Miniony poniedziałek był chyba jednym z najintnsywniejszych emocjonalnie dni w moim życiu. Wydarzyło się sporo rzeczy, a wszystkie powodowały moje miotanie się. Zaczęło się już rano. SMSy od Kacpra.

Wyznawał mi w nich miłość i mówił, że powinienem mu uwierzyć i spróbować być z nim mimo SDS. Napisał, że jest w stanie poświęcić mi nie pół, a całe swoje życie. Że mnie mocno kocha i że zależy mu na mnie. Że nigdy nie pokochał kogoś tak mocno i tak szybko jak mnie. Że nie wyobraża sobie żebyśmy mogli nie być razem. I żebym się odważył, żebym zaryzykował a na pewno nie pożałuję. Żebym się nie bał go, nie bał swoich uczuć i żebym z nim był.

Wahałem się, zastanawiałem… W końcu po południu Kacper zadzwonił. Rozmawialiśmy jak zwykle bardzo długo. I jeśli przed tą rozmową miałem jakieś wątpliwości, to podczas niej zdałem sobie sprawę, że… że nie. Że to nie on. Słuchałem jak żartował z koleżanką, jak do mnie mówił, jak opowiadał, jak przekonywał… I nie słyszałem w jego głosie sam nie wiem czego. Coś tam mi wypomniał z naszych dotychczasowych kontaktów, powiedział, że coś tam mu się nie podobało, że jakieś moje zachowanie było nieodpowiednie… I już wiedziałem, że Kacper nie jest moim przeznaczeniem.

Rano odezwał się także Paweł. Napisał – w odpowiedzi na moje pytanie 'czego chcesz ode mnie’ – że nic się nie zmieniło. Że chce mnie kochać tak jak do tej pory. Odpisałem, że w takiej sytuacji będzie po staremu. Że będziemy się nadal widywać, że oczywiście kocham go jak ciocia, że będziemy ograniczać kontakt fizyczny do podania dłoni. Potem napisał, że to nie wynika z jego chęci tylko z tego, że on często rani ludzi, których kocha. I że lepiej trzymać się od niego z daleka.

Wszystko działo się jednocześnie. SMSy od Kacpra, wiadomości od Pawła… Do tego doszły korepetycje, których tego dnia po raz pierwszy udzielałem. Byłem u Anki, mojej klientki i wyłożyłem jej pierwsze 6 ze 130 tematów, jakie musi opracować do końca czerwca. Tempo iście zabójcze. 6 tematów w 90 minut. To daje 15 minut na jeden temat. W tym tempie do jej egzaminów omówimy 72 tematy. Mało, ale dobrze, bo ja mam okazję sobie wszystko powtórzyć. No i 35 zł w kieszeni.

Po południu byłem trochę podłamany. Z jednej strony – Paweł pisze, że nic się w nim nie zmieniło (odebrałem to trochę tak, jakby ostatnie kilkanaście godzin spędzone razem nic nie znaczyło), wiem że Kacper nie jest Tym Kimś dla mnie. Stwierdziłem, że czas wracać do tego, co pewne – do 'Stworzony Do Samotności’. Refleksja była taka, że gdy tylko naginam swoje zasady, dzieje się coś niedobrego. I znów przypomniał mi się Plan Grubej Kreski z września 2004. A sam wtedy napisałem ’10. Mieć twarde zasady moralne. I trzymać się ich jak ostatniej deski ratunku. Jeśli i one odpadną, to co mi zostanie?’ No i tak jak mówiłem – wystarczyło rzucić SDS na chwilkę, żeby stać się Beznadziejnie Żałosnym.

Wieczorem wpadli Napalony i Jego Facet. Nie rozmawialiśmy o Kacprze i o ostatnich dniach. O tym, co się stało świadczyły tylko malinki na naszych szyjach. Oni mieli zrobione przez Kacpra, a ja – przez Pawła. Obejrzeliśmy „Siłę strachu”, zdjęcia z Disneylandu i przygotowaną przez Jego Faceta prezentację na temat naszego planowanego wyjazdu do Paryża.

Wieczorne SMSy od Kacpra a potem jeszcze telefony znowu zmusiły mnie do rewidowania moich poglądów. Łamiącym się głosem mówił, że chce mi dać całego siebie, że mnie kocha, że czuje że to jest to, że powinienem spróbować, że tak będzie dobrze. Znowu zamieszał mi w głowie.

Pawła starałem się wykreślić z mojej głowy. Mieliśmy znów być przyjaciółmi – tak postanowiono. Wieczorem nie wytrzymałem jednak i napisałem do niego „Mialem takich rzeczy nie pisac, obiecalem sobie, ze nie zrobie tego, bo to moze zepsuc nasze stosunki, ale ten jeden jedyny raz pozwole sobie. Czuje Twoj smak…czuje Twoj zapach…” Bo taka była prawda. Siedziałem wieczorem z dziewczynami, opowiadałem o tym, co mówił Kacper a czułem smak Pawła. Myślałem o nim.

I zdarzył się cud. Paweł napisał, że jestem dla niego kimś wyjątkowym i nie bałby się, że ja go skrzywdzę tylko, że on może skrzywdzić mnie. Aż napisał, że mnie kocha. Że boi się mi to mówić, bo nie jest pewien swojej 'połowy życia’ (to nawiązanie do tego, co powtarzałem od dawna – jeśli ktoś obiecałby mi conajmniej pół swojego życia, to mogę rzucić dla niego SDS). No i napisał, że mnie kocha.

Milion myśli w głowie. Co się dzieje?! Czemu to wszystko takie skomplikowane. Kacper wyznający miłość, moja niepewność wobec niego (zwłaszcza po tej nocy z Napalonymi), świadomość że Napalonemu i Jego Facetowi bardzo zależy na Kacprze a teraz jeszcze Paweł, który pisze, że mnie kocha. Bo jak nic się nie dzieje w życiu, to jest dobrze, a jak się dzieje, to od razu tyle na raz…

Zamęt w głowie, chaos, setki myśli… Wyjątkowo nie mogłem się poradzić Napalonych. Rozmawiałem więc z dziewczynami – z Iwoną i Anką. Trudno mi było powiedzieć wszystko to, co we mnie siedziało. I chyba nie do końca mi się to udało.

Odpisałem wkońcu Pawłowi, że mogę i chcę z nim zaryzykować. Że chyba warto. Że dla niego łamię SDS.
Gdy piszę te słowa i myślę o tym, serce mi łomocze. Boję się jak diabli. Sam nie wiem czego. Siebie jestem pewien – zrobię wszystko, żeby nie skrzywdzić Pawła. Czy mu nie ufam? Ufam. Więc czemu tak mi serce bije?!?!

Rano musiałem wyjaśnić sprawę z Kacprem. Napisałem mu o Pawle, o tym co się stało. Zadzwonił i zarzucał mi niekonsekwencję, mówił że go oszukiwałem, że niepotrzebnie podtrzymywałem nadzieję. A to nie tak. Wszystko wydarzyło się w nocy. Tej nocy.

Dobrze robię? Boże… jak ja się boję… „Jesteś teraz jedyną moją myślą” – napisał Paweł. Boję się.
Znam go już jakiś czas i najbardziej boję się, że to się skończy choćby jak jego ostatni związek – z Grzesiem. A zakończyło się tak, że Pawłowi było potem smutno przez dwie godziny… I chyba tego się boję. Że ja się zaangażuję, a On nie. To nieracjonalne, bo On zapewnia, że mnie kocha. W teście na znajomość mojej osoby miał najwięcej punktów ze wszystkich moich znajomych – 97/100. Drugi był Sebastian z wynikiem 90/100.

Czy dobrze robię? Niech mi ktoś da racjonalny argument na to, że zarzucenie SDS dla Pawła ma sens, opłaca się, jest dobre…
Nigdy jeszcze się tak nie bałem.

Wypowiedz się! Skomentuj!