No to tak… Jest czwartek. Nie poszedłem dziś rano na zajęcia, bo zwyczajnie zaspałem. Musiałem siedzieć długo, żeby z Iloną pogadać na GG :) Wymieniamy się informacjami z naszego życia osobistego. I za Ilonkowe życie trzymam mocno kciuki, bo się dobrze dzieje :) Nie zapeszam!

Wczoraj nie mogliśmy za bardzo pogadać, bo rano przyszedłem dopiero na 13:30 na uczelnię… Pół godziny wcześniej widziałem się z Andrzejem, któremu nareszcie dałem prezent urodzinowy :) O 13:30 zaś miałem spotkanko z osobami, które chciałby być w gazecie IS, ale nie mogły być na spotkaniu organizacyjnym. Pół godzinki i się wyrobiłem.
Andrzej więc zaczekał te dwa kwadranse i poszliśmy sobie coś zjeść. W Sphinksie najadłem się tak, że do wieczora nic do ust nie wziąłem. Pośmialiśmy się, Andrzej był wyjątkowo rubaszny i w ogóle dawno się nie widzieliśmy, więc rozmawiać było o czym. Odprowadziłem Andrzeja na spotkanie z Radkiem i pobiegłem na uczelnię, na jedyny tego dnia dla mnie wykład. No i wtedy pogadałbym z Ilonką, ale nie było dla mnie miejsca i siedziałem obok Moniki… Z którą też zawzięcie gadałem :) Gadanie to zresztą jedna z moich ulubionych czynności. Monika po raz kolejny została przez kogoś oskarżona o to, że mnie podrywa. Oczywiście, że mnie podrywa! Wszyscy mnie podrywają! Już to wczoraj ustaliliśmy. Krzysztof też mnie podrywa! Jestem wręcz rozrywany!
Po zajęciach – na Bemowo, a tam korki z małym Dominikiem. Było łatwo, bo miał problem z lekcjami.

Dlaczego wczoraj poszedłem dopiero na 13:30, omijając wykład z Podstaw Badań Społecznych?
Ponieważ dopiero wtedy wyrobiliśmy się z Grzegorzem. Musieliśmy przecież wstać, zjeść jajecznicę i takie tam… Wcześniej nie dało po prostu rady. Bo Grzegorz był u mnie od wtorkowego wieczora, kiedy przyszedł po zajęciach. Na pizzę. Niech żyją promocje w TelePizzy! Szalone wtorki, czyli każda średnia pizza za 50% ceny :) No, ale pizza pizzą, a potem Grzegorz został.

Sam zaś wtorek miałem zalatany strasznie. I przez Ilonę znów nie poszedłem na wykłady w Instytucie Dziennikarstwa, tylko zostałem na socjologii. Eh… I w ogóle to mi się chyba jakieś zaległości zaczynają robić. Czas to nadrabiać. I to ostro. Nie wiem jak dam radę w ten weekend, bo przecież Kaśka będzie. Ale coś robić trzeba. Już.
A! No i babcia Halyna u nas była! Po raz pierwszy od czasu naszego zamieszkania w obecnym lokum. Rok minął, więc wpadła. Musimy wyjaśnić sprawę z prądem, bo nam przyszedł bardzo duży rachunek. I w ogóle coś jest nie tak. Babcia przyjdzie znów z jakimś panem od prądu. Ale było roboty, bo trzeba było wszystkie ślady mojej obecności usunąć. Pomijam już oczywistości, jak buty czy fotografie… Musieliśmy też zdjąć kilka moich dzieł, które uwieczniały moje oblicze, usunąć wszystkie kosmetyki, szczoteczkę do zębów, trzeci ręcznik… Żeby nie było.
No i babcia nam klucz zabrała. Mamy teraz tylko dwa. Póki co – damy radę, ale dorobienie jest niezbędne. Żebym ja tylko miał czas się wybrać gdzieś, gdzie mogę to zrobić…

W niedzielę miałem czterdziestokilkuminutową rozmowę przez telefon z nauczycielką z mojego byłego LO. Musiałem. Bo potrzebuję jej wypowiedzi do raportu na zajęcia z socjologii edukacji. Fajny w sumie przedmiot i chyba zaliczenie będzie łatwe. Więc jestem zadowolony. Chodzę na ten kurs w ramach zdobywania uprawnień nauczyciela WOSu.

Tak mija tydzień. Dziś w nocy Kaśka przyjeżdża. Więc spania nie będzie. O 3:35 mam być na dworcu. Ale damy radę! W sobotę korepetycje i w ogóle… Weekend będzie zamieszany. Tym bardziej, że do Anki wpada też kuzynka.
A! No i wczoraj pralka nam zaszwankowała coś. Wylew wody. Wieeeeeelki. Babcia znów przyszła, bo zadzwoniły do niej dziewczyny. Chowanie w popłochu moich rzeczy… A ja poszedłem na autobus do Centrum z Grzegorzem. Dziewczyny twierdzą, że mieszkanie „się sypie”. Ja jestem ostrożniejszy w ocenach. Damy radę, bo człowiek nie jest taki, coby sobie rady nie dał.

Ach… No i dziękuję. Muszę podziękować Kaśce, Napalonym i Sebastianowi. Za to, że byli ze mną wtedy, gdy było mi źle. To był poniedziałek? Czy wtorek? Wysłałem im alarmującego SMSa w nocy. I wszyscy zadzwonili. Ich pomoc była na tyle skuteczna, że od razu poczułem się lepiej. Wiem, wiem – nie myśleć. Wszyscy mi to mówicie :)

Aha! A nowa płyta Madonny jest naprawdę udana. Niezła – delikatnie mówiąc.

Wypowiedz się! Skomentuj!