It’s blog time.

Udało się. Odwiedziła nas Kaśka K! Wkońcu zobaczyła naszą Warszawę. Niewiele jej zobaczyła, bo i pobyt niedługi, ale zawsze coś. Przyjechała w piątek nad ranem. Tak się jednakowoż złożyło, że do „nad ranem” siedzieli u nas Napaleni. Więc namówiliśmy ich do przywiezienia Kaśki z dworca. Tak też się stało.
Zresztą z Napalonymi wcześniej byliśmy wieczorem na zakupach w Tesco. A tam sobie poszaleliśmy. Zabawa w chowanego, przemawianie do wszystkich zgromadzonych i umieszczanie karteczek „Chwilowy brak towaru” to tylko niektóre z naszych pomysłów. Było fajnie. Kupiłem co prawda trzy rzeczy na krzyż, ale zadowolony jestem wyjątkowo z tych zakupów :)

Piątek minął nam dość sympatycznie.
Wybyłem co prawda w trakcie dnia na lotnisko, ale Kaśka mi to wybaczyła. Spotkałem się tam z Adamem. To nasze pierwsze LIVE spotkanie. Nie będę ściemniał. Pojechałem tam w dwóch celach: poznać go wkońcu na żywo (e-znamy się już dość długo) a poza tym, żeby wylądować z nim w kiblu. Tak się umówiliśmy i tak miało być.
Miało, ale nie było (ku uciesze części moich znajomych). Otóż Adam stwierdził, że jest zmęczony i nie ma ochoty przez to. Szczerze? Dla mnie to raczej wymówka. Po prostu powiedzmy sobie szczerze… Toaleta to nie wymarzone miejsce na takie 'zabawy’, a poza tym pośpiech, lotnisko, hałas, ruch… A może najzwyczajniej się mnie przestraszył? :) Co prawda widział mnie na fotkach, ale to co innego zawsze.
No tak, czy owak – odprowadziłem go do bramki i poleciał do Brukseli.

Ja wróciłem do domu. W tym czasie do Anki przybyli goście. Sporo gości, z których potem zrobiło się mniej gości. Zostały dwie kuzynki, które u nas nocowały. Że dziwna była cała sytuacja, tłumaczyć nie będę. Pomijając fakt, że liczebność w mieszkaniu zwiększyła nam się dwukrotnie (a więc i dwukrotnie wzrosła gęstość zaludnienia) i to, że zaliczyliśmy w ten sposób wizytę hetero-gości, to było dość dziwnie. Nie od opowiedzenia.

W piątek dziewczyny poszły na jakąś imprezę. A ja zostałem z Kaśką w domu. Pomijając fakt, że zostaliśmy zamknięci w mieszkaniu, postanowiliśmy wypić wino, które mamusia przywiozła z pielgrzymki do Rzymu, a które za jej zgodą wywiozłem z domu. Jedynym problemem było otwarcie butelki, ale daliśmy radę. A potem ćwiczyliśmy Panią Madonnę. I próbowaliśmy robić tak, jak ona w teledysku :) Średnio nam to wychodziło, ale praktyka czyni mistrzem. Będziemy więc nadal ćwiczyć.

Sobota to oczywiście korepetycje na Bemowie. To oznaczało wybycie z domu na kilka godzin. Ale Kaśka jakoś dała radę. Tym trudniejsze to było, że musiałem się zobaczyć z Bereniką, która była w Wawie akurat, miała dla mnie ciotorebkę własnej roboty i zapomniałem, że ma tegoż dnia urodziny…
Wróciłem, przekonałem Kaśkę, że musi zostać jeszcze noc w Wawie i poszliśmy sobie na spacerek. Stare Miasto, Nowy Świat, Krakowskie Przedmieście… Pozwiedzaliśmy, pogadaliśmy, popodziwialiśmy. Chyba miło spędziliśmy czas. Potem w domu jeszcze się jak zwykle biliśmy i tak nam minął czas. W nocy nie mogliśmy spać do 5 rano. W każdym bądź razie świtało, gdy zasnąłem. Tak przynajmniej twierdzi Kaśka, która spała tak, że mogła obserwować, co się dzieje za uchylonym oknem.

W niedzielę nadeszła pora wyjazdu. Próbowaliśmy o 12:20, ale okazało się, że nie ma już biletów. Kupiliśmy więc na expres o 14:15, ale do tej pory musieliśmy się czymś zająć. Jak dobrze, że na Centralnym jest McDonald’s… Baaaaaardzo dobrze.

Potem spędziłem wieczór na gadaniu ze znajomymi. Ilonka (relacje wzajemne), Sebastian (próba pocieszenia, chyba udana), David Kraków (odnowienie znajomości po miesiącach). No i wkońcu pogadałem chwilę z Grzegorzem. Nareszcie.
Najważniejsze, że dla mnie sytuacja jest jasna. A jasność sytuacji to dla mnie po 1 – komfort, po 2 – spokój.
Wnioski: 1. nie łamać własnych reguł, 2. nie tłumaczyć się przed sobą „jestem tylko człowiekiem”, bo to usprawiedliwienie braku samodoskonalenia, 3. myśleć! zawsze myśleć.

Dziś znów uczelnia. Monikę z ISu notorycznie pytają czy mnie podrywa a Ankę z ID zaczęli pytać czy nas coś łączy. Nie wiem, czy to jest delikatny sposób na wybadanie czy jestem pedałem, czy też naprawdę ludzie myślą, że ja jestem taki rozrywany.
Po korepetycjach dziś spotkałem się z Martą i jej Kubą. Wyszła na jaw dawna zabawa Marty, która założyła Kubie konto na GayLife’ie :))) No i poznałem jej dwóch znajomych. Jednego zresztą całkiem przystojnego.
O 21:00 zjadłem obiad. Który był moim pierwszym dziś posiłkiem po kanapce i drożdżówce, które zjadłem jako śniadanie na wykładzie ze stratyfikacji społecznej około 12:00…

Zabiegana Ciocia Duży eF.

Tiga – You Gonna Want Me

Baby,
A song for every season,
I got so many reasons,
You’re gonna wanna make it some day
Some say, boy you’re always teasing
I think you best believe in,
For why you’ve gotta drive me crazy,
Baby,
A song for every season,
I got so many reasons,
You’re gonna wanna make it some day
Some say, boy you’re always teasing
I think you best believe in,
For why you’ve gotta drive me crazy,

Hello,
You gonna want me,
But when you want me,
It might be a different story,
Hello,
You gonna want me,
But when you want me,
It might be a different story,

Baby,
A song for every season,
I got so many reasons,
You’re gonna wanna make it some day
Some say, boy you’re always teasing
I think you best believe in,
For why you’ve gotta drive me crazy,
Baby,
A song for every season,
I got so many reasons,
You’re gonna wanna make it some day
Some say, boy you’re always teasing
I think you best believe in,
For why you’ve gotta drive me crazy,

Hello,
You gonna want me,
But when you want me,
It might be a different story,
Hello,
You gonna want me,
But when you want me,
It might be a different story,
Hello,
You gonna want me,
But when you want me,
It might be a different story,
Hello,
You gonna want me,
But when you want me,
It might be a different story,

Hello,
You gonna want me,
But when you want me,
It might be a different story,
Hello,
You gonna want me,
But when you want me,
It might be a different story,

Hello,
Hello,
Hello,
Hello.

Wypowiedz się! Skomentuj!