W domu ostatecznie
Trochę śmiesznie mi pisać, że „w końcu wróciłem do domu po wakacyjnych podróżach” skoro za jakieś 20 dni będę mieszkał już 530 km stąd… No, ale fakt faktem, że dziś wróciłem. Dokładnie o 11:55 wszedłem do domu. I dodam: w końcu.
Jestem zmęczony. Bardziej psychicznie niż fizycznie. Bo to był udany tydzień. Grupka mała – 12 osób, znane mi doskonale osoby w kadrze, więc w sumie zero stresów. Oczywiście na początku był bunt, że oni nie chcą radia komerycjnego, chcą audycje autorskie, ale… no cóż – musieli się poddać, bo miałem lepsze argumenty. Tak, argumenty – bo nigdy nie zbijam ich słowami, że „tak ma być i koniec”. Była dyskusja, ale ja ich przekonałem, że to ja mam rację.
Lubię ją mieć.
Na początku szło im marnie, ale pod koniec tygodnia robili świetne serwisy informacyjne. I to jest plus dla nich, ale i dla mnie. Mirka – opiekunka z pierwszego turnusu – miała złamany paliczek porksymalny (wewnętrzny) dużego palca u prawej stopy. Przez co oczywiście była unieruchomiona. Za to kierowniczka, która była potem, czyli znienawidzona przeze mnie Agnieszka P – chlała na potęgę. Przytyło się jej tak w ogóle od ubiegłego roku. Najgorsze jest to, że o ile ja pić teoretycznie mogłem (choć, co oczywiste, tego nie robiłem), to ona nie mogła a to robiła. No cóż – dupa prezesa w końcu może wszystko. Całe szczęście, że nic się nie stało, bo byłoby gorzej. Mieliśmy co prawda podejrzenie boreliozy i w ogóle, ale człowiek nie jest taki, coby sobie rady nie dał. Na szczęście fałszywy alarm.
Sam turnus był więc przyjemny. Wyjątkowo nie zależało mi na tym, żeby uczestnicy mnie polubili. Bo nie po to tam jadę – ja mam im coś przekazać. To coś przyda się im później i może wtedy docenią. Póki co – chyba nie pokochali mnie tak ostatecznie wszyscy. Byłem w pokoju z 3 chłopcami. Jedynymi zresztą na turnusie. Dwaj 16latkowie i jeden 13latek. Skupię się na tych dwóch pierwszych :) Jeden z nich – syn Miry zresztą – całkiem fajniutki. Szczuplutki, smukła sylwetka, ładne włosy i śliczne oczka. Wszyscy byli bardzo dziecinni w zachowaniu i to ich w jakiś sposób dyskwalifikuje (pomijając fakt, że byli hetero…). Drugi 16latek – Krzysiek – nieco bardziej „cielesny”, ale też tak przyjemnie. Sporo chodzili bez koszulki. I to plus dla mnie :)
Jeśli idzie o 13latka, to oczywiście nie interesował mnie jako obiekt seksualny, ale… był bardzo inteligentny i bardzo przypominał mi mnie jak byłem w jego wieku. Naprawdę. Podobne zainteresowania, podobne poglądy i podobne upodobania polityczne… Miłe to. Oglądałem siebie sprzed 6 lat :)
No i tyle, jeśli o obóz idzie. Nie ma co więcej pisać. Nie czuję takiej potrzeby. Mam 667 zdjęć, zaproszenie do Łodzi i do przyszłorocznej Potęgi Prasy… czego chcieć więcej? Jest mi okej.
Choć przez ostatnie 2 dni było inaczej. Miałem dość. Dość słuchania z sztucznym uśmiechem na ustach Agnieszki P zmyślającej i koloryzującej, dość wyjazdów, dość kąpieli po nocach w obcych kabinach prysznicowych, dość jedzenia w stołówce domu wczasowego Alf… dość po prostu. Chciałem do domu.
W trakcie wyjazdu rozmawiałem kilka razy z Przemkiem. A to ja zadzwoniłem, a to on… Miłe to. Nawet bardzo. Tym bardziej, że jak byliśmy razem, to chyba ani razu nie dzwonił do mnie z komórki. Jakie to dziwne – stajemy się sobie w jakiś sposób bliżsi, bo się rozstaliśmy…
Myślałem też sporo jak to wszystko się teraz ułoży. Sporo SMSowałem z Mirkiem. A dziś rozmawiałem z nim na GG. Robi się dziwnie i ciekawie. On twierdzi, że tęskni za mną i w ogóle mówi dużo miłych rzeczy. Chce po 24 września wpaść do mnie do Wawy na kilka dni. Zgodziłem się.
Tak, wiem jak to się skończy.
Właściwie to jestem na jakimś rozdrożu. Czuję to. Czuję, że teraz decydują się pewne ważne rzeczy w moim życiu. Sam nie wiem jakie i dlaczego, ale kurcze… nie wiem jak to wyrazić. Co mi się rzadko zdarza.
Zdecydowałem zlikwidować swoją kolekcję Backstreet Boys. 4 segregatory wycinków prasowych, plakatów, kartek pocztowych, naklejek, zakładek i innych gadżetów. Zbierałem je 8 lat. To jest 8 lat mojego życia. Oczywiście, że nadal jestem ich fanem. Ale chyba czas odkreślić przeszłość grubą kreską i zapomnieć o młodzieńczych, szalonych fascynacjach i bezkrytycznym patrzeniu na idoli muzycznych. Chcę to zamknąć przed wyjazdem.
Zresztą nie tylko to. Ale wszystko po kolei samo się wyklaruje.
Potrzebuję do fryzjera. Mam już za długie włosy po bokach i z tyłu. Czas to zmienić. Zrobiłbym sobie takie włosy, żeby mieć coś awangardowego na głowie, bo póki co moja awangardowość jest nieco naciągana. A propos – kupiłem sobie damski pasek w Rewalu. Jest boski. Ale mój obecny nastrój jest taki, że nawet nie chcę o tym pisać. Nie chce mi się po prostu. Tak to chyba niczym nie uzasadniony dół.
W sobotę impreza pożegnalna. Czas ruszać w świat. Chyba czas.
hmmmmm,,,,,juz rok sie znamy:)
Backstreet Boys?! To oni spiewaja jeszcze? :|
Wof, ich era minela razem z dinozaurami …
;)
-> Piotr
Wiem… wysłałem Ci przecież z tej okazji SMSa…
-> Mycha
I don’t know who you are… Ale to nieważne. Era Backstreet Boys nigdy nie mija! Keep the Backstreet Pride alive! I w ogóle sobie wypraszam! :)