Lubię ten moment. Ja i kartka papieru – sam na sam. Nic mi nie przeszkadza, nie zakłóca moich myśli. W tle leci muzyka – taka, na jaką akurat mam ochotę. Ona pomga. W skupieniu, w wejściu w nastrój, w pisaniu. A to pisanie to z jednej strony jakiś już obowiązek, z drugiej – paląca potrzeba. Gdy nie mogę akurat danego dnia pisać, to czuję się źle. Martwię się, że coś przeoczę, że pewne emocje mi umkną. A po to stworzyłem 30 maja 2003 swój blog – żeby spisywać emocje. Oczywiście piszę o wydarzeniach, bo one są powodem lub efektem tych emocji. Bez wydarzeń nie byłoby emocji. Tak jak i bez muzyki…

Dziś znów myślę o Piotrze. Czemu? Hmmm… Mija miesiąc. Dokładniej, to wczoraj minął. Już? Dopiero? Nie wiem. Nie potrafię do końca zdefiniować to, co teraz czuję. Jednak słowa to czasem za mało. To nie są na pewno negatywne emocje. Nie mam i nie miałem ich nigdy w stosunku do niego. W ogóle boję się negatywnych emocji. Więc w tle leci Celine Dion „Falling into you” a ja się zastanawiam, czy rzeczywiście ja w niego „zapadłem”. Czy jest tak, czy może jak mówił Sebi, że to pociąg do tego co znane, co pewne. Nie wiem, nawet o tym nie myślę. Próbuję wymyślić co czuję.
Ale każda minuta przynosi zmianę. Czasem mniejszą, czasem większą, ale jednak.

Zapaliłem sobie świeczki. Dawno tego nie robiłem. A szkoda.
Świeczka uspokaja, prawda? Moja mama nie lubi świeczek. Twierdzi, że one zabierają mi niepotrzebnie tlen z pokoju i w ogóle co to za zwyczaj, żeby palić świeczki?!
Nie wiem co to za zwyczaj. Ale lubię świeczki. Czuję się przy nich chyba bezpieczniej. Jakoś tak… pewniej? To głupie, ale tak jest. „Świeczka gwarantem bezpieczeństwa”… Ja mam teraz 5 zapalonych, więc bezpieczeństwo niesamowite.

No, ale czas powrócić trochę do przeszłości, bo nic nie pisałem od czwartku. W piątek w szkole ważne wydarzenia. Najpierw sprawdzian z historii, do którego postanowiłem się nie uczyć, wierząc, że trafię na pewno któryś z 7 tematów jakie zaliczałem i które umiem. Oczywiście, że trafiłem. Dwa były z tego zakresu, a jedno spoza ale i tak bym napisał. Jeśli to kogoś interesuje, to wybrałem „Zjednoczenie Niemiec”. Poszło mi dobrze.
Oddał też próbne matury. I uwaga, uwaga… 4. Czyli tak jak się spodziwałem, tak jak bym chciał i tak, jak przygotowałem wszystkich. Ale – była jedna 5! A to już szok. Fakt, że Anka R tylko o 2 punkty przekroczyła próg, ale jednak jej się udało. Jedynie jej.

Na polskim to samo – oddawała matury próbne. I co? Ano dobrze poszło, bo 5+ dała. Nie ukrywam, że dla mnie to ciut mało. Tak, mam chore ambicje na 6. I liczę na to, że jednak na normalnej maturze te 6 dostanę. Bo na próbnej jedną postawiła – Kaśce R. Fakt, że pracę miała ciekawą (głównie ze względu na formę, choć treść też wciągała). Zrobiła to, co lubię najbardziej. Znała jakiś utwór, ale nie znała autora, więc wymyśliła go sobie. Tak samo zrobiła z jednym cytatem. I słusznie. To jest nie-do-sprawdzenia, a polonistom się podobają rzeczy spoza materiału. Nie ukrywam, że miałem tylko 1 lekturę wykorzystaną, bo ja lektur po pierwsze nie znam, po drugie nie lubię a po trzecie – są ciekawsze książki.
No więc mam 5+.

Po lekcjach poszedłem do starosty. Och, jak było „ą ę”, „bułkę przez bibułkę”… Wszyscy radości, uśmiechnięci, gratulujący. Dostałem jakże fascynującą książkę „Dzieje oświaty Pomorza Zachodniego 1945-2002”. Czyli nikomu nie potrzebne opracowanie, na które wydano grubą kasę a teraz się rozdaje. Nie ukrywam, że jest to wyraźnie „książka ku czci” szczególnie ostatniego kuratora, za którego kadencji była wydana. Liczy sobie kilkaset stron, jest duża, ładnie wydana. I tyle na jej temat. Nic więcej, bo jest to nikomu nie potrzebna pozycja. Plus dla mnie – jestem na 2ch zdjęciach :) Fakt, że opublikowano je bez mojej zgody… Czyżby złamanie prawa?

Po spotkaniu poszliśmy z Panią W na pizzę. Wybrałem też sobie upominek… Bo oczywiście dyrektorka Gimnazjum uparła się żeby mi coś kupić. Robi to co roku. Najpierw dała mi „Boże Igrzysko” (Norman Davis) a rok temu komórkę. Teraz – cyfrowy dyktafon. Wyjątkowo stać ją na to, bo kasa z Warsztatów została. No cóż… nie ma się coś kłócić, bo i tak mi kupią a tak choć przynajmniej mam wpływ na to, co to będzie. Wybrałem więc… ale nie czuję się w tej sytuacji komfortowo.

Całą sobotę i większość niedzieli spędziłem na składaniu gazety. Zmęczony już tym jestem. Redakcja z dawnych kilkunastu osób liczy teraz jakieś 5. To za trudne, żeby z takim zespołem robić taką gazetę, jaką do tej pory robiłem. Zbyt ambitne, nawet jak dla mnie. Mimo wszystko – czas wydać nowy numer, więc zrobiłem ją i jestem gotów do wydruku. Brakuje kilku fotek, ale te mam dostać jutro.

No a dziś załapałem nastrój. Dodatkowo byłem w kościele, a tam – msza za tych, którzy zginęli w zamachach w Madrycie. I mimo tego, że wiedziałem od samego początku jakie słowa padną z ust kapłana, to one mną ruszyły jakoś. Mimo tego wszystkiego, mimo tych wszystkich śmierci, mimo cierpienia i smutku, mimo żalu, płaczu i mimo tego, że teraz nie widać nieba… Jezu, ufam Tobie.
I choć niektórym wyda się to dziwne, straszne lub obrazoburcze, to ja Mu ufam.

I czymże są moje dylematy pseudo-sercowe w porównaniu z tą tragedią? Niczym, prawda? A jednak dla mnie są czymś wielkim. Choć to już może nie tyle dylemat, co wspomnienie. Wspomnienie, którym z jednej strony jestem zmęczony, ale z drugiej… chcę je mieć, bo tylko to mi teraz zostało. Tak, jak powiedziałem dziś Maćkowi Szczecin. Bo on zastanawia się czy rzucić pracę – ma jej dosyć, bo brak czasu, bo nauka, bo coś-tam. Rozumiem go z jednej strony, ale szczerze mu to odradzam. Najgorsze jest nic-nie-robienie, bo wtedy jest czas na myślenie.
A dla samotnego geja z małego miasta nie ma nic gorszego niż myślenie.

Siedzę, słucham teraz Pink (dam to nawet na tło) i piję colę. Lubię ten moment. Lubię być z kartką sam na sam.

Pink „Love song”

I’ve never written a love song
That didn’t end in tears
Maybe you’ll rewrite my love song
If you can replace my fears
I need your patience and guidance
And all your lovin’ and more
When thunder rolls trough my life
Will you be able to weather the storm?

There’s so much I would give ya, baby
If I’d only let myself
There’s this well of emotions
I feel I must protect
But what’s the point of this armor
If it keeps the love away, too?
I’d rather bleed with cuts of love
Than live without any scars

Baby, can I trust this?
Or do all things end?
I need to hear that you’d die for me
Again and again and again
So tell me when you look in my eyes
Can you share all the pain and happy times
'Cause I will love you for the rest of my life

This is my very first love song
That didn’t end in tears
I think you re-wrote my love song
For the rest of my years
I will love you for the rest of my life

Wypowiedz się! Skomentuj!