Sylwester był. I chyba tyle.
To nie była najlepsza impreza mojego życia. Ot, potańcówka jakich wiele.
Już jak przyszliśmy, to kochany Kokon próbował nas oszukać. Do każdego biletu było 5 darmowych drinków. My o nasze musieliśmy walczyć. A przez to, że dołączyła do nas Agnieszka (znajoma Iwony i Anki) – ja zostałem bez drinków. Niby lajcik, bo i tak nie piję, ale za to musiałem sobie Colę kupować. Drobiazg.
Muzyka była okej, dużo ludzi. Byli oczywiście też Napalony i Jego Facet. Zgodnie z zapowiedzią pojawił się też Andrzej Warszawa. Miło było go poznać na żywo. Myślałem, że jest wyższy :) Ale poza tym sympatycznie. Koło 2 nad ranem dyskutowaliśmy na temat relatywizmu myśli naukowej i kwestii granic wolności słowa we współczesnym świecie oraz konsekwencjach płynących z obu tych zjawisk. To akurat było miłe mimo dość poważnych tematów. Sam Andrzej sympatyczny.

Gdy rozmawiałem z Andrzejem wcześniej jeszcze, zaczepił nas jakiś nieco starszy, ale sympatyczny pan. Coś tam się zgadaliśmy i oświadczyłem, że obciągam najlepiej w województwie zachodnipomorskim. Usłyszał to ładniutki młody chłopiec, który stał obok. Wtrącił się, chwaląc się, że ma 23centymetrowego penisa. Proponował, że mogę na nim spróbować. Na odczepnego powiedziałem, że wielu chciałoby żebym na nich spróbował, a nie z takimi jak on sobie radziłem.
Potem zdałem sobie sprawę, że powiedziałem tak tylko dlatego, że Andrzej Warszawa stał obok. Gdyby go nie było, pewno bym nie odmówił…

Moja pierwsza myśl w Nowym Roku chwilę po północy? I to będzie żałosne…
„Nie jestem tu sam, ale jestem tu samotny.” I to był powód dla którego mój humor zepsuł się dość wyraźnie podczas imprezy. Bo niby w ubiegłym roku na sylwestra byłem w to2 z Iwoną, Kaśką K i Anką R, ale miałem kogoś. Piotr był wtedy mój. Fakt, że daleko, ale był.
A teraz – nic.

Koło 3 pojawił się na imprezie Michał Warszawa. I teraz retrospekcja. Michała poznałem gdy poznawałem lepiej Ariela Warszawa. Poszliśmy raz z Arielem do Kokonu i pisałem wtedy, że spotkał tam dwóch swoich znajomych. Jednym z nich był właśnie Michał. On spędził z nimi cały wieczór, a ja po przeniesieniu się do Utopii poznałem Arka. Michała spotykałem czasem na jakiś imprezach. Ot, cześć i tyle. Ah… Michał ma 24 lata.
W sylwestra skończyło się na tym, że wylądowaliśmy w kiblu (damskim oczywiście) całując się. Sam nie wiem jak to się stało. Owszem, Michał jest ładniutki. Oczywiście szczuplutki niebieskooki blondyn. Czyli do ideału niewiele mu brakuje. No, ale takie zdanie miałem o nim wtedy gdy już się poznaliśmy. A od tamtej pory nic się nie działo, mimo że widzieliśmy się już na kilku imprezach.

No tak czy owak gdy dotarliśmy do domu (Renia i Gosia, czyli Zdziry z Kolonii wróciły ciut wcześniej, bo nie miały już siły), to Gosia oświadczyła, że Michał wygląda na fajnego chłopaka „na seksik, ale nie do związku”. No i tego się obawiam. Mam wielką nadzieję, że tak nie jest… Naprawdę wielką.

Rano stworzyłem wiersz. Drugi w swoim życiu i pierwszy jaki mam zamiar upublicznić. Nosi tytuł „Cuchnę”. Uwaga, oto premiera!

„Cuchnę”

Cuchnę zewsząd
i
chuj

Mniej wytrawnym fanom poezji chciałem zwrócić uwagę na dwuznaczność ukrywającą się w sformułowaniu „i chuj”. :) Poezja po kilku godzinkach snu w Nowy Rok.

Spotkaliśmy się w Nowy Rok o 19. Poszliśmy najpierw na jakąś kawę. Oczywiście nie sposób było nie spotkać znajomych. Tym razem Michał Rasmus był z jakimiś swoimi znajomymi. Zauważył mnie, podszedł, pogadaliśmy chwileczkę.
Potem poszliśmy z Michałem Warszawa do niego. Tam pogadaliśmy… a potem całowaliśmy się przez ponad 1,5 godziny. Do niczego więcej nie doszło. Czemu? Bo postanowiłem, że nie chcę. To znaczy, oczywiście, że chcę! Ale nie koniecznie na pierwszym spotkaniu. Jestem Cosmo i nie daję dupy na pierwszej randce. Raczej nie daję :)

Michał pytał czy ewentualnie mógłby do mnie wpaść na noc. Oczywiście, że mógłby! Ale powiedziałem „nie”. Nie ma tak łatwo. Zobaczymy o co mu chodzi.
Może i jestem debilem, że odrzucam propozycję „raczej niezobowiązującego” seksu z przystojnym chudziutkim blondynem, który zawsze mi się podobał… nie, wykreślam „może” na początku zdania. Ale tak chcę.

Dziś wysłałem mu SMSa. Nie odpisał. I może to będzie koniec tego epizodu. Cosmo zawsze radzi – daj facetowi 48 godzin na odezwanie się. Jeśli Michał przekroczy barierę Cosmo – wszystko będzie jasne.
Można marudzić, że uparłem się na to Cosmo… ale chyba muszę mieć jakieś autorytety w życiu? Może i marne. Ale i tak lepsze od większości homo-facetów. „Cosmopolitan” jako mój życiowy przewodnik… matko…

Dziś spaliśmy długo, potem sprzątaliśmy mieszkanie, pogadałem chwilkę ze znajomymi na GG i na GayLife’ie. Mój mail odczytali na antenie Radiostacji… Marnuję czas zamiast się uczyć!!!

Wypowiedz się! Skomentuj!