Tak, to naprawdę smutne. Nie, nie napiszę, że to tragedia. Bo On odszedł w pokoju. Jestem więcej jak pewien, że jego oczy uśmiechały się, wyrażały radość i radosne oczekiwanie. Umarł. Niecałe 24 godziny temu. Byłem wtedy z psem na wieczornym spacerze. Wszedłem do domu o 21:41. W minutę po tym, jak podano wiadomość o Jego śmierci. Mama powiedziała tylko: „Papież umarł”.
Kołowrotek myśli w głowie. „Idę do kościoła” powiedziałem, a potem dodałem „Idziesz ze mną?” I zacząłem płakać. Po cichu, bez wzbudzania sensacji wokół siebie. Mama, choć była już gotowa do snu i w koszuli nocnej, ubrała się i w milczeniu poszliśmy do kościoła.

Uklęknąłem. Zamknąłem oczy i zacząłem się modlić. Za Jego radość, Jego przesłanie, Jego misję, Jego życie, Jego świadectwo, Jego poświęcenie, Jego wiarę, Jego przykład, Jego obecność, Jego naukę, Jego odwagę, Jego „Totus Tuus”, Jego „nie lękajcie się”… Opanowałem się i poszedłem do spowiedzi. Wystarczyło jednak na krótko. Zacząłem płakać spowiadając się.

Odmówiliśmy w kościele różaniec. Ten różaniec, który On tak uwielbiał. Poza tym panowało milczenie. Ludzie powoli przestawiali chyba płakać. Ja przestałem. Przypomniałem sobie to, o czym myślałem dzień wcześniej rano, gdy wiadomo było, że powoli Jego czas dobiega końca. Bo ja Go nigdy nie widziałem na żywo. I powtarzałem od lat z uporem, że On nie może umrzeć, póki ja go nie zobaczę… A w piątek rano przypomniałem sobie, że „śmierć to ciekawostka że trzeba iść dalej”. Uświadomiłem sobie, jak głupi byłem. I w tamtym momencie pogodziłem się z Jego śmiercią.

Zresztą On wiedział, że odchodzi. Powoli żegnał się z nami. Pokazywał się coraz rzadziej, zawsze uśmiechnięty i pogodny. Taki, jakiego Go na zawsze zapamiętamy. I ta cisza, która zapanowała przez godzinę w mediach. Nikt nic nie mówił. Obrazy, same obrazy. W RMFie po raz pierwszy w życiu słyszałem muzykę poważną, Viva przestała nadawać, przerwali muzykę w pobliskiej dyskotece, gdzie na osiemnastce bawił się mój brat. Potem zadzwonił i z płaczem zapytał czy to prawda. Powiedziałem tylko „tak”.

Bo milczenie jest chyba najlepszą reakcją. Niepotrzebne są dysputy w TVN24, niepotrzebne wypowiedzi „zwykłych ludzi”. Przecież wszyscy wiemy, wszyscy wiedzą… Najważniejsze, że odszedł w spokoju, pełen wewnętrznej wiary, że robił dobro i że idzie do Wiecznego Dobra. On teraz jest szczęśliwszy. Jak głosi pieśń wielkopostna – „odeszedł pasterz nasz, co ukochał lud”. Tak też się stało. My przeżyliśmy śmierć Jana Pawła II, jakbyśmy nie byli na nią gotowi.

Teraz, o Władco, pozwalasz odejść słudze Twojemu w pokoju
według Twojego Słowa,
bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie.

(Łk 2, 29-31)

Szkoda tylko, że świat się na chwilę nie zatrzyma. Nie mogłem zostać w kościele na długo, musiałem wracać do Warszawy, jutro znów będą zajęcia, taksówkarze pracują jak pracowali… A przydałoby się na kilka dni stanąć, pomyśleć o Nim i o tym co nam mówił. Może wkońcu jego słowa dotrą do Polaków.
I wstyd mi jest myśleć o moich problemach i moich małych sprawach. No bo czymże jest fakt, że mam jakieś spotkania, że ktoś mnie podkrywał na imprezie? Przecież to NIE MA znaczenia. W obliczu śmierci, która zmienia świat, która zatrważa świat, która sprawia, że nic już nie będzie takie samo.

Jestem radosny. Staram się być. Bo choć wzruszają mnie obrazy w telewizji (świetny jingiel na TVN24 z papieżem podchodzącym do okna i jadącym w pociągu!!!), choć czytam piękne teksty na Jego temat i słucham jak ludzie rozpaczają, to przecież… On by tego nie chciał. Zostaje mi modlitwa. Radosna, bo On już nie cierpi. Płakałem, gdy widziałem go w telewizji tracącego siły. Dziękowałem za to, że kamery nie mogą wkroczyć do Jego apartametów, gdy dochodził końca swej drogi i w końcu odetchnąłem z ulgą, zmówiwszy różaniec w kościele. I nie trzeba teraz całemu światu udowadniać jak nam przykro… Czy nie najważniejsze, że On to wie?

Vere papa mortuus est – Zaprawdę papież umarł.

Jan Paweł II – Pater noster

Pater noster, qui es in caelis,
sanctificetur nomen tuum.
Adveniat regnum tuum.
Fiat voluntas tua,
sicut in caelo et in terra.
Panem nostrum quotidianum da nobis hodie,
et dimitte nobis debita nostra
sicut et nos dimittimus debitoribus nostris.
Et ne nos inducas in tentationem,
sed libera nos a malo.
Amen.

Wypowiedz się! Skomentuj!