Samotny
Dziś kolejne odkrycie życiowe. Jestem samotny w tej kochanej Warszawie.
Wstałem rano, włączyłem sobie film. „Apartament”. Teraz wiem już, że nie raz go obejrzę. Oczywiście byłem bliski płaczu, ale pora jakaś taka nie-za-bardzo. Postanowiłem, że nie wstaję z łóżka do 15:00. Dla mnie to trudne, bo nie potrafię tak leżeć i leżeć. Stąd film. Skończył się o 15:20.
Wtedy poszedłem wziąć prysznic, który trwał wyjątkowo długo – kontemplowałem film. Potem leżałem nago w pokoju dobre pół godziny. Nie obawiałem się niczego, bo dziewczyny były sobą mocno zajęte… Bezstresowo więc leżałem. Zamknąłem oczy i musiałem chłonąć uczucie, jakie zostawił po obejrzeniu „Apartament”. Trwało to właśnie koło pół godziny. Wtedy zachciało mi się wyjść z domu. Uświadomiłem sobie, że za jakieś 20 minut mają się zjawić goście. Na dziś bowiem umówiła Igę, jej Karolinę i Piotra z nami Iwona. Nie miałem nastroju na spotkanie. Ubrałem się, wziąłem książkę i pojechałem do centrum. Dłuższą drogą – nie spieszyło mi się przecież.
Poszedłem do Mercer’sa. Kupiłem sobie shake’a bananowo-truskawkowego (dokładnie takiego wyobraziłem sobie po drodze do Centrum w autobusie 107), otworzyłem książkę i czytałem. Umbrto Eco to mądry człowiek. Dziewczyny do mnie wydzwaniały i pisały SMSy. Nie czytałem, nie odbierałem. Chciałem być sam ze sobą. Sam z książką. I to mi się udało. Gdy wypiłem shake’a (a jest go naprawdę sporo), ruszyłem z powrotem do domu. Wtedy przeczytałem smsy, zobaczyłem kto dzwonił… Wcześniej nawet zastanawiałem się czy całkiem nie wyłączyć telefonu.
Wróciłem tak wcześnie tylko dlatego, że goście byli. Inaczej siedziałbym tam dłużej. No, ale nie wypadało się nie pojawić podczas ich obecności. Gdy przyszedłem koło 18:30 zabawa trwała na całego. Cały stół zastawiony jedzeniem i piciem. Zrobiłem sobie więc herbatę i uśmiechałem się do wszystkich. Uśmiechałem się, ale nie miałem na to ochoty. Uśmiechałem się, bo tak wypada. Szybko przypomniałem sobie, że na 21:00 umówiony jestem z Napalonymi. Napisałem do nich SMSa, że nie mam dziś nastroju na spotkanie. Zrozumieli. Oni zawsze rozumieją. Za to domownicy i goście wypytywali gdzie byłem i co robiłem. Jakby to miało znaczenie. Nie chciałem odpowiadać i opowiadać. Dopytywali.
Wtedy dotarło do mnie jedno. Że oni mnie nie rozumieją. Miałem ochotę wyjść, przewietrzyć się, odetchnąć. Nie ma znaczenia gdzie. To z kolei uświadomiło mi coś bardzo smutnego. Że żadne z nich nie jest moim przyjacielem. Przyjaciel rozumie. Nie dopytuje gdy nie trzeba. Przyjaciel po prostu jest.
Około 22 stwierdziłem, że muszę się przejść. Wyszedłem. W tym czasie Iwona i Piotrek poszli po piwo. Spotkałem ich idąc wzdłuż Woronicza. Wracali już. Iwona zapytała tylko: „Znowu?!”, gdy stwierdziłem, że idę się przejść. Zastanawiałem się do kogo mogę zadzwonić albo napisać. Napisałem do Sebastiana a propos naszej ostatniej rozmowy, że nie mam przyjaciół w Warszawie. No i do Davida, że marnie nam idzie zmiana naszej znajomości w przyjaźń. Stwierdziłem, że tęsknię za Kaśką K. Ona potrafiła to, czego ja wtedy potrzebowałem. Żeby ktoś ze mną szedł. Po prostu szedł. Nic nie mówił, nie pytał, nie doradzał, nie odradzał – potrzebowałem, żeby ktoś był obok i milczał. Przyjaciel potrafi milczeć i wie kiedy milczeć trzeba.
Do kogo zadzwonić? Napaleni? Nie… bez sensu, niech się bawią… Sebastian Wawa? Przecież nie zerwie się nagle z domu i nie przyjedzie do mnie. Do Marty albo Ilony? No i co im niby powiem? Do Ewki? Przecież ona śpi o tej porze… Do… no właśnie, do kogo? Nie miałem do kogo zadzwonić. Nie miałem kogo poprosić o przybycie. Nadal nie mam.
Przyjaciel to ktoś, do kogo możesz zadzwonić o trzeciej w nocy i powiedzieć: „Jestem w więzieniu w Meksyku”. A on odpowiada: „Nie przejmuj się. Zaraz tam będę”
Nie mam przyjaciela.
Jestem samotny w Warszawie.
Wróciłem do domu. Długo stałem pod drzwiami myśląc kiedy powinienem wejść. Gdy usłyszałem ich dyskusję na temat tego, że „pewno długo go nie będzie”, postanowiłem wejść. Zawiedli się? Zabawa trwała potem dalej. Ja wypiłem kolejną herbatę, i kolejną, i kolejną… I choć już rzygać mi się nimi chciało, to wypiłem jeszcze jedną, i jeszcze jedną, i jeszcze jedną… Tańczyli, pili, rozmawiali, słuchali muzyki, śmiali się. A ja się do nich uśmiechałem. Siedziałem i się uśmiechałem.
A chciałem zostać sam.
Siedzieli do 1. Iga i Karolina zaproponowały, żebym pojechał do nich „obejrzeć mieszkanie”. Piotr stwierdził, że nawet mnie wykąpie. I to mnie załamało. Czy wszyscy nie mogą naprawdę zrozumieć, że ja nie chcę seksu. Nie chcę z nikim się spotykać, do nikogo jeździć, z nikim sypiać. Po prostu nie chcę. To mnie już nie cieszy. Wręcz przeciwnie – napawa smutkiem.
Odmówiłem. Kilka razy powtórzyli prośbę.
Iwona zaczęła zajmować się Anką, Iga Karoliną, Piotrek sobą a ja piłem herbatę.
Zaprosili nas na weekend za dwa tygodnie. Niestety, jestem już umówiony wtedy na kaszankę u siebie i musiałem odmówić. Dziewczyny wybiorą się beze mnie.
Chwila absolutnej szczerości i obnażenia się: ja chyba potrzebuję już pomocy lekarza. Wydaje mi się, że sobie z tym nie radzę. Traktuję to jako próbę od Boga. Ale nie wydaje mi się, żebym mógł jej sam podołać.
Dodam tę blotkę a za kilka godzin zobaczę głupie komentarze, że „przejdzie”, że „znajdę miłość”, że „otacza mnie wielu życzliwych ludzi”, że „wszystko będzie dobrze”. Jeśli chcesz napisać coś takiego – daruj sobie. Nie potrzebuję tego. Potrzebuję pomocy.
DODANE PÓŹNIEJ
Zmiana muzyki na blogu.
Raz Dwa Trzy – Jutro możemy być szczęśliwi
Nadzieja to plan
on ziści się nam
przydarzy się na pewno się zdarzy
więc uwierz za dwóch
ty i twój duch
z nadzieją wam będzie do twarzy
więc uwierz za dwóch
ty i twój duch
z nadzieją jest bardziej do twarzy
jutro możemy być szczęśliwi
jutro możemy tacy być
jutro by mogło być w tej chwili
gdyby w ogóle mogło być
oto jest czas
on zmienić ma nas
to czas który ma nas zmienić
nim zgadniesz jak
przeoczysz znak
ten znak co jest źródłem nadziei
nim zgadniesz jak
przeoczysz znak
ten znak co jest źródłem nadziei
jutro możemy być szczęśliwi
jutro możemy tacy być
jutro by mogło być w tej chwili
gdyby w ogóle mogło być
niech wiara się tli
dodając ci sił
by na nic nie było za późno
lecz traci swój sens
gdy głupi masz cel
i góry przenosisz na próżno
lecz traci swój sens
gdy głupi masz cel
i góry przenosisz na próżno
jutro możemy być szczęśliwi
jutro możemy tacy być
jutro by mogło być w tej chwili
gdyby w ogóle mogło być
Poczytaj „Neurotyczną osobowość naszych czasów” Karen Horney. To pozwala nabrać trochę dystansu, albo i nie (zawsze jeszcze możesz pójść do Akademickiej Poradni Psychologicznej- byłby pożytek z tych studiów). Ostatecznie, ja koło 19tki zdałem sobie sprawę z tego, że nie każdy musi mnie lubić, i nie każdego muszę lubić ja.
Tyle mojego wymądrzania się.
Dawno mnie tu nie było…
Wiem,że ja to nie Kaśka K., Ewka czy ktokolwiek z wymienionych powyżej, ale powiedz kto zrozumie Cię tak dobrze, jak Twoja „była” ?
Może nawet bym przyjechała…
A ponieważ tematy skończyłyby nam się pewnie w miarę szybko, to chętnie bym sobie nawet pomilczała…
Pozdrawiam:*
Zachciało mi się płakać..
Prawdziwy przyjaciel to ten, który przychodzi, gdy cały świat odchodzi.
– Walter Winchell.
Jak to jest, ze wszyscyk tórych znam sa w dołku – to gorsze od grypy… Coś czuje, ze niedługo ja do was dołącze…
Nawet nie wiesz jak dobrze Cię rozumiem. Ja też nie mam przyjaciół, nie mam nikogo… Nie mam komu powiedzieć co czuję, co myślę, czemu cierpię, nie mam kogo wysłuchać, komu pomóc… Życie jest tak cholernie trudnie! Same kolumnie pod nogami, głupie wymagania. Na niektóre pytania nie ma odpowiedzi, a wielu chce żebym im uzasadniła, odpowiedziała. Nie umiem, może nie chcę… Jak jest w końcu z tą otwartością na świat? Ona jest dobra? A może jedynie przeszkadza? Czemu problemy są powszechne, a my jesteśmy maluczcy wobec nich? Dlaczego tak bardzo potrzebujemy przyjaciół? Nie rozumiem nic, nie wiem nic… Czy Ty czujesz to samo co ja? Czy to możliwe, by były dwie takie osoby?…
ha! własnie teraz to czytam, ale chyba jestem przerazony „prostota” moich wydawaloby sie „zawilych „przemyslen, ale to nie moj blog wiec do rzeczy…
kiedys nie wierzylem w przyjaszn zwioazki etc…
teraz mam przyjaciol tak ale bez pracy nie ma kolaczy to kilkuletnie znajomosci ktore dopiero po dlugim czasie, pracy nad tym kompromisach itd staly sie przyjaznia…
„kochanie nie pytaj jak jest w niebie – nie spotkalem jeszcze ciebie” ;)
Ja zawsze moge z Tobą pomilczeć.
A jak mozna Ci pomoc?
-> marzocchi
Już zamówiłem w BUWie. Wypożyczam i przeczytam. Od dawna wiem, ze nie każdy musi mnie lubić.
-> Gocha O.
Wpadaj, Gośka :) Kiedy tylko masz czas i ochotę. Wiesz przecież, że dla Ciebie zawsze mój dom stoi otworem.
-> T
Płacz to chyba nic złego?
-> Maćko
Ani mi się waż! Baw się cioto i masz być radosny jak poranek i skowronek o poranku!
-> Paula
Otwartość na świat jest zawsze dobra. Przynajmniej ja w to wierzę. I nie zamierzam tego zmieniać. Problemy są powszechne bo inaczej byłoby nudno. A my nie jesteśmy maluczcy wobec nich tylko patrzymy na nie z tej wyższej strony. Wystarczy obejść je dokoła.
-> nidi
Ależ ja wierzę w miłość! Wierzę w przyjaźń! Co więcej, po prostu chcę przyjaźni, a jej nie mam… I nie twierdzę, że mieć jej nie będę. Po prostu teraz nie mam – i to od dłuższego czasu, a dopiero teraz zdałem sobie sprawę z tego.
-> Tomko
Dzięki :)
-> n
Gdybym tylko wiedział… Gdybym wiedział…
Wspomniales o lekarzu. To przesada, prawda? Chory psychicznie chyba nie jestes
-> n
Nie wiem… a co jeśli jestem?
Lepiej idź do tego lakarza.
Potrzebujesz tego. To widać!
I nic w tym złego. Ja chodziłam, pomógł, krótko to coprawda nie trwało… Ale dałam radę!
ja dzieki bogu mam przyjaciół na których moge zawsze liczyc i którzy mnie nie zawiedli w pewnej trudnej chwili mojego zycia, ale miewam tez takie przemyslenia jak ty.Najwiekszym moim problem (według mnie) jest brak akceptacji przez świeta zewnetrzny moze ty tez to czujesz
Drogi DF… nie znasz mnie, ale powiem jedno… nie użalaj się nad sobą. Wszystko co robisz zależy od Ciebie!! Nie szukaj miłości na siłę, nie pielęgnuj „masy” przyjaciół. Ja tak też uczyniłem i jakoś nie żałuje podjętych decyzji. Pamiętaj, jesteśmy kreatorami własnego życia. Nie użalaj się i nadal realizuj plan „grubej kreski”.
Pozdrawiam
Owszem, masz rację mówiąc, że otwartośc jest dobra. Nie wątpię w to, że jesteś taki, a tymbardziej nie chodziło mi o to, żebyś cokolwiek zmieniał. Problemy… hm… ma je każdy z nas. I rzeczywiście zależą od punktu patrzenia i „omijania- jak wspomniałeś ;). Jednak czasem są powazne. Ale … to teraz nieważne. Nie przejmuj się tak. Pamiętaj, że wielu z nas jest z Tobą (choćby duchem). Ja jestem z Tobą. Pamiętaj, że na świecie jest zawsze taki ktoś, kto chętnie Cię wysłucha (pomimo, że Go nie znasz- a może…?? ale to i tak bez znaczenia ;))
-> Iga
Nie boję się, nie wstydzę się. Wciąż nie mam motywacji. Wierzę, że sam jakoś dam sobie radę. Módlcie się o to.
-> majeczka
Świat mnie akceptuje. Nie mam z tym problemów. Mam mnóstwo znajomych, masę koleżanek i kolegów… Nie czuję się odrzucony.
-> Netia
To nie jest kwestia użalania. Zapisuję te słowa, żeby do nich wracać kiedyś. Nie mam zamiaru popadać w załamanie „nikt mnie nie kocha, nikt mnie nie lubi”. Żyję i dobrze mi z tym życiem. A że czasem się przekonuję o czymś… No, cóż – taka chyba kolej rzeczy?
Mówisz, że dobry Plan Grubej Kreski?
-> Paula
Już się mniej przejmuje. Zawsze sen mi pomagał. Jest mi może nieco smutno z tego powodu, ale… daję radę. Człowiek nie jest taki, coby sobie rady nie dał, prawda?
:*
Człowieku, tylko się pogrążasz… Chcesz jakieś namiary?
-> Mateusz
Dawnośmy nie gadali…
-> Iga
Nie, dzięki. Mam namiary.
owszem… dawno
Każdego dopada chwila, gdy czuje się wyalienowany. Dotyczy to szczególnie „nas”. Nie wiele mogę poradzić
Ekhym…
mysmy sie tez dawno interentowo nie widzieli./..
dobrze ze chociaz mielismy okezja na te popoludnie.
ale teraz jak czytamj sobie to widzeo co chodzi…
bosz…
oidwrocone role, poprzednio jak zesmy gadali jeszcze wtedy w wawce to ty zes sie udzielal ciagle a ja srednio, teraz bylo odwrotnie…
heh…
moze rzeczywscie idz do psychologa….
(czytać pół żartem, pół serio)
Są dwa warianty twojego doła:
a)pesymistyczny. Lekarz nic ci nie pomoże. Masz taki charakter i tyle. Mój dobry przyjaciel ma dokładnie to samo. Ma wspaniałą dziewczynę, dobrą pracę, super rodzinę. Mimo to uważa, że nic mu nie wychodzi, jest nieszczęśliwy, żałosny itp., itd. …there’s no cure. Część twoich przyjaciół przywyknie do tego, a część szlag trafi i odejdą.
b)optymistyczna. Znowu lekarz nic nie pomoże.Skąd się to wzięło? Kilka niepowodzeń + brak seksu + za dużo przemyśleń = przeładowanie negatywnymi emocjami. Wyrzuć to z siebie, wypłacz się, skocz na bungie lub kopnij policjanta ;) … jesteś naładowany jak chmura burzowa i bez błyskawic nie dasz rady.
Dlaczego nie uważam, że twój dół ma logiczne podstawy ? Piszesz jaki to jesteś żałosny a wystarczy przeczytać kilka akapitów żeby stwierdzić co innego (zupełnie innego). Mówisz, że nie masz przyjaciół a z twoich opowiadań wynika, iż masz wspaniałych ludzi wokół siebie. Nie każ im udowadniać tego w każdej chwili twojej słabości bo nawet największą przyjaźń można nadużyć. Wszak przyjaźń opiera sie na zaufaniu … z obu stron.
Powodzenia :)
Mariusz może tekst Marcina ci poprawi chumor :P „Ładniutki i ma zgrabny tyleczek” – zgadnij o kim to :P heheh
Jak ja lubie pedalskie ploty, w których dowiaduje się co nieco :P Swoją drogą jak on ocenił Twój tyleczek skoro siedziałes koło niego… ;P Co wyście robili jak ja z lezbami tańcowałem co????? Te pedały ja sie normalnie na hetro chyba zrobie heheheh
Pozdrawiam
To z nich skorzystaj.
mi sie wydaje, ze na razie nie musisz korzystac
mam wrazenie ze radzisz sobie calkiem niezle
chyba poki mozna to trzeba liczyc na wlasna wewnetrzna sile
a co Cie nie zabije – to wzmocni (to oczywiscie przesada i uproszczenie, ale na „haslo dnia” sie nadaje)
O! to bardzo dobre motto, ” chociaz osobiscie wole te klasyczna nietzscheanska wersje „co nas nie zabije uczyni nas silniejszymi” – jak sam potrzebowalem bardzopomocy psychologicznej i ogolnoludzkiej to wlasnie to za moje motto przyjalem i przestawilem sie tylko i wylacznie na to aby tak zyc zeby byc silnijeszym…. tyle ze jesli tak zrobisz to przestrzegam bo konsekwencje potrafia byc duze… czlowiek sie zamyka w skorupie, robi sie egoistyczny i patrzy na swiat przez pryzmat siebie czasem za bardzo. tyle ze czasem nie ma sie innego wysjcia.
-> Mateusz Wrocław
Nadrobimy, nadrobimy :)
-> xawery
Nie, nie jestem wyobcowany. Mam mnóstwo cudownych znajomych. Nie mam po prostu przyjaciół. I tyle.
-> Jakub Wawa (sumerolog)
Oj Jakub, Jakub :) Nie nauczyłeś się jeszcze, że cioty się tak łatwo nie poddają?!
-> ja też lubię Mill’a ;)
Dajcie sobie spokój z tym brakiem seksu! Walę konia kiedy tylko mam ochotę. To mi wystarcza jako zaspokojenie. Naprawdę.
Nikomu nie każę nic udowadniać. Ja tylko stwierdzam fakty. Oni też doskonale wiedzą, że to co nas łączy to nie przyjaźń. Kocham ich i doskonale o tym wiedzą, ale nie są przyjaciółmi. Są cudownymi znajomymi.
-> Maćko Szczecin
Gadanie :P
Myśmy nic nie robili. A palnął tak, bo nie widział naprawdę mojego tyłka :)
-> Iga
Damy radę.
-> n
No ba! Wzmacnia mnie. Moja skorupka staje się coraz twardsza. Niedługo żadne niepowodzenie mnie nie ruszy :)
-> Jakub Wawa (sumerolog) 2gi raz
Egoistami jesteśmy wszyscy. Ten, kto twierdzi inaczej – kłamie, albo sam nie zdaje sobie z tego sprawy.
Ja naprawdę dam sobie radę. Z Bożą pomocą będzie lepiej niż było!
Mi już nawet niewanze czy to boza czy diabelska, bylem mial rozowe t-shirciki i blekitne japoneczki i dobrego fryzjera-styliste;D
Ppowiem Ci że jestes dziwny. Masz bardzo egoistyczne wyobrażenie o przyjacielu. Chciałbyś żeby ktoś się Tobą zajął. To bardzo złe podejście. Jesteś mocno zmulony i poprostu nieusatysfakcjonowany swoją osobą :/
Czyli dziwny przejaw egoizmu.
To było uzasadnienie dlaczego jesteś taki dziwny :)
Zajmij się czymś i znajdź jakąś panne.
Pozdrawiam, Rafał