Może to dziwne, co napiszę, ale czuję, że nic z tego nie będzie. Myśl ta natchnęła mnie dziś rano. Nie dodam tej blotki teraz, tylko w momencie, gdy „słowo stanie się ciałem”. Dlatego zaznaczam, że myśli te natchnęły mnie 13 maja, w piątek, po powrocie z Barbie – byliśmy tam na imprezie z okazji imienin Bretesa. I właśnie 13 maja je spisuję.

Makusza wyszła rano, a ja leżałem, patrząc na śpiącego ślicznie Pawełka. I myślałem. Zastanawiałem się nad tym, co mi mówił ostatnio, nad pewnymi gestami, słowami, znaczeniami… Może to nadinterpretacja… Ale nie sądzę. Ja mam „nosa” do takich rzeczy. Po prostu nic z tego nie będzie, nie spędzę z Pawłem połowy życia. Czuję, że nawet połowy roku.
I nawet chyba nie chodzi o to, że on w żartach powtarza, że jego „okres próbny” to dwa miesiące. Chociaż, może o to też… Sam nie wiem. Teraz jest 21:24, więc od tamtej chwili minęło sporo czasu. A ja nadal czuję, że mam rację.

Pierwsze co zrobiłem – pomodliłem się. Podziękowałem Bogu za to, że dał mi spędzić z Nim już miesiąc i za to, że zrozumiałem, że nic z tego nie będzie. Podziękowałem za to, że dał mi szansę przekonać się, że jestem jednak naprawdę Stworzony Do Samotności. I nic tego zmienić już nie może. Poprosiłem o siłę, żebym się nie poddał jeszcze. Bo to jeszcze nie czas na zakończenie tego związku. Koronka do Miłosierdzia Bożego jest ostatnio moją ulubioną modlitwą. Odmówiłem ją więc i teraz. Paweł się obudził w końcu. Leżał, miał zamknięte oczy. Odwróciłem głowę z drugą stronę i płakałem. Ciężko jest płakać tak, żeby osoba trzymająca na tobie rękę nie poczuła tego. Ale nie chciałem go martwić, zastanawiać. Nie teraz, nie dziś. Dobrze, że poprosił o szklankę wody – mogłem wyjść i doprowadzić się do porządku.

Płakałem ze szczęścia. Że jednak wiem, że jednak mam rację. Owszem, zastanawiałem się czy nie powiedzieć mu tego od razu, z miejsca. A nawet, czy nie zakończyć tego związku teraz. Ale to nie ten moment. Może poczuję za jakiś czas „tak, to teraz”, a może Paweł mnie w tym wyręczy. Tak czy owak, jestem już na to gotów, jestem z tym pogodzony. W końcu to nie moja, ale Boża wola powinna się dziać. Przecież On lepiej wie, co jest dla mnie dobre, prawda?

Oczywiście chciałem coś z tą myślą zrobić, podzielić się nią. Ale stwierdziłem, że Iwona i Anka nie zrozumieją. Nikt nie zrozumie, poza Kaśką K. Wysłałem jej SMSa. Nie oczekiwałem odpowiedzi. Musiałem to z siebie wyrzucić.

Oficjalna blotka, jaką zamieściłem tego dnia.

Dopisane później. Zmiana muzyki na blogu.

Kayah „Jutro rano”

Dziś zrozumiałam, że nic
wiecznym nie może być
a jedyne niezmienne,
to że wszystko się zmienia.

Tak niewielu rzeczy możesz pewnym być.
Tylko dziś głeboka wiara pozostanie ci.

Ty, pozostaniesz na zawsze
taki w moich marzeniach…

Wierzyć chcę, że jutro rano
będziesz kochał mnie tak samo.
Wierzyć chcę, że jutro rano
będziesz kochał mnie…

Nie nie nie

Dzień jutro nadejdzie lecz
wierzyć gorąco chcesz
że przyniesie Ci więcej
niż odebrać zapragnie

Tak niewielu rzeczy możesz pewnym być.
Tylko dziś głeboka wiara pozostanie ci.

Niech pozostanie na zawsze to
jak patrzysz dziś na mnie…

Wierzyć chcę, że jutro rano
będziesz kochał mnie tak samo.
Wierzyć chcę, że jutro rano
będziesz kochał mnie…

Wierzyć chcę, że jutro rano
będziesz kochał mnie tak samo.
Wierzyć chcę, że jutro rano
będziesz kochał mnie…

Wierzyć chcę, że jutro rano
będziesz kochał mnie tak samo.
Wierzyć chcę, że jutro rano
będziesz kochał mnie…

Nie nie nie
Tak niewielu rzeczy możesz pewnym być…
Tak niewielu rzeczy możesz pewnym być…

Nie nie nie
Tak niewielu rzeczy możesz pewnym być…

Wypowiedz się! Skomentuj!