Tarkan – Dudu, czyli trudne dni do niedzieli
To brzmi jakbym miał miesiączkę :) Nie, nie mam takowej. Po prostu autentycznie znów mam zapiernicz. A nie ukrywam, że miałem wielką nadzieję odpocząć w ten weekend. Oczywiście nic z tego… Okazało się bowiem, że w sobotę… Ale może zacznę od początku.
Wczoraj poszedłem do szkoły rano. Miałem na 11:00 a już od 9 byłem w budynku. Miałem być wcześniej, ale zaspałem. Najgorsze jest to, że nie obudziłem brata do szkoły – a to wiązało się z ochrzanem potem od mamy po południu i tym, że teraz jak mnie budzi, to już tak, że muszę stać na baczność. Nie wystarczy, że leżę świadom. Eh, te mamy…
Na raz musiałem kserować gazetę, zszywać ją, wycinać kupony, wrzucać kartki i kupony i rozwieszać po szkole plakaty… Oczywiście, że to niewykonalne. Więc plakaty wieszała Anka R (dobrze, że się pojawiła) a kupony wycinała koleżanka z klasy. Miałem więc mniej do roboty. A tak z ciekawostek – w gazetach była kartka pocztowa z poparciem ustawy o rejestrowanych związkach partnerskich. Oby choć ze 3 osoby ją wysłały. To już będzie sukces. Gazeta jest więc w sprzedaży.
Zgodnie z zapowiedzią – pisałem konkurs z historii godzinę po wszystkich. I wbrew moim oczekiwaniom – dotarły do mnie informacje jakie będą pytania. Co nijak miało się do mojego zachowania. Broń Boże – niczego nie sprawdzałem. Miałem na głowie wydanie gazety, a poza tym tak mi zależy na tym konkursie jak na tym, żeby dzisiaj w Banglapurze temperatura nie spadła poniżej 15 stopni Celsjusza. Znaczy – wcale.
Na lekcjach, owszem, byłem. Na dwóch historiach i na WOSie. Przed historią zgłosiłem, że nie jestem przygotowany – temat mam do zaliczenia. A na WOSie oddałem głupi referat i zagadywałem faceta. Miło było. Lubię tę lekcję z nim. Bo nie dosyć, że się wyrabiamy, to jeszcze jest czas na aktualności i ploty. Niezły jest w tym :)
W trakcie historii wpada Pani od PO. Jest jednocześnie Przewodniczącą Młodzieżowej Rady Rejnowej PCK. A ja jej zastępcą. Żebym może pojechał w sobotę do Szczecina na podsumowanie pracy, bo ona nie może. No cóż… Dobrze, pojadę. Skoczyła na mnie, uściskała mnie (boshe! czy to nie molestowanie?!) i powiedziała, że w piątek dostanę wszelkie materiały. Eh… Ja mam miękie serce.
Po lekcjach gadałem z Kaśką K. To nasza pierwsza rozmowa od… tygodnia? Kaśka K nie była w najlepszym stanie przez ten czas. A ja się do niej nie odzywałem, bo czułem, że musi być sama. Choć widziałem, że jej ciężko. Czasem z pewnymi sprawami musimy się sami uporać, prawda? I nie wiem czy już lepiej, bo sama nie potrafiła odpowiedzieć na to pytanie, ale postępem jest nasza rozmowa.
Potem poszedłem do Daniela J – reżysera. Pogadałem z nim o najbliższych Dniach Teatru (do gazety) i… miło było. Lubię z nim rozmawiać. Cały czas mam wrażenie, że on bardzo waży słowa i ma jakiś ukryty plan i sens w tym, że coś mi mówi a czegoś nie. Takie mam wrażenie.
W nocy dokończyłem teksty i wysłałem je razem z fotkami do wydawcy. Dzwonił do mnie wcześniej, zapowiedział, że następnego dnia zapłaci mi zaległą kasę (100 zł) i mówił, że ogólnie jest dobrze. Nie, no to pozytywna informacja – jak on ma dobrze, to pewno ja też będę miał :)
Dziś rano poszedłem do szkoły dosłownie na 7 minut. W tym czasie wywiesiłem ogłoszenie, przekazałem informację do radiowęzła, zaniosłem dyrektorce scenariusz Studniówki (ona je zbiera a ja dawno miałem zanieść), zapłaciłem fotografowi swojemu, doniosłem gazety do sklepu, pogadałem z bibliotekarką i zabiłem wszystkich swoim nowym image :) Miałem nowe spodnie i nową koszulę.
Wszystko w 7 minut.
Potem pojechałem do Szczecina na konkurs. „Ekonomia szansą na sukces”. Musiałem odpowiedzieć na 3 pytania wylosowane przeze mnie. Leasing pośredni a bezpośredni, cechy BOOMu i po co się tworzy holdingi. Nie, no miło :) Dostałem w sumie 10 pkt. na 15 możliwych. Było 30 osób a 9 z największą punktacją walczyło o 6 indeksów na Uniwersytecie Szczecińsakim. Byłem 10ty… Tak, zabrakło mi 1 punktu.
Ale najfajniejsze jest to, że nie jestem smutny. W ogóle mi na tym konkursie nie zależało. Tym bardziej, że ekonomia i ja… to trochę nie tak. Więc zero stresu. Wybiłem się, bo jako jedyny facet byłem nie w garniturze :) Lubię błyszczeć ;)
Po powrocie do domu miałem wymianę SMSów z Jakubem Wawa któremu bardzo miło skomentowałem bloga. Doszło do tego, że rozmawialiśmy o tym, czy powinienem go zgwałcić ;) Nie, no ja nie mam nic przeciwko. A poza tym… podał mi nazwisko! Przeszedł test :)
Po krótkiej drzemce – wyskoczyłem po zaległe pieniądze (dostałem) i do fotografa. Potrzebowałem rachunek na Warsztaty, żeby zamknąć rozliczenie. Wystawił mi na kilkadziesiąt złotych więcej niż naprawdę będzie to kosztować. Jak to dobrze, że on VATu nie płaci :) Pogadałem z nim jak zwykle jakąś godzinę… Lubię go :) Jest tak fajnie wyluzowany.
Wieczorem zabrałem mamę na pizzę. Kiedyś obiecałem jej, że za pierwszą wypłatę ją zabiorę. Obiecałem jej to jak już byłem po pierwszej wypłacie… Poza tym to już druga moja wypłata PO tej obietnicy. Ale się liczy :) Poszliśmy, zjedliśmy pyszną pizzę (hawajska… uwielbiam!) i było miło.
Wieczorem trzy rozmowy na GG: Mateusz Wrocław, Tomek Blondynek Szczecin i Iwona. Z Mateuszem miło i w ogóle, ale postanowiłem zrobić standardowy test na nazwisko. Nie przeszedł… A najgorsze jest to, że… się tego spodziewałem. Nie wiem czemu – takie miałem przeczucie.
Tomek Blondynek Szczecin załamany. Bo z kimś-tam zaczął kręcić a ten ktoś wrócił do byłego właśnie. Eh, pedalskie relacje są trudne. Ale znów to powiem – wiedziałem, że tak będzie. Tomek, nie załamuj się! Jaja w garść i do przodu! Trzeba pokazać światu kto tu rządzi.
Z Iwoną krótko, ale obiecała maila. Poza tym uruchamia gazetę w tym swoim kolegium. No i słusznie! Tylko co tak późno?!
Iga obiecała wysłać mi wkońcu książkę, którą ostatnio zostawiłem w Wawie… No ja myślę! W końcu!!! Aha – tak poza tym to Iga ma teraz telefon w Heyah :) Szkoda, że Tlen jeszcze nie obsługuje bramki Ery na Heyah…
Rozmowa mamy (M), duzegoformatu (tak to ja) (D) i sąsiadki (S).
M: Musisz iść do fryzjera.
D: Jeszcze nie… [chcę iść gdzieś za tydzień – dop. mój]
S: Idź do tego Elizabeth! [to jakiś salon…]
D: Ja chciałem iść do tego Piotrka… [to taki stylista, co jest łądny i ponoć dobry]
M: No to on tam teraz pracuje!
D: Taaaak?!
S: No – o i ten Krystian.
M i D: Jaki Krystian?!
S: No ten gej!
Zgadnijcie, gdzie pójdę do fryzjera :))))
Dziś dokładnie się wydepilowałem. Po co? Ha! Jutro mam komisję wojskowo-lekarską :) Więc muszę się pokazać z najlepszej, ciotowskiej strony. Niech wiedzą z kim mają do czynienia! Cioty rulez!
W związku z tym nie idę jutro do szkoły. A gdybym był, to i tak siedziałbym na widowni przeglądu teatralnego jaki się odbywa, bo muszę coś z tego napisać do gazety. A nawet jeśli tego by nie było, to poszedłbym do innej szkoły jako reprezentant naszej, żeby oglądać finał konkursu o Unii Europejskiej czy coś tam.
Nie ma to jak być mediami :)
TEST???
Grrr,… nie lubie byc poddawany testom bez mojej zgody;D
ale niech juz ci bedzie, najwyzej ebdziesz wiedzial jakie ma nazwisko facet ktorego zgwalcisz;D
swoja droga to ciekawym co bedziesz mial na glowie po tym gejowskim fryzjerze;D
u mnie w pozna… eee… znaczy w poznaniu, gdzie keidys mieszkalem jakos malo jest TAKICH fryzjerow;D albo moze ja sie strzyge w nieodpowiednim;D buziaczki
Kochana, na to, że tak późno gazeta rusza jest tylko jedna odpowiedź: tak późno założyłam spódniczkę! (hehe)
Ale rusza: to najważniejsze.
No:D
Komisja lekarska..
Pół dnia spędziłem i otrzymałem E :)
Warto było dla kilku chwil wielkiej improwizacji i ściemy :P
-> sumerolog (Jakub Wawa)
Wiem już jak masz na nazwisko… A czy zgwałcę – jak się postarasz, to może ;)
A co do fryzjera… mam nadzieję, że on w końcu zrealizuje wizję fryzury jaką mam od pół roku, a któej nikt nie umiał mi zrobić.
-> Iwo
No ba! Jasne, że najważniejsze, że w ogóle! A to foto chcę zobaczyć :)
-> Mały Poeta
Ja o komisji jeszcze napiszę (next blotka), ale… fakt, że cały dzień w plecy :)