Oczywiście już się nie nudzę. Do wczoraj miałem bardzo zły humor. Sam nie wiem co go powodowało. Dziś już mi troszkę przeszło. Oczywiście pomogły zakupy. No, ale po kolei. To już tradycja.

Niedziela była jednym wielkim nic-nie-robieniem. Marzeniem było, żeby tak zostało jeszcze choć przez dwa dni.
Ale nie dało się. Wysłałem co prawda z własnej woli SMSy do wydawcy i naczelnej, że jestem w domu, ale nie musieli od razu dzwonić. W poniedziałek – telefon od wydawcy. Że chce się spotkać. Pomyślałem, że jest wkurwiony, że wyjechałem do Rewala bez znaku życia. Nie był. Był zmęczony i skacowany po jakims weselu. Czyli nie jest źle. Poza tym oddał mi kolejną stówę i zapowiedział, że w ty tygodniu jeszcze coś dostanę.
No w końcu!

Zadzwoniła do mnie też dyrektorka biblioteki miejskiej. Zaczyna mnie przepraszać za zamieszanie i prosić o wybaczenie. Nie wiedziałem o co chodzi, więc udzieliłem wybaczenia. Dopiero wydawca wyjaśnił, że chodziło o klisze, które od niej brałem i które oddałem następnego dnia. Pani odpowiedzialna za to poszła na urlop, nie powiedziała, że ja oddałem i wyszła afera, bo oni ich potrzebowali. I teraz mnie przepraszała. Powiedziałem, że „wszyscy jesteśmy ludźmi” i że mam u nich dług wdzięczności.

Na spotkaniu z wydawcą i naczelną dostałem już zlecenia. Poza standardem, którego mogłem się spodziewać – czyli rozpoczęciem roku takimi duperelami, dostałem jakieś spotkanie kombatantów i spotkanie w sprawie dożynek gminnych… Tak, zajmuję się tymi głupotami tylko dla pieniędzy. Owszem, lubię to, ale nie bawią mnie spotkania z okazji 85 rocznicy powstania Związku Inwalidów Wojennych RP… Bez urazy oczywiście.

Wczoraj wpadła też do mnie Ewka. Aleśmy sobie poplotkowali. Wiem już wszystko i jestem zadowolony. Wiem, gdzie Ewka idzie do szkoły (Szczecin, Collegium Balticum, politologia) i w ogóle wszystko wiem. No i Ewka potwierdziła chęć przybycia na imprezę pożegnalną w sobotę. I to mi się podoba!
Odwiedziła mnie także Iwona, która wrócila z Zakopanego, a oficjalnie razem ze mną wróciła właśnie z Rewala. No tośmy znów pogadali. I Anka Góralka powinna się szykować na to, że: 1. będziemy od niej pożyczać ubrania, 2. będziemy od niej pożyczać gadżety i dodatki do ubrań. Tak, Aniu, pogódź się z tym!

Potem jeszcze spotkanie z Danielem Reżyserem. Oczywiście, jak zwykle, służbowo-prywatne. Najpierw o premierze spektaklu, o festiwalu teatralnym… A potem zapytał czy mógłbym robić gazetę podczas tegoż festiwalu. Zgodziłem się pod warunkiem, że… znajdzie mi osobę do składania, która się na tym zna i robi to dobrze i nie będzie to niejaki Komór. Więc on szuka a ja czekam. Podczas dyskusji stwierdził, że chciałby mnie zmusić „do innej rzeczy”. Zapytałem jakiej – zabawa słowna miała podtekst seksualny. Stwierdził, że powie mi podczas festiwalu… Ciekawe, ciekawe…

Do gazety muszę oczywiście mieć redakcję. Iwona już się zgodziła. Bez problemu zagoniłbym Elkę i Emilę, które już kiedyś to robiły, ale nie chcę. Po tym, co w zeszłym roku odwaliły – mam je gdzieś.
Kaśka K… Chciała robić gazetę ale i ja bym chciał, żeby się włączyła. Oczywiście Anka R też. No, ale Kaśka nadal na mnie obrażona. Bo ona mnie źle zrozumiała. Na pytanie zadanie podczas rozmowy telefonicznej „Powiedz, do czego ja ci jestem potrzebna?” odpowiedziałem, że do niczego. W znaczeniu, że nie zawieram znajomości z ludźmi w jakimś celu. Są, bo są. I mają być tylko z tego powodu. Nie „po coś”. No, ale Kaśka K zrozumiała to, jako sygnał „nie potrzebuję cię, nie muszę się z tobą zadawać”. I jak tu jej wytłumaczyć, że to nie tak, skoro nie mam z nią kontaktu?
Może będzie w sobotę w Inferno. Pogadamy wtedy? Hmm…

Trochę posiedziałem wieczorem na czacie, poesemesowałem i dość wcześnie poszedłem spać.

Dziś zacząłem rano od spotkania w sprawie dożynek. Nudy. Jak zwykle zresztą. Potem szybka przeprawa do Big Stara. Szukałem jakiś fajnych spodni. Nie ma nic fenomenalnego. Jest jedna para okej, ale… to za mało. Potem po telefon. Kupiłem w końcu telefon nowy! Ta da! Co prawda to gówno, ale jak już dziś stwierdziłem – lepsze działające gówno od gówna zepsutego. Mam Motorolę C200. Dostałem przy okazji kartę Siplus z 30 zł na koncie. Wydzwonię i wyrzucę. No bo po co mi?

Kupiłem też prezent Ewie. No bo jak zwykle moja pamięć i wyczucie czasu sprawiły, że ona dała mi coś z okazji 1 września (16 rocznica naszej znajomości) i coś z okazji mojego wyjazdu do Wawy. Ewa… Oczywiście miałem nie otwierać odpowiednio do 1 i do 4 września, ale… wyjątkowo zrobiłem to wcześniej. No i dziś ja jej coś kupiłem. Nic wielkiego, ale… mam nadzieję, że będzie sympatycznie.

Muszę też kupić prezent Iwonie. W końcu 11 września ma urodziny. I w ten sposób moje 100 zł od wydawcy się rozchodzi… 1. 20 zł dołożone do telefonu, 2. 30 zł na prezent dla Ewki, 3. ze 30 zł na prezent dla Iwony. A nie ukrywam, że potrzebuję kasę, żeby kupić choć po piwie dla tych kilkunastu osób, które w sobotę wpadną dla mnie do Inferno. Pomocy?

Ważnym wydarzem dnia były zakupy. Brat zmobilizował mamę do wydatków. I poszliśmy. Ja od razu do sklepów, gdzie jeszcze nie byłem w poszukiwaniu upragnionych spodni. I znalazłem. Wrangler. Drogie jak cholera, ale mama dostała jakąś tam kasę zaległą z procesu, jaki wytoczyła pracodawcy, więc się zgodziła. Mam więc.
Potem jeszcze torba w Big Starze. No co? Musiałem mieć coś z nowej kolekcji swojego ulubionego producenta ubrań i dodatków. Więc mam. 85 zł to nie majątek, prawda?

Z karty 30-złotowej zostało już tylko 12 zł. Ponad 10 wydałem na dzwonki do telefonu :) A kolejne 10 zł poszło na rozmowę z Michałem Szczecin. No co? Chciałem, to zadzwoniłem. Nie ukrywam, że być może wpadnie do mnie w czwartek. Będzie mi baaaardzo miło. Chciałbym z nim pogadać. Bo on znów coś kombinuje. A ja nie chcę komplikować jemu życia. Nie wolno mi.

I tak mija mi czas. Nie napisałem jeszcze ani jednego tekstu do gazety. Nic a nic. Jutro będę miał zapierdziel. Miła perspektywa.

Dziś na Vivie usłyszałem piosenkę. Zapragnąłem ją mieć. I mam. Teraz chciałbym ją Wam przedstawić. Przeczytajcie/wsłuchajcie się w słowa. Ona IDEALNIE oddaje mój stan ducha. I’m single. That’s how I wanna be!

Natasha Bedingfield „Single”

Ah yeah that’s right
All you single people out there
This is for you

I’m not waitin’ around for a man to save me
(Cos I’m happy where I am)
Don’t depend on a guy to validate me
(No no)
I don’t need to be anyone’s baby
(Is that so hard to understand?)
No I don’t need another half to make me whole

Make your move if you want doesn’t mean I will or won’t
I’m free to make my mind up you either got it or you don’t

This is my current single status
My declaration of independence
There’s no way I’m tradin’ places
Right now a star’s in the ascendant

I’m single
(Right now)
That’s how I wanna be
I’m single
(Right now)
That’s how I wanna be

Ah yeah Uh Huh that’s right

Don’t need to be on somebody’s arm to look good
(I like who I am)
I’m not saying I don’t wanna fall in love 'cos I would
I’m not gonna get hooked up just 'cos you say I should
(Can’t romance on demand)
I’m gonna wait so I’m sorry if you misunderstood

This is my current single status
My declaration of independence
There’s no way I’m tradin’ places
Right now a star’s in the ascendant

I’m single
(Right now)
That’s how I wanna be
I’m single
(Right now)
That’s how I wanna be
I’m single
(Right now)
That’s how I wanna be
I’m single

Everything in it’s right time everything in it’s right place
I know I’ll settle down one day
But ’til then I like it this way it’s my way
Eh I like it this way

Make your move if you want doesn’t mean I will or won’t
I’m free to make my mind up you either got it or you don’t
'Til then I’m single

This is my current single status
My declaration of independence
There’s no way I’m tradin’ places
Right now a star’s in the ascendant

This is my current single status
My declaration of independence
There’s no way I’m tradin’ places
Right now a star’s in the ascendant

I’m single
(Right now)
That’s how I wanna be
I’m single
(Right now)
That’s how I wanna be
I’m single
(Right now)
That’s how I wanna be

Wypowiedz się! Skomentuj!