Wczoraj byłem znów na imprezie. Dyskoteka California to jednak fajne miejsce. Już chyba pisałem, że dużo dresów, ale… co mi tam. Czuję się bezpiecznie, bo jestem z grupą :P Nie mam obaw. Tańczę, wyginam się, przeginam się, szaleję. Wczoraj właśnie się wyszalałem. Podrywała mnie jakaś dziewczyna. I jakiś chłopak chyba też… Ale baaaaardzo nieśmiało. Nic dziwnego – w takim miejscu?!
Ale! Był też ten chłopak, który ostatnio mi się tak baaaaardzo podobał. Znów wyglądał zajebiście. I miał takie suuuuper spodnie! Też chcę takie! Już wiesz, Gosiu, który to? :) Fajny, prawda? I taki słodki…

Dziś idę na plażę. Mamy ponoć najcieplejszy dzień lata, więc trzeba korzystać. Mam nadzieję, że się opalę. Dla pewności nie nakładam dziś żadnego kremu ochronnego. A co mi tam! Raz się żyje. Najwyżej będzie potem bolało. Trzeba cierpieć dla urody… No dobra, cofam tę ‘urodę’…
Bo choć jestem tutaj już tyyyyle czasu, to na plaży byłem 3 razy. Z 4 możliwości wykorzystałem 3. I nie chodzi nawet o to, że pogody nie było, ale czasem trzeba się przecież zająć dzieciakami, prawda? W końcu jestem tutaj prawie że w pracy! To że za darmo, to inna sprawa.

Bawię się jak zwykle przednio. Jest śmiesznie, choć potwierdzają się moje obawy – grupa jest słaba. Przeciętna. Ot, i tyle. Nie bawią się tym, co robią. Bo bawić w ogóle, to się bawią. Zresztą – po co ja piszę o tych wychowawczo-dziennikarskich sprawach? Sam nie wiem. Żeby pamiętać. Choć już i tak wiem, że za rok nie będę pamiętał ich imion. Czasem nawet twarzy. Bo te grupy coraz częściej są dla mnie po prostu szarą masą. Zaliczenie 3 turnusów rocznie oznacza, że pamiętam tylko tych, którzy jakoś szczególnie przypadli mi do gustu, albo tych, którzy mi się jakoś wyraźnie narazili.
Koniec o tym.

Po dyskotece wczoraj siedziałem też trochę przy komputerach. Było sporo błędów w gazecie, ale postanowiliśmy nie poprawiać. Skoro redakcja się nie przejmuje, to i ja powinienem mieć to gdzieś. Tzn. ja akurat chciałem wysyłać, ale Gosia W. się uparła :) Niech jej będzie.
Po zakończeniu numeru (owszem, nawet sobie do tego coś wypiliśmy, ale w ilości, która nie odpowiada nawet jednemu piwu… tacy z nas pijacy!) posiedziałem jeszcze na czacie. Dawno tego nie robiłem… Tak, tak… Dobrze sobie wyobrażacie, myślicie. Ten sam czat co zwykle i ten sam nick co zwykle.

Znajomi raczej milczą. Odzywa się najwięcej Marcin Edge. I chwała mu za to. Może nawet przełamie pewne stereotypy, które przypisałem mu z innymi? Zobaczymy. Odzywał się Sebastian (jak zwykle) i Andrzej (bo był z Sebastianem w Berlinie). Reszta czasem coś na GL napisze. I tyle.
Gadałem wczoraj na GG z Pawłem. Sprowokował mnie jego wpis na moim profilu na GL. „Ja sam nie wiem, na ile Cie znam… bo Ty wydajesz sie zbyt klarowny, zeby nie odebrac tego jako maske, ktora widzisz nawet w lustrze (nie w sensie negatywnym… bez oceniania – serio)… nie wiem, czy mnie rozumiesz.
Chyba rozumiem. Że to aż niemożliwe, żebym był tak klarowny?
Staram się jak mogę. Po prostu chcę taki być, staram się taki być, lubię taki być.

A jutro grupa jedzie do Szczecina na wycieczkę. Tzn. nie tylko tam, ale także. Więc zainteresowanych krótkim spotkaniem ze mną w Galary zachęcam do wysyłania SMSów na numer… który doskonale znacie :)
Zresztą ja też sam napiszę. Nie do wszystkich, bo nie dam rady… Grupa ma być w Galary, na Wałach… więc nie ma za dużo czasu na spotkania. Ale chcę. Może Przemek znajdzie chwilę? A może Tomek? Maciek? We’ll see.

Na gronie odzywa się do mnie czasem ktoś zaskakujący. A dzieciaki z obozu dodały mnie do listy znajomych. Więc musiałem ze swojego opisu usunąć adres do bloga. Niektórzy jednak zdążyli wejść. Szkoda. Wolałem tego uniknąć. Nie będę przecież zakładał hasła na blog…

Wieczorami czasem mam już dość. Siedzę w Rewalu już ponad miesiąc. Jeszcze ze 2-3 tygodnie przede mną. To mnóstwo czasu. Naprawdę jestem zmęczony. Nie tyle nawet fizycznie, choć czasem także. Głównie psychicznie. Po prostu nie mogę 24 godziny na dobę przebywać z tymi samymi ludźmi, nie mając dla siebie ani minuty. Więc czasem się odizolowuję. Choćby na 15 minut, na pół godzinki. Żebym nie słyszał wołania, pytania, problemów, zastanowień… Zamykam się w pokoju, wyłączam nasze radio, odkładam na bok gazety i leżę patrząc w sufit. Coś sobie wspominam, myślę o znajomych. W ten sposób odpoczywam. Byle nie Rewal. Dla zdrowia psychicznego. I czasem pomaga. Chociaż potem kadra i uczestnicy się dziwią. Ale ja po prostu muszę.
Dama musi mieć czas dla siebie! :P

Czas na plażę. Idę więc. A jak będzie możliwość i – co ważniejsze – czas, to napiszę coś znowu.

Wypowiedz się! Skomentuj!