-1-

No to jestem po rozmowie. I to jednej z najdłuższych rozmów, jakie miałem kiedykolwiek w życiu – nie tylko z Piotrkiem, ale z kimkolwiek. Od 13:30 do 21:00 gadałem.
Oczywiście mnóstwo w tym milczenia i zastanawiania się, ale tak czy owak. Zaczęło się od pogody („Jak dziś dziwnie – chyba będzie padało”) i na pogodzie się skończyło („Chciałbym zmoknąć”). Wiem już wszystko, co chciałem. Nic z tego.
Z tego, co zrozumiałem, to on nie chce teraz nic zmieniać, ale liczy na październik. Mam w dupie październik. W październiku sam nie wiem co się będzie działo. Ale chyba będę próbował nie myśleć o nim. To tak się da? CZy da się żyć bez myśli o Piotrku? Od tej pory bedę mówił do niego Piotr.

Powiedział wiele rzeczy dzisiaj. Że żałował i żałuje, że ma do mnie słabość, że miłością leczy miłość, że „kocha Piotrka, ale…”, że nie chce teraz nic zmieniać. Nic.

Jeśli nie chce nic zmieniać, to trudno. Dziwi mnie jego podejście. Stwierdził, że może w październiku coś zmieni. Powiedziałem, że nie wiem czy wtedy ja będę chciał coś zmieniać. „Trudno” – odpowiedział. I to ma być wyrazem tego, że jemu zależy? To ja nie rozumiem. Nic nie rozumiem.

Powiedział, że nie powie Piotrkowi o pocałunku. Ja Przemkowi oczywiście powiem. Już to zrobiłem (ale o tym za chwilę). Z jednej strony mówi, że to jego zdaniem nic strasznego i nie wyobraża sobie, żeby będąc w związku nie mógł pocałować czasem kogoś, a chwilę potem mówi, że obawia się o konsekwencje. Powiedział, że w tamtym momencie nie myślał o konsekwencjach, bo najważniejszy był pocałunek i chciał tego od momentu, gdy przyjechałem do stolicy.

Nie mogę go zrozumieć. Mam wrażenie, że czasem mówił coś wbrew sobie lub na odwal. Żebym dał mu spokój. Bo zadawałem trudne pytania. Ja zawsze zadaję (nie tylko jemu) trudne pytania. Ale oczekuję odpowiedzi. Rzeczowych ma się rozumieć. I w miarę takie dostawałem.
Powiedział, że jego Piotrek jest „nie pierwszy i nie ostatni”. Wtedy zastanowiłem się czy i ja nie byłem „nie pierwszy i nie ostatni”. Zapytałem czy w ogóle zamierza mieć „tego ostatniego” tak naprawdę na stałe. Odpowiedział, że tak. Mówił jeszcze wiele innych rzeczy. Nie mogę się teraz skupić na tym.

Poszedł spać. Prawie za każdym razem jak się gdzieś umawialiśmy to on szedł spać. Tym razem też. Na 40 minut. W tym czasie zrobiłem mu jeść i zacząłem robić kolację. Napisałem też SMSa, którego potem chciałem wysłać: „Szkoda, że Cię nudzę. Szkoda też jeszcze czegoś… Ale chyba szkoda już gadać. Myślę, że październik niczego nie zmieni. Nigdy” (taka mniej więcej była jego treść). Wysłałem tego SMSa kilka sekund po tym jak się rozstaliśmy na przystanku i on wsiadł do autobusu. Miał zadzwonić po powrocie do domu. Telefon milczy.

Wcześniej powiedziałem mu, że chciałbym żeby mnie pocałował. Stwierdził, że nie bo ja o tym napiszę. Gdy powiedziałem, że za późno (bo już napisałem) – stwierdził, że raz wystarczy. Raz całowanie i raz pisanie o tym. Ej no… to znaczy, że raz mu wystarczyło i koniec, czy co? I nic.
Ale ja nie będę czekał. Nie wiem jak to zrobię, ale serce podpowiada, że nie wytrzymam. No jak to? Nie wiem czy umiem. Już żałuję.

Dzwoniłem do Przemusia. Powiedziałem mu o tym, że całowałem się z Piotrem. Powiedział, że nic się nie stało! I mówił szczerze! Żartował, śmiał się. I mówił, że nie ma mi za złe i mogę się puszczać bez oporów i poczucia winy. Nie mam do niego siły. On jest niesamowity i kochany. Naprawdę nie wiem co powiedzieć na takie zachowanie. Ja go naprawdę nie doceniałem. Absolutnie. Misiek jest naprawdę niesamowity.

Najgorsze jest to, że już teraz czuję, że nie wytrzymam. Jestem słaby. Tak jak stwierdziła Kaśka K – mogę sobie postanawiać co chcę, ale wobec Piotra jestem bezsilny.
Kurcze… aż mnie to denerwuje. Jak mogę cokolwiek osiągnąć, jeśli już teraz wiem, że nie wytrzymam? Krzysiek (brat Iwony) powiedział, że on ze swoim byłym ma tak, że nie mógłby z nim być, ale wystarczyłoby żeby zadzwonił, a on już byłby u niego w łóżku.
Ze mną jest podobnie. Też wylądowałbym, ale mi się marzy związek. Taki prawdziwy.

Jestem głupi?

-2-

Powyższą blotkę napisałem zaraz po spotkaniu z Piotrem. Oczywiście potem złapałem doła. Bo to rozdarcie – racja serca a racja rozumu, jest straszne. Nie wiem jak sobie poradzę. I jeszcze dobił mnie Przemek mówiąc z największą szczerością, że on mi to wybacza, że rozumie i że nie będzie miał za złe. I choć brzmi to jak ironia, to on mówił to poważnie…

Wczoraj udaliśmy się więc na zakupy. Tak trochę bez celu. Zajechaliśmy do CH Reduta (Spotkajmy się na zakupach!) i CH BlueCity (to największe w Warszawie, w Polsce i w ogóle wielkie). Oczywiście w obu pustki. Nie wiem czemu. Fakt, że brakuje jeszcze sporo sklepów tam (Diverse, Reserved itp), ale ludzie przecież jeżdżą tam nie tylko po ciuchy, prawda? W BlueCity przytłacza wielkość, ale też fakt, że nie ma jeszcze zapełnionych wszystkich punktów. No cóż… mimo wszystko – kupiłem sobie coś! Zaczęły się pierwsze wyprzedaże, a ja nie mam koszulek i koszul z krótkim rękawem. Więc kupiłem za 29,90 jakąś koszulkę w Housie. Wróciliśmy padnięci.

A pod akademikiem spotkaliśmy… Piotra i Jolę Warszawa. Piotr coś tam mówił, że do nas wpadną, ale… jakoś wypadło nam to z głowy, a poza tym nie byliśmy umówieni na konkretną godzinę. No i tu niespodzianka – są.
Mieliśmy iść na imprezę koło północy, a już o 9:20 byliśmy gotowi. Szybko się ubaliśmy, wykąpaliśmy i ruszyliśmy na ósme urodziny Paradise’u!
Impreza w stylu wiejskim. Darmowy wstęp, szwecki stół, duży tort, darmowy szampan, występy drag queen. Wszystko okej, ale wkurwiłem się gdy ochroniarz przy wejściu (ten sam co zwykle jest!) zatrzymał nas i zarządał dokumentu tożsamości. No przecież ja nie noszę ze sobą! I musieliśmy się wrócić…

W klubie ludzie śpiewali „Sto lat”, sporo pili, trochę jedli… Ot, impreza. Piotr niby to przypadkiem co chwilę mnie dotykał. A jego dotyk działa na mnie… Najpierw starałem się być oziębły i chłodny, ale jakoś mi nie wyszło. Potem uległem i sam kilka razy go dotknąłem. To za rękę, to po torsie… Oczywiście miałem zły humor. Przede wszystkim ze względu na swoje postanowienie, po drugie z powodu świadomości, że i tak nie wytrzymam, a po trzecie – bo musiałem się wrócić po dowód.
Poznałem niejakiego Jarka, który jakby na mnie leciał. Ale dość szybko uświadomiłem mu, że mam faceta. Ale gadało się miło. Oczywiście – jak zwykle – odpowiedziałem na wszelkie, najbardziej nawet intymne pytania. Ja tam nie mam tematów tabu. Pytał co lubię w łóżku – powiedziałem. Pytał co już na czacie robiłem – powiedziałem. Pytał czy miałem seks analny – powiedziałem. No co? Nie mam tajemnic.

Potem poznałem niejakiego Bogdana. Pochodził z Ukrainy i tak w ogóle to był hetero. (tak, w Paradise jest sporo hetero) I Bogdan powiedział coś, co słyszałem pierwszy raz w życiu od hetero faceta – że jestem przystojny i mógłbym być modelem!!! Tak!!! Tak mi powiedział. Fakt, że całkiem trzeźwy nie był, ale na pewno nie był schlany i dobrze mnie widział.
Nie ukrywam, że to podbudowuje moje ego…

Widziałem najbardziej namiętną scenę w moim życiu! Na skrzydle drzwi wejściowych do sali tanecznej w Paradise całowała się dwójka chłopaków. Najpierw robili to po prostu namietnie, obejmując się i liżąc… Potem poruszali się w rytm szybkiej muzyki spleceni nogami (cały czas się całując)… Potem jeden z nich wygiął się do tyłu a drugi całował go po szyi (cały czas poruszali się rytmicznie)… cała scena była niesamowicie podniecająca. Potem przestali się całować, uśmiechali się radośnie (wręcz śmiali) i zeszli z parkietu. Jeden z nich spojrzał na mnie radośnie, a ja uśmiechnąłem się do niego.
Lubię zapamiętywać takie chwile.

Pod koniec imprezy (jak już zaczęły się pierwsze kłótnie i przepychanki) podszedłem do Piotra i Jarka, którzy siedzieli razem i pożegnałem się. Piotr zapytał czy wymieniłem się z Jarkiem nr telefonu albo GG. Powiedziałem, że nie bo nie zawieram znajomości na jedną noc. (Jarek stwierdził, że na pewno się jeszcze spotkamy) Piotr zapytał: „Nawet ze mną?” Odszedłem bez słowa, ale po chwili wróciłem i odpowiedziałem, że gdyby nie był pijany, to tak.
Poszedł za mną i (był już mocno podchmielony) chciał żebym poszedł z nim do kibla. Powtórzyłem, że gdyby był trzeźwy to owszem, ale nie jest. W końcu zrozumiał, cmoknął mnie w usta i poszliśmy z Iwoną do akademika.

Problemy na dziś: 1. Piotr, 2. jutro egzamin na politologię, 3. ciekawe co z odwołaniem na dziennikarstwo, 4. w co ja się ubiorę w sob na imprezę?

W piątek mamy iść do Igi i Karoliny, które mają nam wynagrodzić to, że Iga wtedy nie przyszła, gdy umówiła się ze mną i Piotrem na przystanku. Ciekawe jak to wyjdzie…
Na koncie w tel mam 40 gr. Dziś puszczę sygnał do mamy i jak zadzwoni to poproszę o kartę Simplus. Stan konta bankowego – 80 zł. Nie doszedł wciąż przelew od mamy i Kaśki. Ale dojdzie.

Zaraz kończę, bo w kafejce liczy się czas :) A ja muszę SMSy wysłać…

Wypowiedz się! Skomentuj!