Właściwie to jestem po maturze. Miałem już wczoraj coś napisać, ale nie było jakoś chwilki wolnego czasu. Nie to, żebym był bardzo zajęty, ale… z mobilizacją różnie bywa.

No więc napisałem tę przekltą historię. Wybrałem temat 3 – analiza tekstów źródłowych. Niby pójście na łatwiznę, ale nie do końca… Po prostu inne tematy były dość trudne. Pierwszy – o kulturze średniowiecza. O tym się na historii nie mówi. Owszem, na języku polskim, ale ja się w ogóle nie przygotowałem z polskiego :) Drugi dotyczył demokracji szlacheckiej i XVII wieku na tle Eurpy, czyli okresu o który modliłem się, żeby go nie było…
No więc został mi 3 – porównanie niepodległości Polski w 1918 i 1945 roku.

Ależ było ściąganie… Tzn. ja nie, bo i tak ściąg nie miałem (za co mnie Iwona opierdoliła dzwoniąc wieczorem), ale ja jestem krótkowidzem – nie widzę ściąg, a raczej tego, co jest na nich napisane. Inni natomiast po pierwsze świetnie widzą, a po drugie – mieli ściągi. Ja natomiast dyktowałem siedzącym wkoło mnie historykom. Sam byłem w czwartej ławce, czyli bardzo blisko komisji.
Oni chyba jednak specjalnie przymykają na to oczy…

Największy kłopot sprawiły mi (i wszystkim) biografie Stalina, Bieruta, Tuchaczewskiego i Piłsudskiego (do 1918 roku!). Najpierw liczyłem na pomoc nauczycieli, ale dyrektorka się wkurzyła i zabroniła im chodzić po sali. Łazili tylko nauczyciele innych przedmiotów. Więc postanowiłem sam coś wymyślić. Wymyśliłem :) Nie wszystko dobrze (Bierut nie był jednym z inicjatorów ataku sił Układu Warszawskiego na Węgry w 1956, bo zmarł pół roku przed atakiem…), ale coś mam.

No i po 3 godzinach pisania – wyszedłem. W komisji przyjmującej prace była moja polonistka… Tak, pogadaliśmy o mojej pracy z polskiego :) Stwierdziła, że praca bardzo ładna (już przeczytała!!!) „co nie znaczy że na szóstkę”…
Znaczy, że piątkę mam na 100%? No mam nadzieję. Mówiła, że jeszcze się zastanawia nad oceną. Jestem jednak spokojniejszy.

Jak będzie z historii? Chcę 4! Choć Jakub Wawa twierdzi, że muszę mieć 5 :) Ale po co mi?

Popowrocie do domu przebrałem się, posiedziałem chwilkę i… poszedłem do szkoły. Byłem umówiony na wywiad z dyrektorką (no co? matura maturą, ale zarabiać trzeba…) Pogadaliśmy sobie bardzo miło i jak zwykle zeszliśmy na tematy prywatne… Znowu mnie chwaliła. Ona chyba to robi specjalnie? Chce, żebym miło o niej pisał ;) Nie, no… żarty żartami, ale rzeczywiście znów sobie pogadaliśmy.

Potem porozmawiałem z bibliotekarą, wyjaśniając jej zarys mojej pracy z polskiego i wtedy stwierdziłem, że to właściwie już koniec rozmów o maturze. Już mi się nie chce.

Wczoraj dostałem pierwsze kilka tematów opracowanych przez Panią W na moje studia… Troche mi głupio, że ją tak wykorzystuję. Wiem jednak z drugiej strony, że sam nie dałbym rady. Dlatego część robi Pani W, część pomaga Kaśka K… jakoś to będzie, prawda? W sumie mam już prawie 40 tematów gotowych. A jest ich 130. Można powiedzieć, że 1/3 już za mną.
Byle do 10 czerwca…

Gośka O była na imprezie w pedałowni! Niby nic w tym dziwnego, bo już ją tam dwa razy wyciągnąłem, ale… była sama! To znaczy nie tyle sama, co z samymy heterykami! Ha! Wiedziałem, że pedałownie uzależniają, ale żeby też hetero?! :) Hie hie :)
Jednak każdy pedał i każda kobieta wie, gdzie można znaleźć naprawdę przystojnych facetów.

Napisałem już wszystkie teksty, wysłałem wszystkie fotki – pozostaje mi czekać na gazetę. Muszę zająć się za to gazetą szkolną i dlatego jutro zrobię zebranie redakcji. Czas zebrać ich do kupy, wybrać tematy i wziąć się za pisanie. Muszę zdążyć wydać ten numer no i numer „na wakacje”, czyli czerwcowy. A skoro 10 czerwca mam wyjechać… To jednak trzeba się spieszyć.

W sobotę o 8:00 pierwszy egzamin ustny – z WOSu. Wszystko fajnie, tylko czemu w sobotę i czemu aż tak wcześnie?! Eh… biedny ja.
A tak z prywantego bardziej życia to chciałem powiedzieć, że jestem niewyżyty seksualnie. Co ja wczoraj na czacie wyrabiałem… nie wiedziałem, że jestem zdolny aż do takich perwersji!!!

Wypowiedz się! Skomentuj!