Krzesełko Snille
Miałem kilka momentów w ciągu mijających dni, że chciałem coś napisać. Szybko jednak mi przechodziło. Długa abstynencja komputerowo-internetowa podczas wakacji objawia się wzmożonym użytkowaniem tych dóbr przeze mnie. Okazuje się bowiem, że da się siedzieć jeszcze więcej, niż przesiadywałem do tej pory!
Dni są dość podobne do siebie. Wstaję „rano”, siedzę przed komputerem, szykuję sobie posiłek (w międzyczasie oczywiście 24 „brzuski” i 24 pompki! muszę zrzucić 5 kg!), potem znów komputer, jakieś robienie niby czegoś ważnego, potem znów jedzenie, nic-nie-robienie i po północy – sen.
Tak, nic się nie dzieje. Dobrze, że ostatnio znajomi się obudzili. Rafał Zakochaś jak zwykle z jakąś propozycją na poły biznesową :) Napaleni wpadli, zawieźli do Ikei, pomogli wybrać krzesełko. Miało być takie składane o jakże wieloznacznej i pociągającej nazwie Nick. Jednakowoż potem zauważyliśmy inne, obrotowe. I już byłem za. A jak się okazało, że jest też model w kolorze różowym – wszystko było jasne. Mam je więc. Chłopcy byli na tyle dobrzy, że w związku z brakiem siedziska w odpowiednim kolorze na Targówku pojechali do drugiej Ikei po nie. Są boscy, a ja mam boskie krzesło. Tzn. chyba i tak będę je reklamował zaraz, ale to już inna sprawa. No więc Napaleni wyjaśnili mniej więcej co się działo, gdy Cioci Duży eF nie było.
Uporządkowałem trochę pokój. Dziś ostatecznie zabrała swoje rzeczy ta Anka, która mieszkała u mnie podczas wakacji. Mam porządek mniej lub bardziej. Jeszcze trochę do zrobienia, ale już jest inaczej. No i dzieła moje na ścianach powoli zmieniam. Coś robię.
Wszystko po to, żeby się nie uczyć. Bo już za niecałe 11 godzin mam egzamin poprawkowy ze statystyki. Powinienem był się więcej uczyć. Oj, powinienem był. A tak – miałem dwa razy zajęcia przygotowujące z panem K. Raz wytrzymałem blisko 3 godziny, a dzisiejszego popołudnia ponad 4,5 godziny bitej statystyki. Wszystko dla zdania tego egzaminu. Ej, no warunek kosztuje 750 zł. Nie stać mnie.
Za to próbuję dorobić. Już byłem na spotkaniu z panią, która chce angielski dla swoich dwóch synów (4 godziny tygodniowo w sumie). Jeden ma 8, drugi 12 lat. Czyli relaks w pracy. Byłoby super, ale dopiero we wtorek dowiem się czy dostanę tę pracę. Choć już zgłosiła się kolejna pani. Chce angielski dla swojego 11letniego syna plus dla siebie. Od podstaw. Czyli też relaksacyjnie. Na razie wysłała tylko maila. Zobaczymy co z tego będzie.
No i wspomniana 'praca’ jednorazowa dla Rafała. I kurs HTMLa dla Anki z pokoju obok.
Mówiłem jej, że ma mi nie płacić, ale ta się uparła i symboliczne 10 zł musi mi dać.
Na Allegro sprzedaję stare kurtki. Są już za duże. Dorabiać trzeba, bo przelewu z Rewala jeszcze nie ma. A właściwie z Łodzi. Czekam, czekam.
Nie pisałem długo bloga i teraz jest chaotycznie, skrótowo i niepełnie. Specjalnie nie pisałem. Żeby wszyscy zdążyli przeczytać poprzednią blotkę. A teraz mam za swoje. I mam mocne postanowienie względem znajomych. Nieważne jakie. Tzn. ważne, ale nie będę go przed nikimi werbalizował.
Dzisiaj mój chrześniak obchodził pierwsze urodziny. Boże… to uświadamia mi upływ czasu. Moja skóra przestaje już produkować włókna kolagenowe! I jak tu żyć?
Chaos w blotce, coraz większy porządek w głowie.
Aha. I chyba odkrywam, że jestem zamknięty w sobie jednak.
Snille nie Stille i nie tylko pojechaliśmy do Ikei ale też oglądaliśmy film dwa dni wcześniej i byliśmy pogadać następnego dnia, więc jakby nie było widzieliśmy się 3 dni pod rząd…
i jakby nie było SNILLE a nie Stille ;)
Pozdrawiamy i życzymy większego porządku w głowie, w blotkach a zamknięty to Ty jesteś… chyba w mieszkaniu na noc ;)
I w sobote Maraton :)
Mariusz ty znowu z tym upływem czasu??? Już ten temat przerabialiśmy swojego czasu w Galaxy jak pamietasz… Musiałeś mi przypomnąć i to jeszcze jakimiś włuknami kolagenowymi (całe szczęście nie mam pojęcia co to takiego, bo pewnie jeszcze starzej bym sie poczuł – biologie miałem 7 lat temu, wieć nei wiem :P )
Przez ciebie zaczne codziennie liczyć moje włosy na głowie, które są skazane na wypadniencie…
-> Napaleni
Już poprawiłem. Jakoś tak się rozpędziłem z tą nazwą :P Oj wiem, że 3 dni pod rząd :) Ale sami widzicie, że wyjątkowo skrótowo jakoś pisałem.
Maraton – zobaczymy. Utopia – pomyślimy. Tak? :)
Zdziwilibyście się jak bardzo jestem zamknięty.
-> Maćko
Nie ma co uciekać przed mijaniem czasu. To jest na swój sposób piękne.
To sie otwórz :P tylko bez świnstw mi tu proszę :>
I do wieczora na maratonie – pobiegamy sobie troche, pospalamy kalorie… poczujemy się młodziej ;)
Ja nic pięknego nie widzę w siwych włosach a co gorsza w łysinie, zmarszczkach, plamami wątrobowymi na skórze i problemami z prostatą…
zamknięci w sobie zazwyczaj mają co ukrywać przed światem zewnętrznym.
z reguły powoduje to zubożenie tego świata.
ja też się odchudzam. wpierdalam do bólu niskokloryczne lody, ciastka bezcukrowe i odchudzające batoniki z L-karnityną. wszystko popijam colą – oczywiście light. nie ma to jak dobra dieta…;)