyłem kolokwium z komunikowania masowego. Najgorsze, a zarazem najśmieszniejsze jest to, że na wszystkie osoby zdające (23-25 os?) nie zaliczyło 7. A spośród nich ja byłem najlepszy. Przecież ja poszedłem totalnie na wariata, z założeniem, że pierwszy termin jest dla cieniaków. Do zdobycia 40 punktów, 20 zalicza a ja miałem 19… Walczyłem o ten jeszcze jeden, ale nie dało rady. Muszę iść zaliczyć w poniedziałek. Ustnie. I tylko tę część, z której mi najsłabiej poszło. Damy radę, nie?

Choć weekend zapowiada się… roboczo. Zaczyna się już jutro. Wieczorkiem idę do Barbie. Tak, chcę tam bywać jak najczęściej. Kocham młodych chłopców :) Nawet jak są hetero. Bo przecież ja tylko patrzę. Nawet nie dotykam. Nie ocieram się. Nic z tych rzeczy. Zaspokajam czysto wizualne potrzeby. I się tego nie wstydzę. Faceci to wzrokowcy. Mimo, że jestem Damą, to w moich żyłach krąży testosteron (choć przyznaję, że jest go chyba niewiel) i mam potrzeby, jakie mam.

Nawet nieźle mi idzie w tym tygodniu, jeśli chodzi o obecność na zajęciach. Niewiele opuściłem i w sumie z tego mogę być dumny. Sporo czasu wolnego spędzam z Moniką. Z Il jest mi się trudniej spotkać, bo mamy inaczej zajęcia, ona dojeżdża i w ogóle. Ale kiedy tylko jest okazja, pogaduchy trwają w najlepsze. Takie z nas małe plotkary :D I tego też się nie wstydzę. Tym bardziej, że z moich ust te informacje nigdy dalej nie wychodzą. Ja tylko kolekcjonuję.

A kontynuując kwestię weekendu :) Po Barbie muszę iść do Uto. Bo tam druga część „Girls! Girls! Girls! The cab drag system” hosted by Lola Lou! Wystąpi niejaka Atlanta z Paryża. Więc zapowiada się ciekawie. A poza tym, przecież to Ciotopia. Wypada tam bywać.

Sobota będzie pierwszą od dawna wolną sobotą, po tym jak sobie korki przeniosłem na piątek :) Oczywiście nie może być tak, że sobie leżę i odpoczywam. Mam spotkanie redakcji. Ostateczne przed wydaniem pierwszego numeru. Mam nadzieję, że już w przyszłym tygodniu! Och, tak, tak! I’m so exited!

No, nieważne co będe robił potem. Ważne, że w sobotę wieczorem idę do Barbie :) I o ile w piątek zjawię się tam chyba z Moni, to w sobotę Il planuję wyciągnąć. Będzie bosko! Zabawimy się na całego! Oczywiście w trakcie imprezy zrywam się do Ciotopii. Bo jest Outsider XXXI. No, a poza tym – to Ciotopia.
W niedzielę oczywiście na przewspaniałą Lolę :) Ciekawe, kto pójdzie ze mną? Kto chce, kto chce?!

Z cyklu „co żałosnego zrobiłem w mijającym tygodniu”. Chciałem poinformować, że dwa dni z rzędu chciałem się umówić przez internet na seks. O. I w ten sposób moja żałosność znowu się ujawnia. I jeśli ktoś jeszcze nie wierzy, że to jest jej najlepszy dowód, to dodam, że mi się to NIE UDAŁO. Co jest totalną porażką.
Miałem o tym nie pisać. Ale przecież nie chcę omijać pewnych wydarzeń. Blog to mam być cały ja.

Wczoraj wspominałem sobie kwiecień 2005. Najcudowniejszy czas w Warszawie. Jeśli nie w życiu.
I tyle.

W związku z pojawiającymi się pytaniami dotyczącymi niejakiego Tomka, informuję – nasz kontakt jest coraz słabszy. Nie SMSuje do mnie („nie mam kasy na koncie”, „nie umiem z netu”), mało gadamy na GG („co u ciebie?”, „kto śpiewał tę piosenkę?”), nie dzwoni do mnie.

Piszę wciąż dla wirtualnemedia.pl. Strasznie dużo z tym roboty. Codziennie 4-5 newsów. Kurcze, gdyby nie studia, to za przeproszeniem, z placem w dupie bym to pisał. Ale mam na głowie tyle spraw, że szkoda gadać. Korepetycje u Dominika trwają w najlepsze. Okazało się, że mimo ferii, jego mam chce, żebyśmy kontynuowali je :) Dla mnie – super! Będzie kasa. Tak przecież potrzebna.
Dostałem propozycję poważniejszej pracy. Nie powiem, że już całkiem poważnej. Ale poważniejszej. Przyjmę ją. Jutro o 14:00 pani ma do mnie dzwonić. Jak już będzie „zaklepane”, to powiem o co chodzi. Żeby nie zapeszać… Chociaż i tak już niektórym się wygadałem. Ale to byłoby mi bardzo na rękę i bardzo potrzbne.

Chcę schudnąć! Boże! Chcę!
Brzuch muszę poprawić przede wszystkim. No i uda by się zdało… Ale to jest do przeżycia. Przede wszystkim brzuch. Idąc więc za radą Glamour, którą kiedyś zarzuciłem – robię 24 brzuszki codziennie. I dorzucam do tego tradycyjnie 24 pompki. To znaczy 24 pompek jeszcze nie robię, ale już 18. Spoko, wrócę do formy. I chcę mieć ładny brzuch!!!
A może ktoś mi zasponsoruje operację plastyczną?

No i powiem teraz coś, co będzie wyrazem moich obaw… Będe chyba musiał iść do dentysty w stolicy… Bleee… Nie lubię chodzić do obcych lekarzy. Nie powinienem jednak zwlekać z tym do przyjazdu do domu.
Bo tak w ogóle to sesja idzie. Zero stresu. Aż mnie wkurza to „zero”…

Kto chce iść ze mną na Lolę w niedzielę?

Wypowiedz się! Skomentuj!