Jestem w domku. Odpoczywam na swój sposób.
Jazda pociągiem z Warszawy była tragedią! Nigdy więcej InterRegio o tej porze roku! NIE! Dobrze, że dużo wcześniej zarezerowaliśmy miejsca przez internet. Gdyby nie miejscówki, to całą drogę stalibyśmy jak idioci w korytarzu. A tak – siedzieliśmy w przedziale. Co prawda jechały z nami dwie panie i pan zza Buga, którzy swoją podróż rozpoczęli kilka godzin przed nami już w Lublinie, ale było okej. Gdyby nie mnóstwo bagaży, które były nad nami, pod nami i – co najgorsze – między nami. Wielka walizka, którą pożyczyłem od Anki, żeby przewieźć mój ukochany komputerek stała w przejściu, tamując całkowicie ruch. Miałem nadzieję, że wystawię ją na korytarz, ale tam kłębiły się tłumy, które w pozycji 'Miejsce’ wpisane miały 'korytarz’… Do Poznania było tragicznie! Dopiero potem zrobiło się luźniej.

W Szczecinie kolejna niespodzianka. Sprawdzaliśmy, czy są bilety do Warszawy na sylwestra, albo dzień wcześniej. Mam na myśli propomycje Super Bilety (powinno pisać się razem!!!). Pani sprawdziła dla nas pierwszą i drugą klasę, dla palących i dla niepalących, w przedziałowych, bezprzedziałowych, w oba dni, na godzinę 5:40 i na 10:30… I nic. Iwonce udało się wyrwać OSTATNI bilet na pierwszą klasę o 10:30 w przeddzień sylwestra. Kolejna tragedia.
Oczywiście już zamówiłem standardowy bilet na InterCity na 5:40 rano w sylwestra, ale jeszcze nie wiem czy mama da mi na niego kasę :) Oczywiście wyjaśnię, że nie miałem wyboru. Tzn. miałem – mogłem tłuc się InterRegio (ale bez Iwony chyba nie dałbym rady z komputerem), albo pierwszą klasą InterCity :) Wybrałem optymalnie.

Wczoraj i dzisiaj dzień spędziłem na wysyłaniu SMSów, kartek świątecznych i dzwonieniu. Postanowiłem, że zadzwonię do moich byłych facetów. W ten sposób pogadałem z Przemkiem, Piotrem i Tomkiem Szczecin. Zadzwoniłem też do Kamila Szczecin – bo chciałem. Wysłałem też SMSa do Arka Warszawa. No i dziesiątek innych osób.

Wczoraj wieczorem spotkałem się z Panią W. I prośba od niej do wszystkich czytających – nie pytajcie ją o tego bloga. Ona nic nie wie, naprawdę nic nie wie. :) Przekazałem zgodnie z jej prośbą. Pracowaliśmy nad warsztatami dziennikarskimi. Posiedziałem od 18:30 do 23… Ale sporo pracy za nami. Oczywiście jak zwykle nie obeszło się bez setek innych tematów, dygresji, odskoków i w ogóle rozmów nie koniecznie na ten temat. Było miło.
No i już wiem, że zaraz po Świętach czekają nas spotkania. Umówiłem się też do fryzjera na poniedziałek. Do salonu Elizabeth… Boże…

Miło być tutaj, odskoczyć od tego wszytskiego, co jest tam daleko. Nie myślę o sylwestrze, o ciotkach, o problemach w szkole… O niczym. Jestem tutaj, siedzę, piszę, gadam ze znajomymi, upiekłem 3 ciasta… jestem w domu rodzinnym. Brat właśnie odpakował prezent ode mnie – jego upragniona flaga Jamajki plus składanka CD mojego autorstwa z piosenkami, o które mnie prosił. Od serca.

Już po 14… na 17 mamy być na kolacji wigilijnej u cioci. Wyjątkowo u cioci. Doszło nam tylu członków rodziny w tym roku, że nie ma miejsca już u babci na takie uroczystości. A szkoda. No, ale trzeba iść z duchem czasu.

A teraz szczyt egoizmu. Złożę sobie życzenia wigilijne. A co? To mój blog – mogę!
Życzę więc sobie, żeby te Święta były radosne, bez kłótni i sporów. Życzę sobie, żeby powodziło mi się na studiach i w życiu prywatnym. Żebym odnalazł przede wszystkim spokój, a poza tym szczęście. Żebym znalazł zajęcie w jakiejś gazecie albo radiu, żebym nie musiał się martwić o to, że brakuje mi kasy pod koniec miesiąca i żebym miał zawsze miejsce, do którego mogę wrócić.
A! No i żeby nadal mnie czytano! Niech padają rekordy ilości odwiedzin w ciągu dnia :)

Wesołych Świąt.

Wypowiedz się! Skomentuj!