Fire in your eyes
Oj, była impreza… Dużo się działo. Nawet powiem więcej: bardzo dużo się działo. Jakoś to tak bywa, że na jednej imprezie dzieje się tyle, co zazwyczaj dzieje się w czasie kilku(nastu) dni. Nie ma to jak zamknąć bandę pedałów w jednym lokalu i czekać co z tego wyjdzie po kilku godzinach.
Podstawowym problemem wczorajszego dnia – czy przyjedzie Iga Wawa? Oczywiście ze znajomymi. Mieli być koło 13:00. Przypuszczaliśmy więc, że będą koło 16:00. Ale o 18:00 wciąż nic. Iwona do nich dzwoniła, razem SMSowaliśmy… Okazało się, że oni wciąż są w Poznaniu i zastanawiają się czy w ogóle przyjechać! Nasz plan był taki, że oni przyjadą, wspólnie posiedzimy trochę u Iwony a potem ich automobilem udamy się do Szczecina na imprezę.
Odpada.
Dzwonię do Kaśki K, czy ma ochotę jechać z nami do Szczecina. Ona mówi, że nie za bardzo… Bo ona nie chce z Igą i w ogóle ona ich nie zna… Mówię jej, że Igi nie będzie! No to Kaśka K chce :)
Spotkaliśmy się z Kaśką K na dworcu. Lecieliśmy jak szaleni, bo późno się zorientowaliśmy, że czas już iść. Kaśka K była… lekko pijana. Wcześniej była u niej Anka R i pożądnie się pobawiły z butelką w tle. Na kilka sekund przed przyjazdem pociągu Kaśka stwierdziła, że ona nie jedzie. Nie ma to jak chumory pijanych ludzi. Wepchnęliśmy ją do PKP i pojechaliśmy.
Iga, jej Kasia i Piotrek Hetero mieli dojechać do nas w Szczecinie nieco później.
W pociągu – dramat. Oczywiście pozytywnie. Kaśka K wygłupia się z Iwoną, obie mają dobre nastroje. A już Kaśka szczególnie. I dobrze – zapowiada się udany wieczór. W trakcie jazdy zadzwonił do mnie… Tomek O! Pytal o mój egzamin z angielskiego. Wyjaśniłem, że nie udało mi się poprawić oceny. Mam 4, bo pisemny dowaliła mi taki, że musiałem zawalić. Ustnie się uratowałem jak zwykle na 5, ale… egzamin to egzamin. Mam 4. Przed wyjściem z pociągu, ukrywaliśmy się przed facetem, który siedział gdzieś z nami w przedziale, żeby broń boże nie zobaczył jak wyglądają ci debile, co się tak zachowywali.
Doszliśmy do Arcadiu$$a a tam – ludzi jak na lekarstwo. Tylko dwa stoły w całym lokalu bez karteczki „zarezerowane”. Jeden z nich już zajęty, więc wzięliśmy ten drugi. W trakcie drogi do Arca zadzwonił do mnie Maciek Szczecin, że będzie jednak szybciej, niż na początku planował. Bo miał iść na Wały Chrobrego i tam być na koncercie In-grid. Ale… było mu zimno,a poza tym jego znajomi go wystawili czy coś tam. Więc przyszedł do nas dość szybko. Całe szczęście, że stolik obok nas się zwolnił się zanim na dobre się impreza zaczęła. Mieliśmy więc jedyne dwa niezarezerowane stoliki!
Dość szybko ruszyliśmy z Iwoną na parkiet. Jak zwykle zresztą. Chwilę potem przyszedł Tomek Blondynek i Natal. Nie byli umówieni z nami, tylko z kimś innym. Jak się potem okazało – z tym Tomkiem, Aśką i… (nie pamiętam imienia tej drugiej dziewczyny… wiem, jestem straszny!). Ich też po jakimś czasie dostrzegłem. Tomek Drugi był ciekawie ubrany. Lubię zgrabnych facetów w ubraniach podkreślających ich kształty. A już białe ubranie… Mmmmm…
Nie zabrakło oczywiście Marcina Szczecin! Przyszedł i jak zwykle wyglądał ciekawie. Ale jeśli mam być zczery, to moja słabość do niego… osłabła. Nie to, żeby mi się nie podobał, bo jest ciekawy, słodki, zgrabny, dobrze się rusza i w ogóle. Ale… jakiś czas temu był w stanie zrobić ze mną co chciał – tak na niego reagowałem. Teraz to już chyba bardziej sentyment.
W pewnym momencie podchodzi do mnie Tomek Blondynek i mówi, że Tomek Drugi powiedział mu, że przed lokalem czekają na mnie jakieś dziewczyny. Po pierwsze dziwię się, że Tomek Drugi sam nie podszedł, ale wychodzę przed Arca. A tam… Gośka O! A jednak :) Wiedziałem, że jej się baaardzo spodobało w pedałowni. Przyprowadziła dwie koleżanki, postanowiły się przebrać i przyjść do nas. Oczywiście byłem wniebowzięty. Lubię sobie z Gośką pogadać.
Bo w ogóle tematem numer jeden, który poruszałem było… gdzie się depilować. Rady były różne. Żeby nigdzie, że tylko na klacie, że koniecznie pod pachami, że broń boże pod pachami, że wszędzie, że tylko się przycinać… Wniosek: na razie zostanę przy depilacji torsu. Mi to wystarcza.
Iga, Piotrek Hetero i Kasia rzeczywiście dotarli do nas. Pierwsze co – kupili w barze pół litra :) Pili, pili i pili. Spili Maćka Szczecin biednego, częstowali na prawo i lewo, Iga kupowała mi colę (nie dawałem się, ale raz kupiła i szybko mi wlała do szklanki, gdzie miałem końcówkę swojej Coli). Tak, wiem – mam nie pić Coli, bo się ochudzam. Ale w Arcu nie ma Coli Light!
Koło 23:30 dotarła drużyna Przemka. On oczywiście też. Wszyscy już nieco pijani, ale to normalka. Był oczywiście Karol Szczecin (zgodnie z tym, co wcześniej mi na GG zapowiadał) i jak zwykle był już dość mocno pijany. Impreza się rozkręcała, do lokalu przybywali ludzie, na parkiecie szalała Petronela i Lucesita. Nawet udało im się wciągnąć jednego chłopaka z publiczności na parkiet i całkiem go rozebrać… Bezwstydnice! ;)
A było na co popatrzeć ;)
Wszystko było ciekawe, fajne i naprawde dobrze się zabawa kręciła, aż do pewnego incydentu. Staliśmy z Przemkiem przy barze objęci. Całowaliśmy się, rozmawialiśmy i w ogóle miło. On się rozglądał po lokalu i nagle chyba kogoś zauważył, bo powiedział, żebym wziął od niego ręce.
I najgorsze jest to, że mówił poważnie. Fakt, że był pijany, ale… mówił poważnie. Wkurzyłem się. No bo co to ma znaczyć? Udaje przed kimś, że jest samotny czy wstydzi się mnie przed kimś? Nie rozumiem. Ja rozumiem, że można sobie różnie żartować, tym bardziej, że pedalaskie żarty są dość specyficzne, mocne i brutalne. Ale to było poważnie. Powiedziałem mu, że jestem poważnie obrażony. Chyba nie uwierzył, bo chciał znów się przytulać i całować. Ale na to się już nie zgodziłem. Powiedziałem, że ma mi wytłumaczyć co się stało. Na to on, że żartował.
Jak dla mnie to nie był żart. No i powiedziałem, że dopóki mi tego nie wyjaśni, to jestem obrażony.
Siedziałem przy barze i nie dawałem mu się całować. On wie, że jak żartujemy i jakiś żart jest za mocny, to się zgrywam i udaję obrażonego. Wtedy on mnie całuje i na tym polega ta „zabawa”. Zawsze całowaniem mnie obłaskawia. Ale nie tym razem. Po jakimś czasie odszedł od baru, a ja wciąż tam siedziałem.
Iga podeszła i robiła mi wtedy pranie mózgu. Już nie pierwszy raz tego wieczora opowiadała mi, że Piotrek to jest taki fajny i w ogóle i w szczególe. Mówiła – tradycyjnie – żebym rzucił Przemka, choć wobec niego była jak najbardziej miła. Akurat trafiła jeszcze na moment, że byłem zły na niego… I mi klaruje, że ona wciąż widzi mnie i Piotrka razem.
Kurcze… to dla mnie trudny temat, bo wiem, że wciąż coś do niego czuję. Obawiam się kolejnego z nim spotkania w czerwcu. Nie wiem jak zareaguję. Tzn. wiem, że na zewnątz będę zachowywał się normalnie, ale nie wiem co będzie się działo w mojej głowie i moim sercu.
Potem podeszła Gośka i pyta co Przemek zrobił. Nie chciałem o tym rozmawiać. Pytała też Iwona i też nie powiedziałem. Pod sam koniec imprezy pytała też Kaśka… Ale ja naprawdę nie miałem ochoty o tym rozmawiać.
Siedziałem więc przy tym barze, słuchając Igi, potem rozmawiając z Gośka i zaczepiając obcych ludzi, którzy koło mnie coś zamawiali z baru. Potem zacząłem jeszcze gadać z hetero barmanem, który specjalnie zaczął się ze mną drażnić, wypinając tyłek i pokazując nagi brzuch. Wredny był :)
Przemek wciąż podchodził i wciąż próbował mnie całować. To, co mnie zdziwiło, to fakt, że mimo wypicia takiej ilości alkoholu, wciąż miał pomysły na wymyślne igraszki językiem po mojej szyji i twarzy. Nie pozwoliłem mu całować mnie w usta. Bo się naprawdę zdenerowałem.
Teraz złość mi przechodzi. Analizuję dokładnie sytuację i może to już rzeczywiście ja jestem przewrażliwiony? Nie wiem. Ale dla mnie wtedy tak to właśnie wyglądało. Teraz, z perspektywy kilku dorbych godzin…
W ogóle to wczorajszego wieczora kilka osób w kółko powtarzało mi, że jestem zajebisty. Co nie zmienia faktu, że nie koniecznie w te słowa wierzę. Wiem, że jestem dość nietypowy jeśli chodzi o moje pedalstwo monogamiczne i wiem, że mam ciekawą osobowość, ale nie zmienia to faktu, że to bycia zajebistym brakuje mi jeszcze trochę wyglądu. Tak, wiem – zaraz się odezwą wszyscy, że wygląd nie ma znaczenia. Nie chce mi się znów zaczynać tej dyskusji, ale wygląd ma znaczenie.
Plan był taki, że przyjedziemy pociągiem i wrócimy autem. No, ale Iga i Piotrek Hetero – pili. Tak więc został tylko pociąg. 5:10.
Ale ja powiedziałem w domu, że wrócę o 4. Zapowiadało się niezłe zamieszanie w domu.
Maciek Szczecin wyszedł tak, że nawet go nie zauważyłem. Ponoć schlali go i wymiotował :) Oj, Maćko…
Iga, Kasia i Piotrek Hetero pojechali taksówką do swojego samochodu na parkingu strzezonym a potem udali się na stację. Tam mieliśmy się spotkać. Nie ma to, jak tłumaczyć pijanej Idze, że ma kupić trzy szkolne bilety i przejść na peron 4. Najpierw dwa razy tłumaczyła jej to przez telefon Iwona, ale dopiero jak ja jej powiedziałem dokładnie to samo, to stwierdziła, że ze mną można się dogadać, a z Iwoną – nigdy :)
Pożegnanie z Przemkiem było długie, ale dość chłodne. Na sam koniec pozwoliłem mu się cmoknąć w usta. Byłem naprawdę zły.
Poza tym – ma przyjechać do mnie w czwartek. Do tego czasu mam się dowiedzieć, gdzie gdzie jest Góra Lotnika i jak tam dojść. Bo Przemek chce tam iść nad jakiś staw, który tam jest. W drodze byłem wkurzony, bo Kaśka i Iwona były trochę pijane, a ja nie miałem humoru na głupie żąrty. Dość szybko musieliśmy iść, żeby Igę i towarzystwo odnaleźć na stacji (bo nie trafili na peron 4). Udało się jednak wszystko. O 5:00 zadzwoniła do mnie mama. Gdzie jestem? U Iwony. Zaraz będę wracał. Gdyby zadzwoniła kilka chwil później, to nie przeszedł by ten numer, bo na stacji zaczęli zapowiadać przez głośniki pociąg.
W pociągu dosiadł się do nas niejaki Andrzej, którego z twarzy kojarzyłem z Arca. Andrzej jest ponoć naszym szczecińskim Mister Gayem 2004. Ma jechać niedługo na finał ogólnopolski do Warszawy. W pociągu siara niesamowita! Dawno takiej wiochy sobie nie zrobiliśmy. Iga robiąca zdjęcia na stacji i w pociągu po prostu mnie zabiła :) Jej Kasia była jeszcze miarę nabardziej trzeźwa i obserwowała to wszystko. Swoją drogą – chyba się też coś pokłóciły. Foch jakiś był tak czy owak.
Dziś już Przemek mi tłumaczy wszystko w SMSach, mama uwierzyła chyba w ten kit o tym, co robiliśmy w nocy. Zaraz biorę się za opracowywanie tematów (muszę zrobić z 5!) a po południu – idę na święta majowe. Trzeba w końcu zarobić coś z artykułów!
To fakt! Impreza była przednia:D Cieszę się, że w końcu poznałam tych, których poznac miałam:)))
Pozdrawiam cieplutko Maćka, którego dziś pewnie moooocno głowa boli:P Ale tańcował nieźle:)))
Buzi dla Ciebie i do zobaczenia…pewnie nie za szybko…niestety:(
No jak zwykle nasze imprezki sa najlepsze, no a do tego byla zajebista muza.Ciesze sie ze znowu spotkalem sie z tymi wszystkimi zajebistymi ludzmi.
Dobrze sie bawielem haha do mometu o ktorym wszyscy beda gadac… czyli mojego pawia,ale co mi tam do uni weszlismy (to przeciez swieto nie? trzeba swietowac ) No fakt spilem sie niesamowicie, a pol roku temu mowilem ze wódy nie rusze no ale przyjedzie taka warszawa to przeciez stolicy nie odmowie hahah pozdrowionka dla wawy. ciesze sie ze was poznalem, jestescie super :).
pozdrawiam gosie (gocha nie dokonczylismy naszego zakladu z przyczyn mojej osobistej awarji haha nastepnym razem ci pokaze ty cieniaku haha). no i pozdrowienia dla wszystkich kochanych pedalow lub pol pedalow ;)
Hohohoh! To byla impreza… pomijajac wszystkie ekscesy – zajebista! Ja tez troche przesadzilem, czego efekty mam w postaci wyrzutow sumienia…bo chociaz nic zlego nie zrobilem, to moglem opanowac sie i inaczej poprowadzic sprawe.
W woli sprostowania byly Lussesita i Margerita!!!Petra skonczyla chyba z wystepami!
Nie spodziewalem sie tez, ze na parkiecie spotkam moja pania od w-fu z podstawowki!!!
Ogolnie rzecz biorac moje kontakty towarzyskie rozkwitly wraz z kasztanami, ktore (szlag by je trafil) zwiastuja nieuchronna MATURE!
Impreza byla jak trza! Kiedy „powtorka z rozrywki”
Pozdrowionka dla wszystkich, szczegolnie z LO2;-)
-> Gocha (Gośka O)
Tak, Maćka moooocno boli głowa :) Nie wiem kiedy się zobaczymy. Wstepnie zaplanowałem wypad na 21 maja. Wszystko zależy od terminów matury. Oby się udało.
-> Maćko (Maciek Szczecin)
Ty i Twoje świętowanie… A teraz przez pół roku znów bez alkoholu?! :)
Nie, no lepiej jest zatruć się raz na pół roku i nie pić poza tym niż pić co wieczór. Muszę mężowi to powiedzieć :)
Jaki znów zakład?!?! Ja też chcę wiedzieć!
-> BlondyneK (Tomek Blondynek)
Ty często masz problemy z opanowaniem się ;) Ale nie przejmuj się – cokolwiek poszło „nie tak”, na pewno się ułoży!
Masz rację… Margerita :) Ja zawsze myliłem ich imiona. Sam nie wiem czemu.
Twoje kontakty zawsze kwitną! A pni od wuefu to sama radość!!!
Kiedy powtórka? Patrz odpowiedź do Gośki :)
Nie rób ze mnie alkoholika :) Oby więcej takich imprez – zwłaszcza, że większość znajomych ma luki w pamięci (włącznie ze mną). Pozdrawiam wszystkich!
no niezle, niezle.. impreza jak niekoncząca sie historia. Czytam Cie wprawdzie dopiero od kilku dni, ale juz wrosłem w Twoje słowa.. bloga dodaje do ulubionych. pozdrawiam.
Drogi Kolego!!!Druga koleznaka Tomka to…Emilka-zapamietaj w koncu ;-)
Impreza byla na prawde baaardzo udana!!!:-)
Pozdrawiam
-> Karol Szczecin
Ja nie robię z Ciebie alkoholika – Karolinka, Ty już jesteś alkoholik! :)
Ja nigdy nie mam luk w pamięci. Ale wiesz co… czasem żałuję, że nie mam.
-> ego
Każda impreza jest jak niekończąca się historia. I chyba o to chodzi. Bo życie jest za krótkie, żeby się nie bawić.
Trzeba tylko umieć znaleźć granice.
-> milka
No postaram się zapamiętać. Ale ja naprawdę mam z tym zawsze problemy. Imiona facetów wchodzą mi bez problemu…
Imprezy pedalskie są prawie zawsze udane. :)
Mariusz zalozylem sie z gosia, ze ja wytrzymam dluzej na pariecie od niej ,ze ona wymieknie. No ale kiedy to sobie zrobilismy przerwe na piwko to na piwku sie nie skonczylo haha. Najpierw Iga mnie podstepem haha (pozdrawiam goraco Iga :) a pozniej Twoj Przemcio ,tak przemek dal mi szampana! jak by wiedziel ze lubie i sie skusze :). No i nie dokonczylismy naszego zakladu, bo sie narąbałem i nie pokazalem jej ze jestem leprzy :) ,ale spoko bedzie okazja i ja jej pokaze jak pedaly sie bawia :) (pozdrawiam gocha)
A no i jeszcze jedno : KASIA kochanie wybacz mi ,ja niechcialem przeciez wiesz hahah kogo jak kogo ale ciebie. wybacz wybacz wybacz !!! No niebadz taka! Ej no Mariusz powiedz jej cos!!! To bylo niekontrolowane, sam tez ucierpialem i to niezle (kurwa ludzie gapili sie mnie jak na jakiegos zura jak wracalem do domu w miescie) Na miascie w torebce papierowej na glowie bede chodzil chyba.
Oczywiście Maciusiu, nie masz szans ze mną na parkiecie i jeszcze Ci niebawem to udowodnię:D Póki co czeka mnie ostre zakuwanie do przeklętej matury, ale jak to się tylko skończy, przekonasz się, kto jest mocniejszy:P
Pozdrawiam wszystkich:)))
lacze sie z oba w imprezach mimo ze jestem daleko, ostatnio tez sie niestety zbyt dobrze bawilem i niestety bardzo wyszlo z tego cos zlego
-> Maciek Szczecin
Oczywiście, że nie wytrzymasz dłużej niż ona :) To kobieta! Nie wiesz, że kobiety są bardziej wytrzymałe?!
Dlatego ja też jestem zawsze dłużej niż Ty :))))
Maciek… ludzie się tak gapili, bo wtamtym konkretnym momencie… byłeś żulem :)
-> Gośka O
Nie przesadź tylko z tą nauką do matury!!! Ileż można?!
-> Jakub Wawa (sumerolog)
Jeżu Kriste! A co się stało? Ja się zaraz wszystkiego od Ciebie dowiem (mam nadzieję). SMS już poszedł.
A w czerwcu pobalujemy razem! Będziesz w Wawie na paradzie?
Maciuś, skarbie, ja już dawno o tym zapomniałam… Dobrze, że pralkę w hacjendzie mojej posiadam, tylko szkoda, że się jej boję… No nic… Mamusia wypierze… Ale kto mi kurwa zajebał fajki??? Zapierdolę następnym razem… Gosiu, mam twoją krzywą warę, w sensie, że szminkę Nivea. Na razie używa jej tylko Mariusz… Oddam przy najbliższej okazji. Tak w ogóle to sie nie pożegnałam z tobą nawet nie zauważyłam jak wyszłaś… Przepraszam… Pokora. Ja już nie będę… Aha! Mariusz, zmień tą piosenkę, ona jest najsłabszym ogniwem…
To jak na końcu dodam, że mnie dupa bolała… I nogi dobijały… I skłonu zrobić nie mogłam. A co to znaczy?! A to znaczy, że była dobra zabawa!
Już macham z Warszawy, z bólem żołądka, snami o pasztecie i w ogóle…;)
Powtórka z rozrywki będzie – stolica zapowiedziała odwiedziny w lato. Maciuś, szybuj kondycję, coby KaHa na tym nie ucierpiała;)
PS Jechałam ze Szczecina do Warszawy 26 godzin…
:*
Czemu Kaśka,nie chciała jechać do Szczecina,przez nasz? No nieźle!
Dziękuję,skończyłam!
Witaj Siostro u nas w Rz-owie kasztany tak zakwitly ze matura moze byc juz jutro…:-) mamy jeszcze to szczescie ze je widzimy poniewaz wymieraja…:-( Dzis cudowna pogoda upal i spotykam sie z Moim Aniolem zreszta robimy to prawie codziennie:-)…a mnie kiedy zabeirzecie do pedalowni na impre…pozdrowienia dal Igi i Iwony za przewodnicwo w pazdziernikowym wypadzie;-)))CALUJE i do hmmm…zobaczenia…:-)))